Archiwum maj 2016


milczac
Autor: czaaarownica
30 maja 2016, 21:32

Dzisiaj był jeden z tych złych dni. Huśtawki nastrojów były tak silne i niespodziewane, że już mi do głowy przyszło, że oszalałam. Bo jak można przez faceta tak wyć, niczym kojot. Masakra! No ale my głupiutkie kobietki tak juz mamy,  więc lepiej dac upóst tym negatywnym emocją. Wczoraj napisał odnośnie swoich rzeczy, jutro je spakuję i niech zabiera. Nie chcę mieć ich u siebie, skoro on nie chciał być ze mną, wieć...logiczne równanie. Dużo myślałam o nim przed zasnięciem i zaraz jak sie przebudziłąm. Brakuję mi go, tak bardzo chciałabym, żeby mnie przytulił...czuję się samotna...uciekłam w pracę, dłonie obandażowałam by pracy nie zniszczyć, zważywsz, że bąble popękały i leci z nich woda i przy tym sprawiają cholerny ból. No ale sama się do siebie śmiałąm, że bólowi zadam ból heheh

U mnie burza, boję się burzy, tych grzotów, błyskó...wrrrr.....uciekam spać- wycieńczona

milczac
Autor: czaaarownica
29 maja 2016, 19:57

Dziś minęło by 11 m-cy a mija tydzień jak nie jesteśmy razem. Naiwna ja byłam przekonana, że do mnie przyjedzie, że powie, że popełnił największy błąd w zyciu...ale się nie doczekałam. Cały czas chodzi z onka do okna, wyobrażałam sobie, że siedzi w altance i na mnie czeka, z czasem to już sama z siebie się śmiałam. Bo jak można być taką idiotką. Pewnie on nie zaprząta sobie mną głowy, no ale ma takie prawo. Dla innych to co dzieję się w ich życiu zostawia jakis ślad, a inni mają to po prostu gdzieś.

Brutalne było z jego strony, że chciał za wszelką cenę wydobyć ze mnie tą prawdziwą mnie, tą wrażliwą, tą która jest dla mnie taka obca.... by później porzucić, bo jak to był.... "przyzwyczajałem Cię do tego..." pffff..... jak można kogoś przyzwyczajać, że go zaraz nie będzie, tak jakby wiedział, że ma tylko kilka dni życia.... człowiek lepiej znosi śmierć ukochanej osoby, niż rozstania,  jeszcze tego typu, kiedy dwa tygodnie temu deklarował, że chcę być moim mężem a teraz nie ma nic, jestem sama.... i ta głucha cisza!!! Njważniejsze, że tabletki pomagają, dorzuciłam kilka przeciwbólowych bo na dłoniach mam takie masakryczne pęcherze, że masakra. Przez to jetsem uziemniona  z pracą, nawet najdrobniejsze czynności sprawiają mi straszną trudność i ból. Ale jutro musze jakość chwycić narzędzie pracy bo z jednego terminu muszę się wywiązać...a reszta...hmmm.... przestałam odbierać telefony. 

Dzisiaj w nocy znowu mi się Romeo śnił....chociaż tam jest mój, taki prawdziwy....choć noc moja trwała zaledwie 3h bo padłam około 4. Zdolna jestem!

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: laleczka z saskiej porcelany  
29 maja 2016, 00:44

Nie mogę zasnąć. Widzę go obok siebie...bie tak dawno tu był...łzy płyną wydeptaną własną ścieżką. Nie czuję teraz bólu tylko przerazliwy smutek....nie dlatego że go obok nie ma ale dlatego że znowu w życiu ktoś mnie zawiódł. Zaufałam, że tym razem będzie inaczej. Że on nie pozwoli mnie zawieść. Sam się deklarował że zawsze będzie.... Jak po tym mam się podnieść skoro kolejny raz ktoś ze mnie zadrwił. Czy tak trudno być z kimś ze względu na wszystko? Przecież ja nic złego mu nie zrobiłam by potraktował mnie w ten sposób. Chciałam dobrze ale wyszło jak zwykle! Czy już nikt nie chcę by druga osoba była obok nas nie tylko w tych dobrych momentach? Nie... Romeo potrzebował mnie kiedy w jego życiu było źle...bo kiedy zaczęło mu się układać odstawil mnie do pudełka jak porcelanową laleczke...tylko ta lala ma serce! Które walczy każdego dnia o nowy dzień. Nie poddaje się, stara się uśmiechać pomimo że to tyle ją kosztuje....

milczac
Autor: czaaarownica
28 maja 2016, 21:12

Bycie twardzielką nijak się ma z rzecywistością. Posypałam się dzisiaj przy odkurzaniu chodnika. Banalne, cała jestem banalna! Łzy leciały jedna pod drugiej a ja chęchałam z szlochu, dlatego iż nie tak dawno Romeo to robił i jeszcze z dumą w głosie zapytał się jak się spisał. Oczywiście idealnie! Jak zawszę! Okłamuje samą siebie, że mi nie zależy, że już nie czekam, nie tęsknię....ale cały czas wpatruję się w bramę czy czasem nie nadjedzie, wypatruję go w oknie czy czasem nie siedzi i nie czeka za mną w altancę. Cholera, to jest chorę! Tym bardziej, że duże są szanse, że on w ogóle o mnie nie myśli, że go nie interesuję co u mnie, że nie tęskni..... A co jesli on odszedł do innej? Mówił, że nie...ale przecież mnie kochał..... ale przy tym miał ambiwalentne  uczucie, ja również je miałam, ale to nie oznaczało, że miałam wszystko od tak, wyrzucić - zapomnieć..... wiem, że go kocham, wiem, że chcę być z nim...ale cały czas mój honor nie pozwala się do niego odezwać - choć nie marzę o niczym innym....

Do tego jak na złość poparzyłam sobie ręcę! Tak- obie ufm...ofiara losu ze mnie.... ból straszny w końcu poparzenie 3 III...ale w porównaniu z tym co czuję w środku to nic, namiastka bólu.....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: refleksja   zaduma   rozstania i powroty  
27 maja 2016, 21:55

Wróciłam do siebie. Miałam ku temu obawy bo tak naprawdę w przeciwieństwie do niego ja NIE CHCĘ BYĆ SAMA, ale jak to się mówi nie zmusimy nikogo by był z nami. Podjął decyzję a ja podtrzymuję, że ją uszanuję. Jak to mój Romeo miał w zwyczaju mówić, co ma być to będzie! Fakt, nic nie dzieję się bez przyczyny.... widocznie tego potrzebował, a ja przez łzy życzę mu szczęścia!

Dzisiaj już nie piłam, wróciłam do swojego soczku - po tych kilku dniach doceniam jego cudowny smak. Tak jest ze wszystkim, prawda? Musi nam czegoś zabraknąć żebyśmy docenili, choćby w tej sytuacji sok z marchwi! Nadal jest mi ciężko i pewnie nie raz wyleję tu morze łez, ale dzisiaj chcę- uśmiecham się, widzę jego twarz..... i chlernie wierzę, że jeśli mnie kocha to wróci! Ale to on musi sam podjąć decyzję, nie ja, nie jego przyjaciel....tylko Romeo!

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: facet po rozstaniu   kobieta po rozstaniu   natłok myśli  
27 maja 2016, 11:52

Cały czas karmię się złudzeniem że to tylko jakiś koszmar. Że przyjedzie do mnie i tak mocno przytuli i już nigdy nie puści -tak jak obiecał! Tyle mi obiecał rzeczy. Zufałam mu! Wierzyłam w każde słowo, że mnie nie skrzywdzi...że uchroni mnie przed całym złem tego świata. A teraz go nie ma. Tęsknię za nim, tak cholernie tęsknię....chciałabym do niego napisać, usłyszeć go przez moment ale muszę uszanować jego decyzję. Tak chciał więc związał mi tym ręce...nie pozostaje mi nic innego jak przeczekać, przecierpiec..wypłakać się. Chciałabym żeby ten ból minął, ból który rozrywa mnie na wskroś...czekam na coś co pewnie się w ogóle nie wydarzy....tabletki nic a nic nie pomagają....wracam do jego sms-a....chcę odebrać swoje rzeczy -ma do tego prawo. Definitywnie zakończy to wszystko. Wiem że lepiej że się yo stało teraz a nie później jednak myśl że mu to tak łatwo przyszło dobija. Czy faceci nie mają żadnych uczuć w sobie? Czy oni nie tęsknią po rozstaniu? Jak go wyrzucić z myśli, serca....ze snów...jak przestać czuć??? 

milczac
Autor: czaaarownica
26 maja 2016, 22:47

Nie da się ukryć ale przesadzilam z alkoholem. Świat tak wiruje że ho ho.....od świcie wypatrywałam wschód słońca. Pogoda niczym wSzkocji...a ja z papierosem...martini...i wielką tęsknotą....tak chciałam żeby Romeo to widział...poczuł ten zapach...zobaczył widok...ale co on zrobił? Napisał mi sms-a gdzie jest klucz i gdzie może odebrać swoje rzeczy....odpisalam że nie mamnie w domu - wsumie czas wracać! Ale on już mi na niego nie odpowiedział. Co w cale mbiebie dziwi!!! 

Zastanawiałam się ile w tym jest troski o swoje rzeczy a ile pretekstu by się odezwać...no ale skoro milczy to tylko chodzi mu o kilka koszulek....bo raczej nie ma tam nic wartościowego! Ech....jak mi tęskno za nim....tak bardzo....mam ochotę napisać, zadzwonić...ale nienawidzę się jutro za to...więc w alkoholowym upojeniu ide spać...może mi się przyśni - tak jak dzisiaj!!! W ogóle byłam w Kościele...prosiłam Boga by dał mi znać że mu zależy wiem głupiutka jestem..żeby się do mnie odezwał..i po powrocie był sms. Co prawda takiej a nie innej treści ale był....ech...alkohol daję za wygraną...

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: rozterki   tęsknota   nieszczęśliwa miłość   3 metry nad ziemią  
25 maja 2016, 23:21

Zła passa nie ma końca. Dzisiaj na dokładkę padło auto...mam złe przeczucia..ale tylko kazałam zrobić sekcję....co najwyżej rozpieprze się tym autem....bo nie stać mnie a tym bardziej już nie mam zamiaru kolejnych tysięcy wkładać w to"cacko". Zastanawiam się kiedy będę miała załamanie nerwowe. Bo przecież ile mogę znieść. Zostałam sama z tym wszystkim...Romeo podobnie jak książę jest tematem tabu....z racji mojej nie zamkniętej przeszłości - demona...muszę milczeć i sama się z tym borykać. Tabletki nic a nic nie działają poza tym że odczuwam kołatanie serca. Zagłuszam dzisiaj alkoholem ale to nijak ma się z tym co czuję. A czuję i to dużo...wracam jak bumerang do niedzielnej rozmowy i za nic w świecie nie mogę sobie przypomnieć w jakich okolicznościach padły słowa to koniec!!! Katuje się....tęsknię....bardzo  tęsknię!!!! Za nim...za bliskością...za jego głosem....uśmiechem....za jego zrzedzeniem....za moim Romeo....

 

Romeo gdzie teraz jesteś? Czy pomyslisz o mnie czasem? Czy tęsknisz....czas zweryfikuje wszystko- wiem o tym...ale czy wtedy nie będzie za późno? Za późno na cokolwiek? Tonę w ciszy...gluche odgłosy słyszę w dali....i moje myśli jak i serce są przy nim...przy moim wyśnionym tak nie idealnym że aż idealnym....dla mnie....ale Ty milczysz....ja milcze...czy się Ciebie doczekam??

 

Zdrowie.....ku zapomnieniu a zwłaszcza zgłuszeniu bicia serca!!!