Archiwum czerwiec 2016


milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: rozterki serca i rozumu  
30 czerwca 2016, 19:14

Tak dawno mnie tu nie było.... ale myślami wciąż wracałam do swojego azylu...azyl...hmmm.... może nie do końca, bo tak naprawdę i tu nie czuję się bezpieczna. Nie wiem, może popadłam w jakąś manie prześladowczą.... w każdym bądź razie muszę na nowo zacząć się otwierać, przede wszystkim wyrzucic to z siebie, bo tak dużo się wydarzyło.... spotkanie z Romeo, księciem, jego żoną..... demon z przeszłości...to wszystko sprawiło, że definitywnie z nimi kończę, powoli, konsekwetnie.... książę - mój anioł oszukał mnie, Romeo chcę mnie mieć tylko z doskoku, a żona księcia myśli że będzie moją przyjaciółką! A demon..... jak cień za mną chodzi.... wpakowałam się w jakąś patologiczną sytuację! Jestem przez to wszystko osłabiona, ale właśnie te porażki mają sprawić, że będę silna...tak silna, że już nie pozwolę nikomu by mnie skrzywdził. Ale to wszystko będę opisywać stopniowo, wracając do wydarzeń z ostatniego miesiąca.... i sami zobaczycie jaka okazałam się głupio naiwna.... uwierzyłam - chciałam wierzyć, zaufałam.... jak można się domyśleć, tyłek mam cały spuchnięty, ale siedzę na nim...czuję ból i wiem, że mam za swoję!

milczac
Autor: czaaarownica
12 czerwca 2016, 23:24

I nie musiałam pisać. Sam Romeo zadzwonił z zapytaniem dlaczego nie napisałam w czwartek...że nie wiedział czy to on miał się odezwać...a nie chciał czekać w nieskończoność...niby miotał się w tym...a ja glupiutka zamiast zachować powagę...takim radosnym głosem ech....żeby sobie cholera wie czego nie myślał...że może się ucieszyłam..wręcz zaskoczona byłam.... Ale co mi tam! Zapytałam się czy nie obudzi mnie jutro o 5 heh powiedział że tak...ale żebym mu się dzisiaj jeszcze przypomniała- masakra. Niezły tekst! Naturalnie mu się nie przypomnę. Z nadzieją że budzik mnie nie zawiedzie. Bo na niego w ogóle nie liczę.

 

Przypomnij mi się!!! Hehehe dobre

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: przeznaczenie   plagi   mądre wybory  
12 czerwca 2016, 16:05

Osoby, które są tutaj ze mną od samego początku uznają, że zwariowałam. Ale wpadłam na pomysł, że będę czekać, czekać na swoją baśń tysiąca i jednej nocy.... wiem, że to brzmi to absurdalnie, że skazuję się na samotność, ale inaczej nie mogę, nie potrafię... nie jestem w stanie uciszyć tego co we mnie drzemie, a pakować się w nowe związki pt: nic Ci nie mogę zaoferować to nie ma najmniejszego sensu. Nie chcę cierpieć, nie w ten sposób, bo wiem, że jeszcze nie jeną łzę uronię.... ale widocznie taki mój los..... wielę dzieję się w moim życiu, tak dużo, że nie mam czasu zastanowić się nad Romeo.... miałam się do niego odezwać żeby odebrał swoje rzeczy, ale nie mam parcia. Nie to, że nie chcę by zabrał swoje rzeczy - wręcz przeciwnie....ale odpychająco na mnie działa świadomość, że mam do niego pisać. Być może w ten sposób chroni mnie moja podświadomość bo po nim to ja już się wszystkiego mogę spodziewać! A czas jak zwyklę działa na moją niekorzyść, do czego już się przyzwyczaiłam.... wszystko tak źle mi się układa od dłużeszgo czasu, że sama się do siebie śmieję, że już tera bedzie tylko lepiej.... bo co więcej może mnie spotkać? W tym roku doświadczyłam jak to jest być bezdomną, generalny remont ogrzewania centralnego, konfilkt rodzinny, zawód miłosny, poparzenie, wypadek samochodowy....szykuje się rmont domu związku z tymi plagami i wiecie co? Uważam, że to wszystko tak musiało być, po to bym ja odkryła swoją siłę.... siłę by już nikomu nie pozwolić zbliżyć się do mnie... i odkryć, że serca nikt nie oszuka... że im bardziej przed czymś się bronimy to tym samym samego siebie karzemy...a po co utrudniać? Niech się dzieję co ma się dziać, bo przed przeznaczeniem nikt nie ucieknie!

milczac
Autor: czaaarownica
10 czerwca 2016, 23:13

Dwa dni temu rozmawiałam z Romeo przez telefon.... moja reakcja była nad wyraz dla mnie zaskoczeniem, bo nie przejęłam się zbytnio tym, ze go słyszę...a przecież nie tak dawno nie pragnęłam niczego więcej... Czy tak szybko można wyrzucic kogoś ze swoich myśli? Serca? On mi pokazał, że tak....ale ja...dla mnie to było coś więcej, próba zbudowania czegoś nowego, stabilnego....odrzucenie boli, zarzucił mi jeszcze jeden aspekt, że go okłamałam...hmmm..... że jest inny facet, że on tak myslał...ech...jak on słabo mnie cenił, okazało się, że mnie w ogóle nie zna.....fakt, jest -był  facet, ON - książę, ale przecież zamknęłam go na dnie swojego serca.... bo tam jest bezpiecznie, dla mnie, dla niego...dla wszystkich...choć rygiel, który miał być tarczą ochronną poluzował się i w konsekwencji tego spadł..... ON mnie kocha

milczac
Autor: czaaarownica
06 czerwca 2016, 21:21

Ja już chyba przestałam czekać. Tj nie sprawdzam telefonu, nie wypatruję w oknie... nie zerkam na bramę.... piszę chyba, bo gdzieś tam jest we mnie świadomość, że napiszę kiedy ma odebrać swoje rzeczy. Bo chcę, by je zabrał. Nie chcę ich mieć u siebie.... nie chcę nic co nalezy do niego....pragnę definitywnego końca.... tak jak on tego zapragnął. Przez te dwa tygodnie dużo zrozumiałam. Zrozumiałam, że Romeo potrzebuję kobiety, która będzie zła i niedobra, niedobra dla niego.... może wtedy zrozumie co miał a czego nie potrafił docenić. Bo tak już z nami jest... nie doceniamy, nie rozumiemy, zatracamy się w biegu życia, gubiąc przede wszystkim samego siebie! Ale czy można się za to winić? Nie mi jest to oceniać. Mam delikatny niesmak, dziwne przeczucie, że to nie była do końca Romeo decyzja, a jego przyjaciela.... podatny na autosugestię, ale jeśli mam rację - współczuję mu, bo wybrał swojego najwiekszego wroga w postaci wolności, bo natury nie oszukamy, nie jesteśmy stworzeni by żyć w stadzie.... ale cóż.... ja nadal szanuję i trwam w swoim milczeniu.... bo świat zapłonie, a ja się nie ugnę!!!

milczac
Autor: czaaarownica
05 czerwca 2016, 21:44

Wróciłam do domku. Wczoraj strzeliłam porządny reset. Aż pół dnia czułam alkohol w sobie. Ale wiem że potrzebowałam tego. Obiecałam sobie przed imprezą że to będzie odcięcie od tego wszystkiego. Koniec z łzami. Czekaniem na niespełnione oczekiwania. Romeo nie odzywa się. Po rzeczy też nie był. I niech tak zostanie. Dzisiaj nie brałam tabletek na uspokojenie. I dobrze się czułam- czuję pomijając żołądek...bo mam wrażenie że wczorajszy alkohol krąży w żyłach heh..... I wiecie co...w tym całym nieszczęściu okazało się że jestem kochana....byłam i będę....ironia losu? Nic się nie dzieje bez przyczyny! Czyż nie tak Romeo? Dałeś mi niezla szkole życia! I wiesz co? Dziękuję Ci! Bo ja się z tego podnoszę...a Ty zatesknisz. Nie Ty już tęsknisz.

 

 

 

A tak w małej tajemnicy....poznałam żonę księcia.....