Archiwum październik 2015, strona 3


milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: goście   czarny koń  
04 października 2015, 21:17

Po upiciu się lampką wina nie było mowy o kacu, no chyba, że moralnym.... ale tu można by było spekulować.... kolejny dzień pt: kuchareczka w kuchni, z racji tego, że zaprosiliśmy jego przyjaciela na obiad.... no i co jak co, krytyk z niego niezły, choć to tylko opinia Romea bo mi dane było go tylko raz zobaczyć.... mało co sie tam przejmowałam, wszak przeziębiona i zawszę można wine zwalić na niesprawne kubki smakowe... no ale wszystko było wyśmienitę, zachwalali mnie, że piękna, inteligentna i do tego jeszcze gotuję.... mmm... można by wnieść się nad Ziemię po tylu komplementach i to od dwóch facetów na raz... ale za daleko unosić się nie mogłam, przecież ja jestem złym materiałem na żonę - od tak, moja rekomendacja własna dla Romeo...... niedziela udana, choć końcówka dość mało przyjemna, pewnie można by rzecz standardowa bo zawszę tak jest jak mam wracać do siebie.... wróciwszy.... do domku, wziąwszy głęboki oddech.... telefon.... książę na swym czarnym rumaku do mnie jedzie.....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: wino   płynność finansowa   kac morderca  
03 października 2015, 21:13

Romeo zapewnił mi takie atrakcję u siebie, że poczułam sie jak u siebie w domku.... praktycznie miałam wrażenie, że jak nie jestem na szmacie to stoję przy garach..... istnie romantyczny weekend.... no cóż, w końcu chciałam swoją upragnioną "normalność". Wieczorem padałam na twarz.... lampka wina wystarczyła bym odpłynęła.... fakt, zapomniałam, że jestem bardzo ekonomiczna.... tym bardziej po wyznaniu Romea, że ma dość spore długi finansowe.... hmmm.... milion... poopłynął facet no nie ma co.....

milczac
Autor: czaaarownica
02 października 2015, 20:48

Sms bym wystawiła ziemniaki był co najmniej dziwny....tak napisał książę...nim doszło do mnie znaczenie tego sms-a ON stał pod moimi drzwiami z obiadem....ja nie miałam obiadu i do tego nieźle przeziębiona jestem....więc zjedliśmy go w ciszy.... Później kawa...ON prosił o skorzystanie z laptopa....więc gdy ON sprawdzał pocztę ja szykowałam się do wyjazdu do Romea...widziałam jego ukradkowe spojrzenia, jego wyraz twarzy po którym można było wyczytać -"nie rób tego kobieto" nie wiem dlaczego się tak zachowałam ale zapytałam się czy dobrze wyglądam. Wiedziałam że to potęguje jego złość, rozpacz....ale ON miał swój czas a ja bez żadnych skrupułów wykorzystałam fakt, że ON już nie ma nade mną władzy....a teraz siedzę sama u Romeo....czekam jak wróci z pracy....i ten fakt niezapowiedzianego gościa chyba przemilcze....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: dylemat   przeszłość   pożegnanie   maly książę i róża  
02 października 2015, 12:14

Gdy zasypiałam ON spał na podłodzę. Obudził mnie jego oddech, otworzyłam oczy a ON mi się przyglądał. W blasku księżyca wyglądał bardzo dobrze. Zapytałam się dlaczego, dlaczego po raz kolejny przyjechał... niech w końcu powie prawdę.... odparł, że musiał, że mnie potrzebuję, że mnie kochał, kocha i zawszę będzie kochał.... że nic na to nie poradzi....nie rozumiałam tych jego słów.... tak bardzo chciałam je usłyszeć ale pół roku temu, a nie teraz, nie kiedy układam sobie życie. Zapytałam więc dlaczego sie tak zachowywał, dlaczego mnie nie powstrzymał, dlaczego pozwolił bym cierpiała.... odparł, że sądził, że to będzie tylko kilka dni, że zapomnę.... tak, jasne...zapomnę.... nie wytrzymałam, łzy leciały mi ciurkiem a ja nie mogłam ich w żaden sposób powstrzymać.... mysli wirowały.... dlaczego teraz, po co ON mi to mówi.... co ON ode mnie chcę...... przytulił mnie i z wyczerpania zasnęłam.... obudził mnie o świcie z kubkiem kawy, conajmniej zdziwiona byłam bo sądziłam, że pójdzie, że mnie porzuci jak to zawszę miał w zwyczaju.... choć bardzo się nie pomyliłam, po kawie i sniadaniu.... poprosiłam by dał mi chwilkę bo muszę zająć się pracą.... tak dał mi chwilkę... wykorzystując fakt, że jestem zajęta wyszedł po cichu z domku.... nim sie zorientowałam, że go nie ma, ON był w miejscu gdzie się pierwszy raz spotkaliśmy..... przepraszał mnie, że tak się zachował, uargumentował swoje zachowanie tym, że czuł się jak intruz, że nie chcę mi mieszać w głowie, w zyciu...... szybkie spostrzeżenia.... powiedział, że zostanie tu, że prześpi się w aucie.... a ja... wiedząc gdzie jest mogłabym wsiąść w auto i jechać tam, w to miejsce, które stało sie początkiem a zarazem moim końcem..... jego wizyta sprawiła, że drzwi, które bardzo dobrze zamknęłam zaczęły łomotać, ale rygla nie da się przesunąć, wisi na nim mosiężna kłódka, a klucz wyrzucony w otchłań.... nie moge pozwolić by zakłócił mi mój własny "świat", który może nie jest w porywach ale jest mój, mój bez niego.... choć wiem, że to nie jest koniec naszej historii, nie teraz..... ON będzie, bedzie się przypominał....

milczac
Autor: czaaarownica
01 października 2015, 23:19

Znów ten dziwny stan. Wewnętrzna walka między tym co jest co czuję a tym co powinnam zrobić. To naturalne, że człowiek się boi. Strach nieodzownie nam towarzyszy w każdym aspekcie życia. Leżę w łóżku i patrzę się na śpiącego księcia. Tak, jest u mnie. Po tym wypadku przyjechał do mnie choć nie wiem dlaczego... Potrzebuję wsparcia? Pomocy? Sama nie wiem. Nie pytałam się po co przyjechał. Jest, śpi....porozmawiam z nim rano jeśli zostanie...tak wiem że nie powinno go tu być. Ale kiedy widzę go takiego rozbitego żal mi go....mimo wszystko....choć zdaje sobie sprawę z tego że Romeo sie rozlosci w sumie wcale mu się nie dziwię. Ja też nie chce z tego tytułu mieć problemów. Ale czuję że książę potrzebuję oparcia przyjaciela tylko czy ja nim jestem?