milczac


Autor: czaaarownica
Tagi: wspomnienie przeszłości  
28 lipca 2016, 03:11

...w przeciągu dwóch tygodni po rozstaniu Romeo odzywał się tylko służbowo, tj odnośnie swoich rzeczy. I ja za wszelką cenę starałam się być opanowana, nie zdradzać żadnych emocji, być dla niego obca.... udawało mi się to. Czułam, że jemu pali się grunt pod nogami, że żałuję swojej decyzji....a ja wiedziałam, że już nigdy mu nie pozwolę być tak blisko jak był, że już sobie nie pozwolę...zaparłam się w sobie mimo, że nadal czułam pustkę niespełnionych oczekiwań - zawód! Było to dla mnie zbyt wielę... w tym czasie skontaktowała się ze mną żona księcia. A ja wtedy taka samotna, zagubiona odebrałam telefon... rozmawialiśmy... wiedziała ona o tym co się dzieję u mnie bo książę ją poinformował. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Wtedy mnie to nie interesowało. To tak jakaby człowiek stracił na jakiś czas zdolność logicznego myślenia, czułam się jak laleczka z porcelany, która miała być twarda a okazała się skłonna do manipulacji.... Książę nalegał bym do nich przyjechała na weekend... potrzebowałam tego, nie chciałam być sama ale z drugiej strony, jechać do domu, do kobiety, która przez tyle lat była moją cichą rywalką wydawało by sie absurdem.... jednak nie wtedy.... wsiadłam w samochód i pojechałam....

28 lipca 2016
Wręcz przeciwnie, bardzo pozytywnie odbieram Twoje słowa, bo masz absolutną rację. Potrzebuje terapii wstrząsowej, bo samej tak cholernie jest trudno...

Dziękuję
28 lipca 2016
oczywiście pisze tak, żeby otworzyć Ci oczy...
nie jestem przeciw Tobie, wlasnie probuje pomoc...
28 lipca 2016
moja droga... nie chce Ci matkować, absolutnie...
ale wiedz że działasz na własne zyczenie...
pojechalas i spotkalo Cie cos przykrego... ponioslas konsekwencje... a chcialas bez ?
niestety tak się nie da...
zobacz... on manipuluje? nie... on po prostu chce Ciebie blisko jednocześnie bedac z żoną, a Ty się na to godzisz odbierając telefon, rozmawiając i jadac do niego...
wiec pytanie zasadne jest po co on to robi... tylko... Dlaczego Ty wciąż się w to ładujesz...

przepraszam za dosadność, ale tak to wygląda... chyba ze zle interpretuję...

wiem jak bardzo ciężko i jak boli... ale trzeba mieć swiadomosc, ze jak cos się robi... i to w tak delikatnej sprawie to nie ma sily na to żeby nie ponieść dla siebie najcięższej konsekwencji.. Twoja rola w tym jest najtrudniejsza do udzwigniecia... bo żona nic nie wie, książę ma co chciał, a Ty...? a Ty przezywasz przykre emocje
:(

Dodaj komentarz