milczac
01 października 2015, 23:19
Znów ten dziwny stan. Wewnętrzna walka między tym co jest co czuję a tym co powinnam zrobić. To naturalne, że człowiek się boi. Strach nieodzownie nam towarzyszy w każdym aspekcie życia. Leżę w łóżku i patrzę się na śpiącego księcia. Tak, jest u mnie. Po tym wypadku przyjechał do mnie choć nie wiem dlaczego... Potrzebuję wsparcia? Pomocy? Sama nie wiem. Nie pytałam się po co przyjechał. Jest, śpi....porozmawiam z nim rano jeśli zostanie...tak wiem że nie powinno go tu być. Ale kiedy widzę go takiego rozbitego żal mi go....mimo wszystko....choć zdaje sobie sprawę z tego że Romeo sie rozlosci w sumie wcale mu się nie dziwię. Ja też nie chce z tego tytułu mieć problemów. Ale czuję że książę potrzebuję oparcia przyjaciela tylko czy ja nim jestem?
Dodaj komentarz