Archiwum grudzień 2015, strona 3


milczac
Autor: czaaarownica
05 grudnia 2015, 22:07

Cholerne demony przeszłości! Przeszłości i chcąc nie chcąc teraźniejszości.... Kiedy ja się od tego uwolnie!? Wiem że muszę działać,  zrobić cokolwiek ale ren strach.. .lęk przed nieznanym szkutecznie mnie paraliżuje...posypałam się...płakałam jak małe dziecko....chciałam skryć się w kącie by Romeo nie widział mnie w tym stanie, kiedy jestem taka słaba...ale nie pozwolił mi...tulił mnie w swoich ramionach...mówił że chciałby mi pomóc ale nie wie jak...a ja? Ja pozwoliłam by moje łzy spływały po policzkach jedna za drugą....milcząc....

milczac
Autor: czaaarownica
04 grudnia 2015, 23:32

Jestem wykończona. Rozmowy z Romeo są straszne! Wiecznie się kłócimy praktycznie o głupoty. Cokolwiek bym nie powiedziała czy też powiedziała jest źle i dobrze.....czuję że beakuje mi sił bo mam wrażenie że walczę z wiatrakami...a ja tak naprawdę nie chcę walczyć....chcę czuć swoją upragnioną stabilizację....spokój i być szczęśliwa bez zbędnego dokładania drwa do tego paleniska....by uniknąć pożaru... 

 

A książę...nadal obecny. Na telefonie ale obecny....a ja jak ta sierotka Marysia -beznadziejna jestem, nie że ona lecz ja....ech....

milczac
Autor: czaaarownica
02 grudnia 2015, 18:50

Po burzliwym poranku nadeszła chwila wyciszenia....co prawda zasługą tego jest to, że całkowicie oddałam się zajęciu, które zadedykowałam swojemu powodowi dzisiejszego złego samopoczucia. Mianowicie Romeo daję mi odczuć, że czuję się jak jakieś koło zapasowe, opieram się na jego zchowaniu by nie pomysleć, że popadam w jakąś paranoję. Zauważyłam, że mój drogi odzywa się do mnie tylko wtedy kiedy nie ma czasu rozmawiać lub kiedy ja nie mogę, a kiedy ma wolne zajmuję się wszystkim poza mną, czyt. wszystkim czyli samym sobą.... z początku nie przeszkadzło mi to, ale z perspektywy czasowej.... tym bardziej, że wczoraj późnym wieczorem odreagował na mnie swoja frustrację związku z pracą. Dobrze i to też jestem w stanie zrozumieć, ale czym ja byłam winna temu wszystkiemu? Nalega bym pytała się co robi, bym do niego dzwoniła kiedy jest w pracy by suma sumarą później mnie zatakować. Tak to wszystko mnie przerosło, że postawiłam sprawę na ostrzu noża, albo ogarnię się z tym pretensjonalnym głosem i atakiem na moją osobę albo po prostu niech da nam wszystkim żyć.... bo mimo, że cholernie za nim tęsknie nie może się tak zachowywać.... te naszę przeklęte rozmowy przez telefon!!!

 

Dzwonił książę.....rozmawiałam z nim, biedak lezy w łóżku bo co? No właśnie co mu jest? Hmmm.... jakiś problem z mięśniami. W każdym bądź razie ruszyć się nie możę....

 

A tak z innej beczki. Co myslicie o prezentach własnoręcznie wykonanych?? Mi coś tam chodzi po główce... ale nie wiem jak to by było odebrane przez biorę tudzież faceta....

milczac
Autor: czaaarownica
01 grudnia 2015, 19:33

Jak tylko wstałam moje myśli pobiegły do księcia. Powróciły wspomnienia, wspomnienia jak mnie budził by napić się ze mną porannej kawy. Doskonale wiedział o której wstaję i dosłownie z zegarkiem w ręku dzwonił razem z moim budzikiem.... pewnie zstanawiacie się dlaczego w ogóle myślałam, dlaczego w trybie natychmiastowym nie odgoniłam myśli o nim, a wręcz przeciwnie oddałam się refleksji na jego temat.... Czy mi go brakuję? Nie potrafię odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie. Pomimo, że mnie skrzywdził rozumiem go, bardzo dobrze.....mój książę.... moje wspomnienie....

 

A Romeo, związek burzliwy jeśli mowa teraz o rozmowach telefonicznych bo nie rozumiem dlaczego tak na siebie reagujemy...on się boi, ja się boję i wychodzi jak wychodzi choć jak wspomniałam kiedy jesteśmy razem jest idealnie..... Nie widzieliśmy się ponad tydzień, jest w delegacji, mam nadzieję, że teraz na weekend przyjedzie bo tak jakoś tęsknie.....