Archiwum marzec 2016, strona 1


milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: pustka   żal   definitywny koniec   początek końca   kłamstwo  
19 marca 2016, 10:01

Jaka ja jestem głupia! Beznadziejna! Dlaczego nie potrafię tego wszystkiego rzucić i odejść w cholerę!? Dlaczego tkwię w czymś skoro  mam świadomość, że to nie ma najmniejszego sensu? Czy ja aż tak boję się być sama? Że pozwalam by Romeo raz po raz zadawał mi cios prosto w serce, które na przekór temu wszystkiem tak się do niego rwię. Rozum mówi mi, że nie warto, on na Ciebie nie zasługuję, odejdź od niego bo on nie pojmię, że na kłamstwie niczego nie zbuduję, oj tak znowu mnie okłamał....jakie to banalnie standardowe..... i dobijające jest to, że to są tak banalne kłamstwa, że ja się aż dziwię czy on jest takim głupcem czy też inaczej nie umie.... a jeszcze wczoraj mi się zapytał po wcześniejszym stwierdzeniu, że męczy mnie to, że mu nie ufam....zpytał się jak może to naprawić...a dzisiaj dał temu poklask.... okłamał mnie z pełną świadomością i mało tego zrzucił na mnie winę, och jakie to dorosłe. Przy tym kpił sobie ze mnie. Sama nie wierzę w to co piszę, to, że mam świadomość tego, że tak zawszę będzie a mimo to jestem, trwam w czymś co nie ma przyszłości. Nie mogę być z takim człowiekiem, który na wszystko znajdzie banalne wymówki. Zawszę jest coś, zawszę będzie coś żeby tylko mi dopiec, utrudnić..... zależy mi na nim, ale wiem, że ja się już nie naprawię choc tak bardzo tego chcę - za daleko to już zaszło, a on nigdy nie pojmię, że nie tędy droga. Nie naprawię jego, nawet już nie chcę.... na swoje kłamstwo odparł na koniec, że nie robi tego celowo, że przeprasza..... a ja wiem, że to tylko będzie do następnego razu....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: koniec   strata   rozstanie  
18 marca 2016, 23:58

Książe siedzi przy stole. Wącha mój flakonik po prefumach. W oczch ma łzy, jest teraz cały mój choć wiem, że zbliża się to co nieuniknione, to co tak bardzo pragnęłam nasz koniec, definitywny koniec. Nasza bajka się kończy, on już nie daję rady, nie wytrzymuję tego, że jestem w zględem niego zimna, obojętna a wręcz podła i wredna..... Ale to tylko jest następstwem tego co było....inaczej nie potrafię i przede wszystkim nie chcę.... powiedział, że podkładam mu kłody pod nogi, a ON swoim zchowaniem wiążę mi ręcę.... zbrakło rozmowy, szczerej rozmowy...powiedział, że kocha mnie i odszedł, odszedł dlatego, że mnie kocha....prosząc bym dała Romeo drugą szansę.... a ja co? Łzy ciurkiem poleciały....czuję, że straciłam część siebie... pękło coś we mnie i tym samym to co szczętnie zamknęłam w swoim sercu przed całym światem otworzyło się, ta kłódeczka, do której klucz wyrzuciłam w otchłań sama z siebie pękła....i krzyczę, krzyczę milcząc bo nic innegozrobić nie mogę...tyle lat....strata boli, nieumiejętność rozmowy prowadzi do tego, milczenie zabije wszystko, nasz cichy zbójca.....i popełniamy seppuku...... to sen? Tak, chcę żeby to był sen.....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: strach   gniew   bezsilność   samotność   paraliż  
17 marca 2016, 23:30

Kolejny cios zadany w moim kierunku. Demon przeszłości doskonale wie co mnie zaboli. Nie rozumiem jak można być tak złym, wyrahowanym. Kolejna łza, jedna po drugiej spływała mi po twarzy a ja totalnie nie wiedziałam co mam robić. Czułam jak narasta we mnie złość, tak straszna, że dosięgałam zenitu... czy mi już jest wszystko jedno? Chociaż nie do końca bo w innym razie by mnie to tak nie dotykało.....pragnę się od tego uwolnić ale nie wiem jak. Jestem z tym sama, chciałam dać temu ujście, zadzwoniłam więc do Romeo....no bo przecież jest moim przed - narzeczonym....ale on totalnie mnie olał...susząc włosy, bo go głowa boli, bo wymiotował..... chciałam żeby tylko był nic więcej no ale i na to go nie stać..... może nie umie inaczej, nie wiem...ale wiem jedno nie chcę szukać kolejnych jego usprawiedliwień kiedy on sam nawet się nie stara by to zmienić, wręcz przeciwnie, wciąż mnie utwierdza, że to wszystko moja wina, fakt robi to nieświadomie albo po prostu tak się wybiela ale mimo wszystko kiedy czujemy, że nasz świat się wali potrzebujemy, potrzebujemy wsparcia bychoć na chwilę, przez moment ktoś był.... ta cholerna świadomość..... i z każdym dniem uświadamiam sobie, że tak trudna do zaoferowania, tym bardziej że w tym przypadku nie ma nawet zaufania..... będę musiała sama zmierzyć się z moją przeszłością....ale czy dam radę? Boję się.

milczac
Autor: czaaarownica
16 marca 2016, 21:12

Nie mam sił by tłumaczyć, prosić, walczyć....niech teraz ktoś zawalczy o mnie....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: samotność   demon przeszłości  
15 marca 2016, 18:29

Człowiek kiedy najbardziej potrzebje wsparcia zostaje sam! Jakże to niestety jest prawdziwe. Wśród ludzi czujemy się samotni, nawet bardzo. To jest najgorszy rodzaj samotności, bo mimo, że mamy zapewnienie o niej tudzież w moim przypadku w postaciu słów nijak ma się to w przekładce na życie. Tak, właśnie dziś poprosiłam o pomoc. Nwet to nie była pomoc taka dosadna, mianowicie potrzebowałam by ktoś przy mnie był, w tym przypadku padło na Romeo....bo czyż tak nie powinno być, że skoro jesteśmy razem, planujemy wspólną przyszłość to powinniśmy się wspierać? Dać sobie to poczucie bezpieczeństwa i świadomość, że cokolwiek by się nie działo, kiedy dzwoni ukochana osoba cała reszta nie ma znaczenia? Czy ja już po prostu za dużo wymagam? Nie ogarniam tego, nie wiem jak mam się zachować, teraz kiedy jest mi tak cholernie źle, kiedy czuję się bezsilnna i kiedy potrzebuję ramienia, choćby tylko żeby otarło moje łzy... nic więcej nie oczekuję.... odezwał się demon z przeszłości, on doskonale wie gdzie uderzyć i choć jest daleko ode mnie każdy jego cios skierowany w moją stronę bardzo boli. Rozbija mnie to na milion kawałków.....zwróciłam się z tym do Romeo by jego głos, który do niedawna był jak balsam na moją zranioną duszę teraz okazał się moim gwoździem do trumny. Dostałam po łapach i to dotkliwie, zarzucił mi szereg rzeczy to, że ja mam mu coś do zarzucenia a ja tylko potrzebowałam jego. Widocznie on mi tego nie da...czy tak zachowuje się ukochana osoba?

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: motywacja   bezsilność   pierścionek  
14 marca 2016, 17:46

Sądziłam, że pierścionek da mi siłę - motywację do działania a ja jak się bałam tak się boję.....Książę z tego tytułu napisał, że gratuluję  i tym samym składa kondolencję. Nie rozumiem dlaczego idzie w zapartę, że Romeo nie jest dla mnie....że spadnę z deszczu pod rynne....że okażę się on łajdakiem i będzie mnie traktował niczym muzłumanin swój harem.... chciałabym usłyszeć pozytywne słowa, że to mogłoby się udać, że powinnam spróbować.... tak bardzo brakuję mi pokrzepujących słów, że dam radę, że podołam w walce z demonem przeszłości....a tak czuję się sama, bezbronna i mimo, że karty są w mojej dłoni czuję bezsilność, swoisty strach.....tak bardzo chcę się od tego uwolnić i zacząć żyć - tak na prawdziwo.....

milczac
Autor: czaaarownica
13 marca 2016, 20:40

Pierścionek ładnie lśni. Jest skromny ale przy tym piękny. Romeo mi się oświadczył, a raczej przed-oświadczył...tak wiem że nie ma nic takiego ale ja wolę żeby to było przed...przed oswiadczynami, które mają być jak pożegnam się z przeszłością -definitywnie....nie wiem kiedy to nastąpi mam nadzieję że szybkim niebawem żebyśmy mogli spokojnie być razem. By nam nic i nikt nie przeszkadzał..... Teraz pałam się tą chwilą, tym momentem...nami...

milczac
Autor: czaaarownica
12 marca 2016, 23:22

No i co....wracamy do stanu huśtawki emocjonalnej....mam wrażenie że muszę grać, że Romeo właśnie tego oczekuję. Chcę takiej kobiety uległej, pod niego....która będzie podporządkowana jego jestectwu...a ja pomimo że cholernie mi zależny tak naprawdę nie dam rady. Czuję wewnętrzny bunt. Tak bardzo chcę być jego, tak bardzo chcę żeby on był mój...ale na równej płaszczyźnie. Czyż nie na tym polega związek? Nie tylko na braniu ale również na dawaniu? Jak ja mam z tym sobie poradzić jak mam wrażenie że jestem z tym sama...tym bardziej że jestem przed nim taka obnażona, wręcz przezroczysta i nie potrafię przywołać tej stanowczej, nieugietej kobiety....którą Romeo nazywał ta zła....

 

Książe pisał na maila...czuję że tak jakoś że pomimo że bardzo nasze drogi się rozeszły staję się właśnie przez to bliższy....czy to zalążek przyjaźni czy raczej początek mojego piekła....??