Najnowsze wpisy, strona 7


milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: tolerancja   strach   kłamstwo   demon   empatia  
16 maja 2016, 22:50

I znowu kłamstwa. Jedno za drugim....naiwność moja nie ma końca. No ale nie ma co się dziwić. Mierze ludzi swoją miarą i wciąż dostaje po tyłku. Zastanawiam się ile jestem w stanie znieść. No bo jakby na to nie patrzeć to każdy ma swoją granice tolerancji, wytrzymałości...nawet taki empatyczny wrażliwiec jak ja. 

Dzisiaj coś we mnie pękło....postanowiłam raz na zawsze rozprawiać się z demonem przeszłości. Muszę to zrobić! Zrobić to dla siebie by móc żyć, swobodnie oddychać....cieszyć się z tego co mam a nie wiecznie się bać...oglądać się za ramię...bo przecież jego oddech jest wszędzie...nie chcę mnie opuścić...a ja mam walczyć! 

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: bezradność   niemoc   nic na siłe   samotność w sieci  
15 maja 2016, 14:00

Argumentuję się, że jest zblokowany, zblokowany względem mnie. Już mnie nie przytula, nie uśmiecha się do mnie.... nie ma pomiędzy nami tej namiętności.... dosłownie czuję, że tracę coś, coś co chyba tak naprawdę nigdy do mnie nie należało. Bo jak można mieć wiatr, pomyk słońca...coś co powoduję, że się uśmiechamy..... czuję że coś mi umyka, ale również wiem, że nie jestem w stanie nic  z tym zrobić. Jestem, przyglądam się temu i czuję taką cholerną bezsilność. Wiem, że powinnam odejść, skoro nie potrafię nic z tym zrobić, kiedy on nie potrafi nic z tym zrobić....jesteśmy razem ale osobno...Romeo oczekuję ode mnie wszystkiego...zrozumienia.... że on potrzebuje czasu dla siebie, dla znajomych....jest to dla mnie jak najbardziej zrozumiałe ale jak to pogodzić jak on nie ma czasu dla mnie.... cały czas pracuję....dzisiaj dzień wolny....ja buszuje w necie a on przed tv..... nie czuję tego, nie czuję jego.... a nic na siłe nie zrobię, prawda? Nic nigdy się nie na siłe nie zrobi..... opadam, opadam w otchłań swoich własnych niespełnionych oczekiwań....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: lęk   progres   wysoka cena   samotność w tłumie   sam na sam  
14 maja 2016, 23:01

I znowu uciekam. Uciekam w swój własny świat. Moja bezpieczna przystań. Tak bardzo chciałam żeby nam się udało. Ale im bardziej chemy to nijak się to ma do rzeczywistości. Znowu ten patowy stan....niby jestem z kimś, niby nie jestem sama ale czuję się tak bardzo samotna.....samotność w związku...jest ten stan tak straszny że aż sama siebie za to nienawidzę....na moje zapytanie czy Romeo tęskni odparł że tak...ale to było kłamstwo....dlaczegi mnie okłamał? Nie mam pojęcia....znowu progres...wracam do punktu wyjścia....czuję się stłamszony tylko czym? Tym że ma tyle pracy że przy tym gubi nas, samego siebie? Tak łatwo zgonić winę na drugą osobę- stanowczo za łatwo. Zamiast zatrzymać się, ocenić sytuację...pomyśleć o ukochanej osobie...zatracamy się we własnym egoiźmie.....jesteśmy w związku....ale gonimy za wolnością, która z czasem okaże się naszym największym wrogiem....Romeo....pragniesz swojego wroga, swoich lęków? Fakt jest jeden...w życiu przyjdzie nam za wszystko zapłacić!!!

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: zakaz   irytacja   frustracja  
10 maja 2016, 22:25

Ma się rozumieć, że tryb rozkazujący nie ma końca. Co nie ukrywam, że doprowadza mnie to do frustracji. Bo jak można z kimś być, kochać a mimo to okazywać brak szacunku? Tak, właśnie ja to w ten sposób odbieram. Wiem, że jestem nadwrażliwa ale i Romeo o tym wie, zresztą sam mi to uzmysłowił. Im więcej się tak zachowuję tym bardziej przekonuję mnie, że dla mnie nie ma miejsca w jego życiu. Cokolwiek bym nie powiedziała to i tak jest odbierane przez niego źle. Cały on, cała ja..... i znów uciekam, uciekam tam gdzie mi nie wolno, gdzie był koniec a ja postawiłam kropkę....a mimo tego wracam.....przecież nie wolno.... już nie wolno....nie, zawszę ie było mi wolno......

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: utopia   szklane domy   upokorzenie   aspołeczny  
07 maja 2016, 23:58

Wystarczy, że się zbliży, że jest blisko i załańcza się we mnie jakieś dziwne pole. Jestem pod jego urokiem bo kiedy tylko odala się ode mnie zaczyna odzywać się mój rozsądek. Co najdziwniejsze a raczej niepojęte nie  rozumiem dlaczego  mimo mojej wiedzy w ogóle go  nie słucham. Fakt przyjmuję to do świadomości ale to tyle. Nadal chcę być uwikłana, tylko w co? Romeo znowu dał pole do popisu.... traktuję mnie naprawdę źle a ja mimo tego jestem, z nim? Obok niego? Czy gdzieś tam hen daleko w tyle....? Kolejna dawka upokorzenia bo tym razem świeciło słońce. Hmmm...generalnie słońce poprawia wszystkim humor ale nie jemu...bo przecież ma wrażlliwe oczy.... mówi, że mnie kocha ale nijak ma to się do jego zachowania. Sam w sobie jest zaprzeczeniem, tylko ja taka głupia naiwna.... marzę, marzę o szklanym domu chyba....potrząśnijcie mną, proszę bo ja już nie mam sił - na cokolwiek. Czy tak wygląda związek?

 

Książę się już kilka dni nie odzywa..... dużo się i z nim działo, ale o tym na spokojnie...sama w sobie muszę to przetrawić....albo zgłuszyć.....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: pioruny   immunitet   tsunami   ciężki okres  
06 maja 2016, 05:10

Jak panować nad emocjami kiedy w nas samych jest burza hormonów. I niczym sinusoida ciskamy piorunami z mniejszą czy większą częstotliwością. Kobiecy ciężki czas. Nie wiem jak u was to wygląda ale ja sama siebie w tym stanie się nie nawidzę. Bo jak może facet nas ogarnąć kiedy my same tak naprawdę nie wiemy o co chodzi. I przysłowie, że "bez kija nie podchodż" jest jak najbardziej adekwatne. Pocieszające w tym wszystkim jest, że to nie trwa wiecznie - dzięki Bogu!! Bo w takich właśnie momentach nie trudno o awanturę, która nie oszukujmy się straty robi jak tsunami. Tak łatwo jest w jednej chwili wszystko spieprzyć, wystarczy jeden nieodpowiedni gest, słowo i wszystko sypie się jak domek z kart. A przecież budowa/ odbudowa tego jest żmudna, wymaga dużo pracy, samozaprcia i wyrzeczeń  z obu stron. I nawet nasz immunitet nas wtedy nie chroni, bo niby dlaczego? Jesteśmy odpowiedzialni sami za siebie i za osoby, które oswoiliśmy. I zawszę powinniśmy mieć świadomość tego co robimy, bo wszystko, ale to wszystko zostawia w życiu naszym i innych ślad.

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: szacunek   empatia   tryb rozkazujący  
05 maja 2016, 23:58

Daj to!  Przynieść to! Zrób to! Nie życzę sobie.... Powiedziałem już!!!

Pstryk i mamy/ mam to wykonać. Ośmiele się, że nie tylko na mnie działa to jak płachta na byka! Do tego, kiedy człowiek się stara, robi wszystko co w swojej mocy i zanim cokolwiek by nie powiedział zaczyna zdnie od - czy mógłbyś, prosiłabym etc....Czyż nie lepiej brzmi? Zdecydowanie! W takich sytuacjach czujemy się jak  odźwierny, służący, który nie ma prawa głosu.... bo z góry już ktoś zdecydował za nas i z pokorą mamy to wykonać.

Po raz kolejny Romeo pokazał, że jego musi być na wierzchu, z resztą sam to zaakcentował powiedziawszy to dosłownie, bez ogródek i z triumfem w głosie. Hallo!!! Ale o co chodzi? Związek to parnterstwo i jak sam nazwa wskazuję, jesteśmy obok siebie a nie z tyłu czy też z przodu. Powinno iść się ramię w ramię. Przecież nikt nie jest gorszy, a tym bardziej w związku! Po raz kolejny mój wybrany pokazał mi, że jego praca i prawdopodobnie problemy emocjonalne z samym sobą są ponad nasz związek. A ja? Ja staram się ale juz opadam... opadam z sił bo ileż można udźwignąć, za duży jest ten balast, nie utrzymam go....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: ogień   kominek   biopaliwo  
04 maja 2016, 05:25

Każdy dzień jest dla mnie wielką niewiadomą. Wyzwaniem. Codziennie uczę się czegoś nowego o sobie. Odkrywam cechy, o których nawet nie miałam pojęcia. Bo tak naprawdę człowiek się nie zmienia.....co najwyżej odkrywamy tylko coś nowego....te złe jak i dobre aspekty naszego charakteru. Bo czyż nie jest tak, że każda sytuacja życiowa uczy nas czegoś nowego? Rozpaliłam w kominku - nie ukrywam, ze fatalnie się czuję. Jakbym conajmniej miała z 40 stopni gorączki. Obserwuję ogień, jak płomienie się wiją by raz za razem mniejszą lub większą częstotliwością  chciały się wyrwać za zadymionej szyby. Możemy się porównać do ognia. Bo jesteśmy z pozoru tacy sami ale za każdym razem inni, inaczej się objawiamy, inaczej reagujemy....ale stan wyjściowy jest niezmienny....to my, a każdy dzień sprawia, że reagujemy inaczej. Czasem tak jakbyśmy chcieli czasami  jest to dla nas samych niespodzianką..... najważniejsze by nie dopuścić by płomień przestał się w nas tlić. Każdy z nas ma chwilę zwątpienia, chwilę gdzie by chciał to wszystko rzucić i pójść w cholerę! Alternatywa niezła....ale czy nie o to w tym wszystkim chodzi...walczyć by ogień w nas płonął, a kiedy jest tak źle nie dopuścić by iskra zgasła.... wiem, że to jest trudne, wiem, że łatwo mi się o tym mówi....ale również wiem, że to od nas zależy czy będziemy żywi, żywym ogniem czy tylko płomykiem zasilanym przez biopaliwo!