13 czerwca 2015, 20:59
Zawszę dążyłam do samodzielności, by nie być od nikogo zależna, by nie prosić się o jakąkolwiek pomoc, typowy indywidualista..... świadomie lub mniej odsuwałam od siebie ludzi, bo mi było tak dobrze, sama ze sobą....ale dzisiaj strasznie odczułam samotność, teraz czuję się opuszczona przez wszystkich i wszystko.... poczułam smak tego, że wśród ludzi można być również samotnym stąd fakt, że wolałam swoję towarzystwo...a dzisiaj, teraz brak mi kogokolwiek.... żeby tylko był i trwał w moim milczeniu....
Patrzę na piwo, które nie tak dawno otworzyłam i myślę, że tak nie wielę człowiekowi potrzeba by się stoczył...człowiek piję kiedy chcę zagłuszyć swój ból, człowiek piję by rozkręcić zabawę, człowiek piję by coś się działo, człowiek piję....zawszę jest jakiś powdód.....ale gdzie jest ta granica?
Tęsknie za nim....za nim całym.....dawał mi wszystko mimo, że miałam go tylko na chwilkę.... ciekawę co się u niego dzieję, uśmiecha się....myśli o mnie....zastąpił mnie inną kobietą.....tak bardzo chciałabym wiedzieć, że jest szczęśliwy, że cieszy się że tak się stało..... by mój ból, rozpacz, tęsknota nie poszła na darmo.... kusi mnie by do niego zadzwonić, napisać...cokolwiek... ale wiem, że nie mogę...mój ksiązę....