milczac


Autor: czaaarownica
Tagi: cisza   milczenie   tęsknota   stoicki spokój  
14 grudnia 2015, 21:15

Jestem nienormalna! Ni stąd ni zowąd pojawiła się ciągnątka by zadzwonić do ksiącia! Właśnie tak! Nie mam pojęcia skąd to się we mnie wzięło. Czy zatęskniłam za jego głosem, widokiem, obecnością? Nie wiem.... jedno jest pewne, że łapałam się  na tym by zadzwonić do niego, ale rozsądek wygrywał z tym irracjonalnym pomysłem. Wiem teraz, że bardzo dobrze, że tak się stało...milczę....ON milczy....oboje milczymy...tak jak powinno być.... nie można zakłócać tej ciszy niepotrzebnym stuknięciem, który jest krótkotrwały ale zostawia po sobie echo, którego brzmienie rani uszy, a tym bardziej serce.... dziwne uczucie- relację nas połączył i ja się cały czas pytam samą siebie czy tak zawszę będzie? Czy oboje będziemy w stanie kiedykolwiek się z tego wyleczyć?

 

A Romeo..... patrzę się na niego, uśmiecha się naturalnie odwzajemniam jego uśmiech, czuję błogość....ale również tak dobrze znane mi uczucie, uczucie które doprowadza, że coś mnie zżera od środka....delikatne ukłucie i wiem, że będę mu musiała po raz kolejny wytłumaczyć, że nie może się tak zachowywać, na zasadzie, że mówi mi, że coś zrobi bo tak chcę by o tym zapomnieć i jakby nigdy nic zapomnieć, że temat w ogóle był..... wiem, że jak tylko otworzę usta by dać ujście słową, on zacznie się spinać, głos stanie się pretensjonalny, jakby chciał mnie atakować..... nie rozumiejąc przy tym, że to wszystko ma na celu by było dobrze. Może powinnam to przemilczeć, oboje byśmy mieli święty spokój, kameralny wieczór..... ale nie ze mną, nie przejdzie to.... taka ja, głupiutka!

Chciałabym żeby Romeo był również moim przyjacielem, powiernikiem....ale nie wiem czy jest w stanie to wszystko udźwignąć, mnie...mnie z przeszłości...mnie z teraźniejszości i mnie w przyszłości....

16 grudnia 2015
Wrzesniowa.. chyba jestem wyjatkiem.. wiekszosci kobiety nie doceniaja co sie fla nich robi ..
Od przyjazni z mezczyzna do lozka dzieli tylko jeden krok
15 grudnia 2015
Wiesz co, ja doszłam do wniosku po 14 latach bycia z moim A, ze mąż może być do kochania, do radzenia, do krzyczenia, do nie słuchania i olewania.......ale na przyjaciela to oni się kurwa nie nadają. Przyjaciel musi ciebie posłuchać, powiedzieć co o tym myśli nawet jak jego zdanie jest zupełnie odmienne od twojego i albo cie pochwali, albo kopnie w dupę. A mężowie/partnerzy nie maja cierpliwości przyjaciela- kochają oczywiście, ale nie próbują rozwiązywać problemu tylko ułagodzić go, nie powiedzą ci prawdy tylko to, co chcesz usłyszeć....zrobią wszystko żebyś TY się czuła komfortowo i żebyś TY się w końcu zamknęła ha ha tak to już bywa......przyjaciela trzeba mieć oddzielnie.....mąż nawet niema cierpliwości jak trzeba pobeczeć, nie kapuje ze my tak mamy. Przyjaciel WIE ze musimy ;-)

Dodaj komentarz