milczac
25 lipca 2016, 14:13
....pierwsze dni po rozstaniu z Romeo były dla mnie ciężkie. Nie dlatego, że go już nie było choć czekałam na niego, na cokolwiek...ale dlatego, że chciałam pokazać, że w tym zakłamanym świecie można być uczciwym, że można dawać nie oczekiwać niczego w zamian - taka moja mała utopia....ON był wtedy przy mnie, słuchał kiedy milczałam, kiedy płakałam i kiedy przeklinałam cały swój świat.... nie negował mojego zachowania, pozwalał mi się wypłakać.... bo tylko tyle mógł...bo ja go nie dopuszczałam do siebie, nie mogłam.... bo przecież rok temu powiedział, że będzie szczęśliwy kiedy i ja będę. Chciałam za wszelką cenę pokazać mu, sobie, że można,.... że po zaznaniu nieba na Ziemi można jeszcze ułożyć sobie życie - fakt bez fajerwerków.... ale w końcu ON miał być szczęśliwy.... i ja z dnia na dzień będąc z Romeo uwierzyłam, że można tak zyć.....pomimo, że książę cały czas był w moim sercu - zamknięty....ten rok zmienił jego zmienił również mnie.... i choć tak należący do siebie staliśmy się sobie obcy.... przez rok nie byłam dla niego, jego.... zachowałam uczciwość względem Romeo.... ale kiedy tabletki na uspokojenie już nie zdawały swojej funkcji padł pomysł bym przyjechała do niego, do domu księcia....
ale był względny spokoj przez jakiś czas (wg mnie)
a teraz brzmi groźnie niemal ...
pisze więcej proszę !
Dodaj komentarz