Archiwum marzec 2016


milczac
Autor: czaaarownica
31 marca 2016, 23:08

To jest koniec. Koniec mój i Romeo. Dzisiaj mu oznajmiłam że nie dam rady tak żyć. Ciągle mi coś zarzuca...chcę bym ja musiał go zrozumieć i o zgrozo mam mu pomóc. Tylko dlaczego on nie pomyślał jak ja się czuję. Kiedy traktuje mnie tak zimno....dzisiaj nakrzyczał na mnie...pojechał po mnie jak po ostatniej szmacie...i do tego nie widzi problemu....na wieść o końcu podszedł spać...a ja....a ja siedzę palę...palę...

milczac
Autor: czaaarownica
30 marca 2016, 21:22

A jedna nie było cichego wieczoru. W porę się zreflektował Romeo by dzisiaj dać ostateczny cios. Mam wrażenie że to wszystko na zasadzie koło Macieju....jest super, sielanka by za chwilę to spieprzyć. Ja mam już tego dość. Sama nie wiem jak nazwać mój stan. Coś znowu we mnie pękło...od kilku godzin się do niego nie odzywam ale na nim to nie robi mniejszego znaczenia. Niby przychodzi przytula ale nic poza tym. Żadnych wyjaśnień dlaczego się tak zachował. Nie...powiedział że nie wie dlaczego mówi jedno a robi drugie....jakby było ich dwóch!!! Schizofrenia? Bo jak inaczej to wytłumaczyć? Wiem tylko jedno a wręcz jestem tego pewna że jak mam być w takim związku gdzie moja godność jest deptana to wolę być sama....mimo że serce tak rwie się do niego...każdy fragment mojego ciała chcę się w niego wtulić....ale nie mogę. Nie mogę bo wiem że sytuacja się będzie powtarzać a ja mam dość łez....do tego książę nie daje o sobie zapomnieć....

milczac
Autor: czaaarownica
29 marca 2016, 20:30

Święta święta i po świętach...szczerze mówiąc bardzo się z tego cieszę. Nie ukrywam że Wielkanoc nie wzbudza we mnie jakiegoś tam entuzjazmu. Choć nie ukrywam że ten czas spędziłam dość sympatycznie. Romeo był cudowny. Nie kłóciliśmy się. I to było jak dla mnie czymś nowym, czymś co zapragnęłam mieć na codzień...na zawsze....no ale po sielance nadchodzą czarne chmury...ni stąd ni zowąd Romeo warknął...bo zapytałam się dlaczego tak troszczy się o telefon i wszędzie go ze sobą zabiera....fakt jest taki że mu nie ufam....a jego zachowanie conajmniej dziwne..bo przecież jeśli ktoś nie ma nic na siumieniu to nie atakuje, prawda? Czy mój tok myślenia jest mylny? W każdym bądź razie zamiast świętować swoją- naszą miesięcznice będzie cichy wieczór. No cóż, można i tak...

milczac
Autor: czaaarownica
26 marca 2016, 22:55

Wesołych świąt!!!

milczac
Autor: czaaarownica
24 marca 2016, 21:08

Czyżby na Romeo coś podziałało. Po wczorajszej szopce zachowywania się jak on dziś czułam że jest mój. Czułam jego miłość, ciepło i o dziwo tęsknił.... Miło, bardzo miło...ale pu pu pu jak to się mówi...nie chwal dnia przed zachodem słońca...więc w milczeniu oddaje się w objęcie Morfeusza...i jego również. Buziaczki dla was

milczac
Autor: czaaarownica
23 marca 2016, 22:47

Bardzo Cię kocham ale nie tęsknię...nie tęsknię tak jakbyś tego chciała, oczekiwała. Nokaut? Nie! Po tych słowach zaniemówiłam. No bo jak to jest? Czegoś nie rozumiem. Chemy być ze sobą razem. Kochamy ale nie tęsknimy? Czy to nie jest zaprzeczeniem uczucia? Romeo przedstawił to w ten sposób że jesteśmy razem...że tęsknił za mną jak nie było mnie w kraju...jak był w delegacji...a jak jest obok mnie to już nie...hmmm....nie wyobrażam sobie życia z człowiekiem który za mną nie tęskni....bo w innym przypadku byśmy musieli sobie robić puazy na zasadzie tydzień razem tydzień osobno. Oczywiście pod warunkiem że mu to by odpowiadało choć mam wrażenie że cokolwiek nie zrobię czy też nie powiem to jestem w czarnej dupie!!! Nooo nie powiem trafiła mi się perełka....czarna perełka!!! A ja mam przy tym być jak anioł.....jestem teraz cixhym aniołem. Zachowuję się jak on...lecz jego to ani ziębi ani parzy...na tego czlowieka nie ma żadnej siły, sposobu....nie ma nic....ech....o ja biedna....pytanie tylko ile jestem w stanie znieść...czy jestem w stanie jeszcze cokolwiek udźwignąć....obawiam sie, że nie.... Czy to nie jest życiowo?

milczac
Autor: czaaarownica
22 marca 2016, 21:24

Nie dość że wczoraj położyłam się wściekła jak osa spać to do tego dzisiejszy poranek też nie należał do przyjemnych. Zauważyłam że Romeo lubi takie akcje. No bo kto normalny w każdym wypowiedzianym słowie doszukuje się ataku na swoją osobę. Jego zachowanie doprowadzi do tego że jeszcze trochę nie będę mówić mu cokolwiek bo niby po co? Skoro cokolwiek bym nie powiedziała to jest źle i niedobrze. Jeszcze trochę to mi oddychać nie będzie wolno bo będę to robiła w nieumiejętny sposób, sposób który na Romeo działa jak płachta na byka. W sumie co na niego nie działa w ten sposób. Wrrrr.....

 

A książę...jednak nie jest definitywny koniec jak obstawiałam...dzwonił...

milczac
Autor: czaaarownica
21 marca 2016, 05:28

Poranki są zawsze straszne. Nie wiem skąd mi się to bierze ale za każdym razem gdy obserwuje Romeo jak szykuję się do pracy towarzyszy mi jedna myśl co on mi dzisiaj odwali. Czy dzisiejszy dzień będzie końcem, naszym końcem. To nie jest tak że ja się na to nakręcam, tylko to co dzieję się wokół mnie, mnie o tym utwierdza....brakuje mi przestrzeni intelektualnej by zabrać myśli, siebie do kupy...nabrać dystansu...do tego książę....moje myśli co jakiś czas uciekają do niego i mimo że powinnam się sama do siebie uśmiechnąć- do niego czuję swoistą pustkę....przez to wszystko mam mdłości, ciągnie w brzuchu...jakbym miała za chwilkę dostać okres....

 

Kolejny dzień....muszę odgonić myśli mało przyjemne i intuicję....uśmiecham sie teraz do was....i witam nowy dzień. Dzień dobry