milczac
13 listopada 2015, 20:12
Dzisiaj był pogrzeb taty księcia....naturalnie nie byłam. Macie rację. Dałabym tym sposobem mu satysfakcję, potwierdziłabym że nie jest mi obojętny. Choć tak naprawdę tak jest! Nie jest mi całkowicie obojętny. Tzn po tym wszystkim co razem przeżyliśmy nawet nie sposób inaczej, aczkolwiek nigdy już nie będzie jak było....sentyment z porażką a raczej poniżeniem daje mi słodko-gorzki posmak i dzięki temu wiem że to nie ma najmniejszych szans....tylko jak uwolnić się od tego? Skoro i ja wiem że zawsze będzie coś, ktoś.... A ja nie chcę naruszać swój spokój, swój jako tako poukładany świat czy też kłócić się przez to z Romeo....co do niego...jestem u niego. I wiecie co? Zanim zdążyłam do niego dojechać pokłóciliśmy się. Mianowicie o to, że Romeo nie ogarnia, że słowo zaraz to zaraz czy chwilka to jest chwika....brak mu wyczucia czasu i do tego jego słowa okazują się być bez pokrycia.... Niestety pomimo, że go uwielbiam to są takie cechy charakteru u niego że obawiam się czy to mi w przyszłości nie będzie przeszkadzać...kurczę wiem że możemy o tym porozmawiać ale także wiem, że to nic nie zmieni. On taki jest, a starych drzew się nie przesadza..... A czy mi starczy sił by to zaakceptować?
Dodaj komentarz