Najnowsze wpisy, strona 6


milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: rozterki   tęsknota   nieszczęśliwa miłość   3 metry nad ziemią  
25 maja 2016, 23:21

Zła passa nie ma końca. Dzisiaj na dokładkę padło auto...mam złe przeczucia..ale tylko kazałam zrobić sekcję....co najwyżej rozpieprze się tym autem....bo nie stać mnie a tym bardziej już nie mam zamiaru kolejnych tysięcy wkładać w to"cacko". Zastanawiam się kiedy będę miała załamanie nerwowe. Bo przecież ile mogę znieść. Zostałam sama z tym wszystkim...Romeo podobnie jak książę jest tematem tabu....z racji mojej nie zamkniętej przeszłości - demona...muszę milczeć i sama się z tym borykać. Tabletki nic a nic nie działają poza tym że odczuwam kołatanie serca. Zagłuszam dzisiaj alkoholem ale to nijak ma się z tym co czuję. A czuję i to dużo...wracam jak bumerang do niedzielnej rozmowy i za nic w świecie nie mogę sobie przypomnieć w jakich okolicznościach padły słowa to koniec!!! Katuje się....tęsknię....bardzo  tęsknię!!!! Za nim...za bliskością...za jego głosem....uśmiechem....za jego zrzedzeniem....za moim Romeo....

 

Romeo gdzie teraz jesteś? Czy pomyslisz o mnie czasem? Czy tęsknisz....czas zweryfikuje wszystko- wiem o tym...ale czy wtedy nie będzie za późno? Za późno na cokolwiek? Tonę w ciszy...gluche odgłosy słyszę w dali....i moje myśli jak i serce są przy nim...przy moim wyśnionym tak nie idealnym że aż idealnym....dla mnie....ale Ty milczysz....ja milcze...czy się Ciebie doczekam??

 

Zdrowie.....ku zapomnieniu a zwłaszcza zgłuszeniu bicia serca!!!

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: początek końca   sen nocy letniej  
24 maja 2016, 19:44

Wspomagam się tabletkami na uspokojenie. Tymi samymi co bierze Romeo. Ale i one nie zagłuszają tego ognia, który pali mnie od środka. Przecież wiedziałam, że tak to się skończy, a mimo tego boli... tak bardzo, że chciałabym schować się gdzieś, gszieś gdzie nikt mnie nie będzie widział, o nic pytał....tam gdzie przestane czuć, odczuwać..... katuję się bo moje myśli wciąż do niego lecą...wyobrażam sobie jego uśmiechniętego, takiego mojego, a zarazem obcego - jego, który o mnie nie pomyśli choćby przez chwilkę! Bardzo boli, ta świadomość.... zerkam na telefon, a tam pustka.... milczy ja milczę..... bo przecież nie można, ja nie mogę się odezwać. Jego decyzja, którą muszę uszanować, kosztem siebie..... Uciekłam dzisiaj w pracę...ale przez ten mój stan spieprzyłam robotę, a tak długo przy niej siedziałam. Terminy gonią a ja nie mogę się zebrać w kupę. Straciłam swój zapał - muszę go za wszelką cenę odzyskać.... tylko jak? Mam ochotę się upić, ale boję sie i tego...boję się, że stracę panowanie nad rozumem i odezwę się do niego....a wtedy Romeo mnie upokorzy jak to miał w zwyczaju ostatnio.....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: smutek   milczenie   żal   rozstanie  
23 maja 2016, 20:22

Kiedy odjeżdżałam od niego czułam, że coś zostawiam, że.... że z każdym kilometrem zaczynam tęsknić.... tęsknić za Romeo!

Dzień zleciał pt: nie znamy się..... nie odezwał się do mnie, ja do niego również. Czy to dobrze? Nie mam pojęcia, choć nie ukrywam, że co chwilkę zaglądałam w telefon czy czasami czegoś nie napisał.... pomimo, że dla zasady zostawiłam tylko wibrację, telefon odłożyłam poza zasięgiem mojego wzroku ale to i tak na nic bo co chwilkę latałam jak poparzona, a nóż widelec przypomniał sobie o mnie. Tak wiem, naiwniara!

Cały dzień analizowałam, a raczej zastanawiał mnie fakt dlaczego dzisiaj przed wyjściem do pracy nie przyszedł do mnie....nie przytulił....nawet nie wiem jaką miał minę bo ja głupia nie chciałam na niego spojrzeć. Domyślam się, że przy rozstaniach tak jest, że ludzie się nie przytulają, nie żegnają.... nie po spędzonej ze sobą wspólnej nocy - ale o tym innym razem. Całe pół godziny kiedy był w domu czekałam w łóżku na cokolwiek.... ale usłyszałam tylko jak odjechał autem... i tyle go widziałam. No i kubek - banalna sprawa, ale to był mój kubek. Znaczy się jego, ale mój... piłam w nim pierwszą kawę a dzisiaj on sobie go zabrał do pracy. Zrobił mi to na złość, prawda? Bo doskonale wiedział, że tylko w nim piję kawę. Tak samo jak wie, że u siebie mam swój własny kubek....że w innym kawa juz tak nie smakuję..... dał mi kolejny powód by mi dokuczyć.....a ja?  A ja w zamian zostawiłam ten cały syf w kuchni, który on zostawił z poprzedniego dnia...zdeklarował się, że posprząta - dzisiaj będzie musiał...

A ja tym czasem juz naszykowana do spania... cały dzień tyrałam, tyrałam by nie płakać, choć i tu poległam....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: koniec   pustka   rozstanie  
23 maja 2016, 03:44

Chcę być sam....Te słowa jak mantra chodziły mi po głowie w chwili kiedy Romeo mi to oznajmił. To koniec....te słowa padły z jego ust.... wczorajszy wieczór był niczym koszmar, ale to był mój znany koszmar bo przecież wiedziałam, że tak będzie.....czułam, że predzej czy później tak sie stanie..... nie wystarczy tylko kochać, chcę Cię przede mną uchronić, przygotowywałem Cię na to.....to są jego słowa..... moje myśli wirują....nie potrafię zebrać ich w wspójną całość..... leżę sama w jego łóżku.... bo to wszystko, te słowa padły kiedy oboje wypiliśmy alkohol....pojechał do pracy.... nie wiem ale tak bardzo pragnęłam by mnie przytulił - tak jak robił to zawszę....znam jego i wiem, że celowo to zrobił jak i to,że już się do mnie nie odezwię.....ostatni moment, ostatnia notatka u niego.... nie ma nic...pierścionek oddałam i pozostaje mi się tylko spakować.... spakować swoje rzeczy i zapomnieć te całe 11 m-cy..... jakby nigdy sie one nie wydarzyły.... bo jak można pamiętać coś co dla nas tak wiele znaczyło a dla niego było tylko trawą, tak byłam pieprzonym kołem zapasowym dla niego..... czuję się pusta....

milczac
Autor: czaaarownica
22 maja 2016, 08:28

To chyba jest ten etap kiedy trzeba ze sceny zejść....nie dlatego że człowiek sie wypalił ale dlatego, że już nie ma sił walczyć....Romeo ma świadomość tego jak się względem mnie zachowuję...ale co z tego? Skoro nie robi nic żeby to zmienił. Powiela swój życiowy scenariusz.... to, że zaniedbywał swoje partnerki, uciekał w pracę....a  póxniej wywalił oczy gdy okazało sę, że jeste rogaczem. Tylko, że ja nie mam zamiaru się puszczać na lewo czy prawo. W takiej sytuacji najlepiej odpuścić, zachowując przy tym resztki godności....

Probowałam uciec w pracę ale nie potrafię myśli skupić, już nie potrafię..... bo jak można mieć przy sobbie nagą kobietę i nawet jej ie dotknąć? Nie spojrzeć....nie zareagować.....stałam sie dla niego aseksualna.....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: rezygnacja   strach   blokada  
21 maja 2016, 15:09

Nie uległam tak jak wczoraj. Mimo, że książe dzwonił nie odebrałam. Pomimo, że sytuacja przedstawia się tak samo jak wczoraj z Romeo będę twarda! Wczorajszy telefon dość przystworzył mi trosk. Mianowicie Romeo dopytuję się z kim rozmawiałam, a ja niekoniecznie chcę mu o tym opowiadać. Bo co to zmieni? Nic! Zresztą tylko to wpłynie na pogorszenie się sytuacji pomiędzy nami. Nie dość, że już w ogóle nie mamy czasu dla siebie. Pisząc to mam na myśli, że Romeo w ogóle nie przejawia inicjatywy by choć w jakiś stopniu być czuły. Jak on się argumentuję, to, że chcę ale coś go blokuję. Nosz kur..... to niech się odblokuję bo mi specjalnie nie chcę się już być w związku gdzie tylko jedna osoba się stara....czuję że się strasznie oddalamy od siebie.... a nie zrobię już nic by temu zapobiec.... dam z siebie tyle ile on mi sam da!

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: pożądanie   zdrada   lęk   brak seksu   żmija  
20 maja 2016, 22:23

Po wczorajszej spędzonej u siebie samej nocy powróciłam do Romeo, a on mimo, że nie widzieliśmy się nie przejawiał żadną tęsknotą. Mało tego nawet z specjalnie po nim nie widać, że się cieszy. Hmmm.... nie fajne uczucie....zważywszy, że jak wczoraj przez telefon zapytałam się jak czuł się gdy po powrocie z pracy nikt za nim nie czekał odparł, że ma święty spokój. Zabołało, nie da się tego ukryć iż chyba nikt nie chciał by tego usłyszeć z ust ukochanej osoby...czy też jak dzisiaj.... na zadziorne pytanie dlaczego nie zadzwonł odparł, że dzwonił gdzie indziej...oczywiście tonem takim, że ma przewagę nade mną.....że jest świnią co dzisiaj wielokrotnie mi to zaakcentował.... taki obcy jest, nie mój..... nie przytula mnie.... jest tak blisko a zarazem daleko.... może faktycznie kogoś ma.... wczoraj był u fryzjera, mimo, że sam wyszedł z inicjatywą, że pójdziemy razem, że obetnie się tak jak mi się to podoba.... uhm..... skoro mój Romeo zachowuję się dziwnie, wymiguję się od bliskości ze mną.... będzie trzeba sprawdzić czy mu kija nie czyści czasem jakaś żmija.... tylko jak? Jak można sprawdzić czy ktoś zdradza? Nie chcę go sprawdzać, śledzić czy cholera co robi się w takiej sytuacji..... chcę mu ufać ale mimo tego jest we mnie jakiś niepokój.....

Może metoda na zasadzie małpa widzi małpa robi coś da bo ja naprawdę nie mam pomysłu.... bo inaczej jak tak dalej będzie to ja  odejdę.... odejdę bo kocham..... Do tego akcja z księciem..... dzwonił, a ja odebrałam, odebrałam tylko i wyłącznie dlatego żeby dał mi spokój.....że ja już tak nie chcę....Romeo słyszał jak mówiłam żegnaj.....dopytuję się o co chodzi...a ja milczę....milczę bo nie chcę kłótni.....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: przyjaciel   zdrada   rozstanie   mantra   zdradzona   oszukana  
18 maja 2016, 22:08

Jak poznać kiedy ktoś nas zdradza? Czy kiedy osoba, która zaczyna o siebie z zdwojoną siłą dbać o czymś świadczy? Czy to że przykłada wagę do ubrania do pracy na budowę klasyfikuje do niecnych zamiarów? Do tego jeśli dorzuci się fakt, że nie rozstaje się z telefonem i już nie ma parcia na nas jak było do tej pory? Czy to o czymś świadczy? Dzisiaj tak mnie tknelo że może ja....może mam poroze tak wielkie że pół stolicy by ozdoby świąteczne powiesiło....czy ja popadam w paranoję? Wiem że nie szuka się problemów tam gdzie ich nie ma....ale nie da się oszukać tego czegoś tego diablika co w nas jest...co podpowiada tak źle i niedobrze....ech.....zagłuszam te myśli...chcę- pragnę ufać tylko tak cholernie trudno gdy świat jest tak zaklamany i okrutny....

 

 

Dzisiaj rozmawiałam z księciem....Boże co to była za straszna rozmowa. Pies ogrodnika i tyle! Uporczywie powtarza niczym mantre ze z Romeo nie będę...że to człowiek nie jest dla mnie....tylko że dla niego nikt nigdy nie będzie odpowiedni....nie chciał mnie....ale też nie chcę bym była z innym....powiedziałam żegnaj....tak....po raz enty....nie chce tak już żyć z jego oddechem na karku....bo to jest chore! Chory ON i chora ja! Łzy poleciały....jedna po drugiej...muszę być silna....przyjaciel!!!