milczac
Tagi: strach szczęście radość rodzina
07 września 2015, 20:57
Po wczorajszej sielankowej niedzieli z Romeo czuję się cudownie. Wahałam się jak do niego jechałam, ale tęsknota za nim okazała się silniejsza....on tez tęsknił. Moje zachowanie, to jak świruję kiedy go zbyt długo nie ma obok mnie jest spowodowane tym, że dopada mnie moja szara codzienność, mój analizator się włańcza.... myśli krążą, że skoro tak długo byłam sama....czy powinnam to zmieniać, że jest dobrze jak jest, tzn nie narażam się na zranienie i przede wszystkim pytanie czy ja nadaję się na bycie w związku....ale jak tylko sobie przypomnę ile mi Romeo daję chcę, pragnę walczyć o niego, o nas i przede wszystkim o siebie.... jakby tylko to było możliwe z miejsca spakowałabym siebie i pojechała do niego i już nigdy nie wypuściła z swoich ramion- wiem, objaw szaleństwa, ale tak właśnie jest, oszalałam na punkcie tego faceta.... i wiem, że i on oszalał na moim punkcie, kocha mnie, tak...za to, że jestem! I to jest cudowne, nie wymaga niczego poza tym bym była, bym go kochała..... a ja chcę, chcę być jego...
A książę...dzwonił wczoraj jak byłam u Romeo, dobijał się bardzo intesywnie, aż w pewnym momencie Romeo chciał odebrać...hmmm.... nie pozwoliłam
Mysle, bo wiem z wlasnego doswiadczenia ze ktos kto, celowo gnebi swoja zone nie jest wart tego, by z nim rozmawiac...
Zrob cos, wiem ze nie jestem autorytetem ale ty nie masz z nim ani dzieci ani wspolnej pracy ani nawet psa...
Skasuj jego numer bo w chwili slabosci, kiedys odbierzesz i wszystko do ciebie wroci
Dodaj komentarz