milczac
Tagi: związek tęsknota
20 września 2015, 21:20
Rytualny niedzielny wieczór. Nadal czuję zapach Romeo, jego przeszywające spojrzenie.... i do tego jego uśmiech, tak cudowny - specjalnie dla mnie. Uszczęśliwia mnie ten człowiek, samą swoją obecnością... kiedy jest obok mnie cała reszta się nie liczy, niestety to mija kiedy wracam do siebie, czuję sie wtedy jak zbity pies z którego uchodzi życie z każdym kilometrem kiedy się od niego oddalam, a zbliżam do swojego domku - przedsionka piekła. Wczoraj powiedział mi, że gdyby nie jego wyjazd w delegację to by mnie nie wypuścił, w ogóle gdyby nie moje życie tu, teraz w tym miejscu - chciałby żebym z nim jechała.... no ale niestety to wszystko nie jest takie proste... w każdym bądź razie, jego słowa były urzekające -są.... bo na samo wspomnienie pojawia się uśmiech....ale teraz znów wraca codzienność, mam wrażenie jakbym żyła w dwóch światach. Pierwszy - ten realny, moje życie, praca, obowiązki i szereg innych czynników w tym książę.... a drugi, on, ja - my.... i nasza miłość, nasza codzienność, niczym niekończące się wakację. Martwi mnie tylko jedno.... mianowicie, kiedy jesteśmy razem jest cudownie, wręcz idealnie....ale kiedy każdy z nas zostaję sam na sam z samym sobą, kiedy teskniąc rozmawiamy przez telefon... to te nasze rozmowy już nie są takie fajne...tj chodzi o to, że kiepsko się rozumiemy, ja jedno a on odbiera to całkiem inaczej, wręcz czuję jakby mnie atakował, bo on uważa, że ja go atakuję... takie dziwne błędne koło....choć oboje chcemy siebie wzajemnie uszczęśkiwić. Boje sie tych naszych rozmów, bo nigdy nie wiadomo co mnie czeka.... ale wiem, że chcę, chę tych rozmów, uwielbiam jego głos kiedy szepczę mi z drugiej strony.....
Dodaj komentarz