21 października 2015, 22:29
Zastanawiałam sie dlaczego tak się dzieję skoro ludzie nas krzywdzą, a my mimo to nie potrafimy odciąć "pępowiny". Mimo, że zdajemy sobie sprawę, że sytuacja jest patowa ciąglę w to brniemy, świadomie lub nie. Obiecujemy sobie, że nigdy więcej już nie pozwolimy na powielania się scenariusza jednak jak przychodzi co do czego ulegamy.... Choćby sytuacja z księciem.... obiecałam sobie, że już nigdy nie pozwolę by się do mnie zbliżył, że już nigdy nie będzie tak jak kiedyś było....ale mimo tych moich obietnic kiedy dzwoni ja odbieram. Czym ja się do cholery kieruję? Nie pojmuje sama siebie, tak, tak...wiem - głupia jestem, ale... no właśnie, to nieszczęśne ale.....ale w sytuacji, kiedy tak mi jest bardzo źle ON jest pierwszą osobą o której pomyślę, kiedy coś się dzieję w moim zyciu chciałabym go o tym fakcie od razu poinformować. Dzisiaj budziły się we mnie jakieś dziwne uczucia względem niego, dziwne dlatego, że dla nich już nie ma miejsca, czas minął, a mimo tego to wraca..... jestem szczęśliwa z Romeo, tego nie mogę podważyć, ale mimo wszystko książę jest.... jest....jest..... tracę rozum!