Archiwum październik 2015, strona 2


milczac
Autor: czaaarownica
14 października 2015, 19:51

Po nieprzespanej nocy dzień zaczęłam od ostrych słów na księcia. Dzwonił jakby nigdy nic, ten jego głos.... ojej... w każdym bądź razie narzucił mi co mam robić! Masakra. Nie wytrzymałam. Dosadnie powiedziałam co o tym myślę...a ON co? Powiedział, że nie będzie tolerował  takich zachowań i nie musi wysłuchiwać tego i, że zadzwoni jak się uspokoję! Noszzz kur.... tupet jak nic.... z żoną się pogodził to kozakuję.... jaka ja jestem głupia! Do tego stopnia, że zaczęłam go nawet żłować! Wrrrrr...... i cały czas jego teksty, że z Romeo nie będę, bym przejrzała na oczy bo on mnie wykorzystuję! Przyjrze się temu ale dzisiaj padam, zresztą jak ostatnio o tej porze by w nocy móc budzić się co chwilkę......

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: seks   pożądanie   tęsknota  
13 października 2015, 20:28

Po całym dniu - dość dobrym dniu, wieczorem kiedy wracałam do domku dopadł mnie stan apatii. Uczucie ni stąd się pojawiło i do tego stopnia, że nie miałam ochoty komukolwiek odpisywać czy tez oddzwaniać. Chciałam udać, że mnie nie ma, wyłączyć się choć na chwilkę z tego świata. Czuję się zmęczona tym wszystkim. Chcę czegoś, a mam wrażenie jakbym stała w miejscu. Książę napisał mi, że kocha mnie jak nikt na tym świecie i nie może przestać o mnie myśleć. Odebrałam to jako żart - bo tak mi łatwiej? Choć w głębi siebie wiem, że tak jest.... jest tak do cholery i mimo to tylko tak pozostanie.... ironia losu.... czekałam tak bardzo czekałam za tym, z tymi słowami rok temu, pół roku temu...ale nie teraz.... teraz kiedy go już nie ma, nie ma dla niego miejsca w moim życiu..... nie tak jak ON by chciał.....


Romeo wyznał mi, że myślał o naszym pierwszym spotkaniu....i przyznał po cichu, że doszukiwał się we mnie "wad" ale okazało się, że jestem dla niego idealna.... sądzicie, że można wierzyć tym słową? Nie widzieliśmy się juz tak dawno, może to tęsknota, pragnienie by "spuścić sobie z krzyża" kieruję nim.... bo w sumie nasze ostatnie rozmowy są tylko i wyłącznie na temat seksu.... przepełnione erotyzmem.... Skąd ta pewność, że tak faktycznie jest a nie jest to tylko wytwór naszej wyobraźni, wyobrażenia drugiej osoby?

milczac
Autor: czaaarownica
12 października 2015, 15:20

Dzisiaj wszystko idzie na opak, a ja mimo o mam bardzo dobry humor. Lubie siebie taką, nawet bardzo. Mimo, że weekend spedziłam w domku bo Romeo w delegacji nie było tak źle. Spotkałam sie w końcvu z przyjaciółką, z która mogliśmy sobie wypić. Niestety zaszkodziło mi to i całą noc z soboty na niedzielę umierałam. Romeo był ze mną wtedy, na telefonie.... nie chciałam, żeby słyszał mnie w takim stanie ale on sie upierał, że dopóki nie zasnę bedzie "przy mnie". Bardzo to miłe z jego strony, ale ja musiałam uważać żeby do niego nie powiedzieć imię księcia. Właśnie tak. Jak się do Romeo zwracałąm to w myslach imię księcia.... a gdyby mi się to wymsknęło to bym strzeliła sobie w kolano, ech.... zuważyłam, że rozłąka wpływa niekorzystnie na mój "związek" z Romeo....widzę wtedy jego wady, ton i sposób jego wypowiedzi co niekoniecznie momentami mi się podoba......ale natomiast jak jesteśmy razem szaleje z szczęścia.... takie dwie sprzeczne skrajności.... zresztą Romeo ma podobnie... i tu nasuwa się pytanie czy to jest normalne??

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: samotność   przeszłość   wspomnienia   nadwrażliwość emocjonalna   egocentryzm   rodzina  
09 października 2015, 20:21

Od dwóch osób usłyszałam  słowo "nadwrażliwa", że ja jestem nadwrażliwa, więc postanowiłam zagłębić się w ten temat. Wrażliwość nigdy nie była mi obca, choć nie ukrywam, że zawszę odkąd pamietam kreowałam się na osobe twardą z zewnątrz. Taka otoczka by móc się chronić przed innymi. Jestem emocjonalnie wrażliwa - fakt.... im wiecej czytałam to uświadamiałam sobie, że faktycznie podłożem jest moje dzieciństwo. Byłam wychowywana bez ojca z racji tego, że tato wyjechał za granicę i tam został do dzisiejszego dnia. Pamiętam, że cholernie za nim tęskniłam, tak bardzo zazdrościłam swoim koleżanką, że mają ojca. Do dzisiaj pamiętam jak zawszę twierdziłam, że mógłby nie wiem jaki być, nawet pijakiem ale żeby był.... moja radość gdy wracał do domku, choć to było bardzo rzadko.... i ten smutek kiedy musiał jechać.... starałam się być dobrą dziewczynką by mnie zaakceptował, kochał i już nigdy nie zostawiał. Byłam wychowywana przez matkę, kobietę, która chyba mnie nienawidziła bo robiła wszystko by ojciec mnie nie akceptował, wciąż ode mnie wymagała ale nigdy nie pochwaliła. Wszystko było na zasadzie że cokolwiek bym nie zrobiła było źle i niedobrze...aż w wieku 16 lat zostawiła mnie samą z młodszym bratem i pojechała do swojego męża.... a mojego taty. Uhmmm...... to mi się zebrało na wspominki. Z perspektywy czasu byłam jej nawet za to wdzięczna, tj za to, że dzięki niej musiałam szybko dorosnąć, zacząć żyć jak dorosły człowiek - tu kłania się również wątek, że musiałam również sama zacząć się utrzymywać.... no ale teraz kiedy zgłębiałam się w lekturę mogłoby się okazać, że jestem egocentrykiem.... co w sumie by tłumaczyło dlaczego tak odczuwam banalne sytuację, słowa.....mój analizator, który w większości przypadków szedł w tą drugą stronę, złą stronę.... jeśli tak faktycznie jest muszę sie z tym uporać bo przecież w konsekwencji będę tylko ranić bliską mi osobą co ze sobą się wiążę, że będę sama.....samotność...uhmmm..... nie chce być sama....

 

Dzisiaj Romeo był taki mój, taki jak na samym początku... jego ton głosu znów mnie uspakajał a ja chłonęłam go co raz bardziej i mocniej..... właśnie w tych chwilach - momentach czuje się  taka swoja jakolwiek to brzmi i czuję, że i on odczuwa to samo..... mam cichą nadzieję, że moja wrażliwość nie zepsuje tego.... emocję.... będe starała sie mieć nad nimi władzę  bo w innym przypadku go skrzywdzę tym bardziej, że i on jest taki wrażliwy jak ja......

 

A książę....po wypadku siedzi w domku razem ze swoją żoną.... kontak nadal jest telefoniczny choć bardziej bym powiedziała, że znikomy..... muszę ogarnąć ten temat bo Romeo nie okłamię bo nawet nie chcę, a on mi powiedział, że jak książę nie da mi spokoju to sam do niego zadzwoni albo osobiście się do niego przejedzie....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: smutek   tęsknota   diabelski młyn  
08 października 2015, 19:08

Dzisiaj to ja mam kryzys. Dosłownie padam na pysk. Cały tydzień spałam tyle o ile a teraz marzę tylko i wyłacznie o łóżku. Z Romeo niby sobie wyjaśniliśmy ale ja tego nie kupuję, nie wiem dlaczego ale tak jest. Jakby jakiś głos gdzieś tam we mnie kazał mi się zdystansować. Naprawdę pogubiłam się w tym wszystkim. Nadal mam niesmak tej naszej "kłótni" w sumie tego nawet tak nazwać nie można bo to była ostra wymiana zdań, jego zdań.... niczym monolog a każde moje słowo było odbierane jak atak. Boli owszem bo zależy mi, tęsknie za nim....a on....jest co raz mniej jego w moim życiu.... niby praca, jestem w stanie to zrozumieć ale przecież nie jestem ślepa i głucha.... kiedyś jego głos działał na mnie niczym balsam na moją zranioną duszę.... cokolwiek by się  nie działo jego głos sprawiał że czułam się lepiej, a teraz.... teraz jest taki nie mój.... może przesadzam ale przecież wiem co słyszę.... w każdym bądź razie postanowiłam obserwować, nic więcej. Nie mam zamiaru dopytywać się dlaczego tak jest, bo jeśli faktycznie to przez pracę szybko minie, a jeżeli nie.... to my miniemy, choć cały czas mówi, że ma względem mnie plany na przyszłość, swoje życie.... jak to jest z tymi facetami? Mówią jedno a zachowują się całkiem odwrotnie, a my przez nich tracimy grunt pod nogami, karuzela.... by nie powiedzieć diabelski młyn..... a przecież wszystko byłoby łatwiejsze gdybyśmy otwarcie sobie mówili jak jest, co czujemy i czego chcemy..... no ale kwintensencja życia - musi byc dobrze i niedobrze, uhmmm..... bajka.

 

A książę.... nadal jest gdzieś obecny w moim życiu.... niczym mój cień, dzisiaj zezłościł sie na mnie choć nie wiem dlaczego i mało mnie to interesuję. Cały czas mi kładzie do główki, że Romeo na mnie nie zasługuję i że nie będziemy razem, baaaa daje nam 2-3 tygodnie i to sie posypię..... z wróżbity Macieja stał sie prorokiem, masakra

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: krzyk   strach   przeszłość   sypiając z wrogiem   lufka   nieporozumienie  
07 października 2015, 21:00

Ciąg dalszy ciężkiej atmosfery pomiędzy mną a Romeo. Mimo, że próbowałam dzisiaj trzymać emocje na wodzy nadal czuję niesmak tego jak wczoraj na mnie nakrzyczał. Fakt, przeprosił mnie za to, ale to takie było od niechcenia między przejściem z jednej kondynacji a drugą - fakt był w pracy, w sumie on zwszę w niej jest..... no ale to byłam w stanie zaakceptować.... drążył wczoraj temat tak dla mnie bardzo bolesny, a prosiłam by nie grzebać w przeszłości bo to nic nie da, a może tylko spowodować, obudzić te uczucie strachu, o którym tak pragne zapomnieć....ale on upierał się, nie wytrzymałam- powiedziałam by obejrzał film "Sypiając z wrogiem" to może po części nakreśli sytuację do której nie chcę wracać.....i mam nadzieję, że już nigdy nie wróci do tego tematu.... a zaczęło się to wszystko od lufki, od tego, że dostał od "znajomego" prezent z Holandii na spróbowanie.... nie spodobało mu się, że tak zreagowałam, że otwarcie powiedziałąm, że mi się to nie podoba.... bo w przeszłości dzięki temu miałąm jazdy.... uhmmm..... no nic, w końcu nic mi do tego, jak on sam to twierdzi, tylko szkoda, że on jakoś przestał patrzeć na mnie i na siebie w kategorii MY, a tak przecież mu na tym zależało. W ogóle nie rozumiem jego zachowania.... od niedzieli jest bardzo nieznośny. I nie wydaję mi się, że wina jest moja, no chyba, że jak on to twierdzi "zagłaskanie" jest powodem, tylko powodem do czego? A może po prostu znudziło mu się "życie we dwoje", może zapragnął wolności?? Któż zrozumie facetów.....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: okrutna zła i podła  
06 października 2015, 11:09

Wczorajsza rozmowa z Romeo nie należała do przyjemnych. Człowiek stara się być wyrozumiały, cierpliwy, nie przeszkadzać..... a w konsekwencji i tak dostaje po łapach. Zostało mi zarzucone to, że próbuję go zagłaskać! Wow.... tylko ja się pytam w jaki sposób?! Nie robię nic na siłę.... on sam piszę do mnie na dzień dobry sms-a, dzwoni kiedy ma czas - bo z racji jego pracy ja w ciągu dnia nie wykonuje tego gestu, no chyba, że oddzwaniam, no ale to raczej zrozumiałe, prawda? Nie nękam go sms-ami wydawało mi się, że nawet jest mnie mało, mało w senie mojej inicjatywy, a tu proszę - zagłaskuję go.... zarzucił mi również to, że w weekend kiedy byłam u niego to ani razu nie zasugerowałam mu żeby zadzwonił do swojej córki, choć rozmawiali, widzieli się.... odparłam tylko, że kiedy zasugerowałam mu żeby zadzwonił o swojego przyjaciela skoro tak żalił się że nie ma dla niego czasu to warknął na mnie, że nie będę mu czasem dysponować i mówić kiedy do kogo ma dzwonić! No tak.... moja wina, jak mogłam wpaść na taki pomysł żeby cokolwiek mu sugerować! Wychodzi na to że cokolwiek nie zrobię czy też zrobie będzie źle i niedobrze.... odbieram telefon, odpisuję to go zagłaskuję.... natomiast tak jak dzisiaj stwierdziłam, że bedzie mnie mniej w jego życiu to zostało mi zarzucone, że jakiś cichy bunt robię. Masakra.... ja rozumiem, że człowiekowi nigdy się nie dogodzi, no ale żeby aż tak? Już sama nie wiem co ja mam począć, co zrobić żeby było dobrze jeśli w ogóle to jest mozliwe....

milczac
Autor: czaaarownica
05 października 2015, 21:25

Przyjechał....zachowywał sie jakby nigdy nic.... zaczynam sie zastanawiać czy przez ten wypadek nie uderzył się w głowe, dość poważnie bo przecież co ON wyprawia?? Został na noc.... rano śniadanie jakby nigdy nic.... ja zajęłam się swoim sprawami, pracą... był, nie przeszkadzało mu to..... obserwowałam go i zastanawiałam się po co do mnie przyjeżdża tyle kilometrów..... jeszcze pół roku temu mogłabym powiedzieć, że dla seksu, ale tego ON już nie ma..... tak by tylko ze mną posiedzieć? To jest niedorzeczne!! Prosiłabym żeby dał szanse żonie, żeby na niej skupił całą swoją energię, ale ON uparcie, że nie potrafi, że nie umie, że nie chcę... że ze mną się dobrze czuję.... powiedziałam mu, że przez swoje zachowanie psuję moje relację z Romeo... że on ma na niego awersję a ja nie chcę budować tej relacji na kłamstwie.... niby stwierdził, że rozumie, że mam przekazać Romeo, że jest szczęściarzem.....by docenił mnie..... i tym samym mi powiedział, że mam na niego uwarzać, że coś mu tu nie pasuję.... że nie chcę bym cierpiała, a pewne jest, że tak będzie... nosz kur..... niezła perspektywa... Maciej wróżbita się znalazł!!! Powiedziałąm, że jak spadnę to sobie poleżę, poprawię koronę i odpocznę.... bo w końcu jak nie podejmę ryzyka nie przekonam się..... no i ksiązę odpaliwszy swojego rumaka odjechał.....