Archiwum czerwiec 2015


milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: sen   słońce  
30 czerwca 2015, 09:44

Śnił mi się ON. Znów inna historia, ale cel jeden.... chciał się ze mną przespać. A ja mu nie uległam z czego nie był zadowolony.... nie wiem czy powinno się wierzyć w sny, czy czytać je dosłownie czy wręcz przeciwnie.... w każdym bądź razie.... reasumując ON chce tylo seksu, a ja niekoniecznie.... czy mam to odebrać w ten sposób, że mu tylko i wyłącznie na tym zależało? A ja głupia, naiwna oczekiwałam, chciałam czegoś więcej..... czy śnił mi się dlatego, że wczorajszy dzień był - sprawił, że na mojej twarzy gości cały czas uśmiech....w końcu jestem, mam być przeklęta....szczęśliwa ale nie zdradzająca jego....

Wczoraj wieczorem jego słoneczko biło swym blaskiem....a ja.... biłam się z myślami czy swojego nie zmienić by i jego oślepiło....ale nie.... popatrzałam chwilkę i myśl, niczym grom z jasnego nieba.... może ON tam jest dla mnie...czeka bym się odezwała..... daję mi do zrozumienia, że jest..... wiem, wiem.....przechodzę ludzkie pojęcie.....niewiadomo co gorszę, myśl, że jest tam tylko dla mnie czy fakt, że dla innych kobiet.....

 

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: rozsądek   egozim   poświęcenie  
29 czerwca 2015, 19:20

Kontynuując wczorajsze rozważania na temat tej kobiety - jego żony.... uzmysłowiłam sobie, że ze mną by było podobnie. Ludzie przecież się nie zmieniają, tylko z czasem możemy ich lepiej poznać czy też z czasem pokazują swoją prawdziwą twarz. Jest to dość przykre, bo niejeden z nas czuł się tak wykorzystany, był przerażony..... kiedy czas wszystko zweryfikował.....Wróciłam do wspomnienia kiedy jego żona znalazła przy nim, w jego kieszeni zużytą prezerwatywę.....sama do dnia dzisiejszego nie wiem dlaczego jej nie wyrzucił.... i wyobrażcie sobie, że wybrnął z tego.....powiedział, że lubi się podczas jazdy sam zabawić... i by nie było dużo "sprzątania" o to prezerwatywa..... nie wiem na ile to brzmiało wiarygodnie... ale ona kupiła to.... i tu nasuwa się następne rozważanie.... ile człowiek jest w stanie znieść, wybaczyć.....z miłości? W imię jej wierzymy w to co chcemy wierzyć często ślepi na otoczenie, fakty.... bo tak nam wygodnie? cytat jej słów : "...nie pozwolę Ci odejść bo kto zapewni mi taki byt jak Ty..."  Bo nie chcemy się zmierzyć z rzeczywistością..... brniemy to z dnia na dzień coraz dalej a w konsekwencji krzywdzimy samych siebie.... ale nie.... przecież to dla dobra ogółu.... tylko gdzie jest ten nasz wewnętrzny egoizm kierowany rozsądkiem, który sprawia, że panuję harmonia?

A ja..... mimo tego wszystkiego spędziłam bardzo miło dzień, nawet się uśmiechałam. I powiem wam, brakowało mi tego.... tej beztroskości, zapomnienia choć na moment o tym piekle.... choć koszmar wrócił w momencie zamknięcia za sobą drzwi do domku.....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: małżeństwo   żona   mąż   kochanka  
28 czerwca 2015, 17:09

Podjęłam dzisiaj analizę jego zachowania, ale o dziwo nie chodzi o mnie tylko o jego żonę. Wiem conajmniej dziwne bo co tak naprawdę interesuję mnie ta kobieta, która oceniła i zezwała mnie od najgorszej  nie znając mnie i to nie przez pryzmat tego, że byłam z jej mężem ale dlatego, że jej mąż za jej plecami wchodził na mój profil.... ale wracając do tematu.... dzisiaj wczułam się w  jej sytuację.... kiedy ON mi opowiadał - w trakcie rozmowy telefonicznej- na telefonie byłam jego przyjacielem....jak ją ustawiał, tj jak celowo wzbudzał w niej zazdrość, jak znikał z domu i nie mówił gdzie jest, kiedy ona dzwoniła a ON nie odbierał telefonów, kiedy ona się pytała gdzie był, co się dzieję.... ON zacięcie milczał doprowadzając ją do szału..... tłumaczył mi to, że zachowuję się w ten sposób dlatego, żeby ją przyzwyczaić, ale niby do czego? Do tego żeby miał wolną rękę? Chyba tak. Małżeństwo..... zawszę uważałam, że to dożywocie za miłość....a tu....tresura.... bo niejednokrotnie mu mówiłam, że ją szkoli, że brakuję mu tylko bata..... niby to miało na celu służyć żebyśmy mieli więcej czasu dla siebie, żeby nam "nie przeszkadzała" jak to sam ujął.... ale....ale ona musiała się fatalnie czuć, wiedząc, czując, że ON jest z inną kobietą, wiedząc, że im więcej będzie mu zracać uwagę, że zachowuję się nie w porządku.... to ON będzie się od niej oddalał.... wiele razy słyszałam ich rozmowę.... i powiem wam, że teraz z perspektywy czasu jest mi jej żal choć i ona do świętych nie należy...należała.... Jaką miałabym pewność, że ON będąc ze mną nie zachowywałby się tak samo jak w stosunku do żony - żadnej..... ba uważam, że zachowałby sie tak samo, o czym świadczyło jego końcowe zachowanie.... tylko ja nie należę do kobiet, które są uległe.... jestem strzelcem, tak jak ON...... i przede wszystkim cenimy wolność.... a ona..... ma go.... mojego księcia za którym mimo wszystko tęsknie.....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: naiwność   smutek   tęsknota  
27 czerwca 2015, 21:22

Drugi głuchy telefon upewnił mnie w moim przekonaniu, że to właśnie ON dzwoni. Naprawdę chciałam wierzyć-  wierzyłam, że ON do mnie przyjedzie. Widać naiwność ludzka nie zna granic.... cały dzień chodziłam z okna do okna czekając.... i jak się okazało nie doczekałam się. Ale czego ja mogłam się spodziewać. Zakończyłam definitywnie tą znajomość, więc tym bardziej nie powinnam od niego niczego oczekiwać.... ale cała ja.... mam nadzieję, że może kiedyś, może coś.... może my.... może będzie nam dane choć przez chwilę....na chwilę.....obłęd.... odeszłam bez słowa a jeszcze oczekuję by czytał w moich myślach, domyślał się, że wcale nie jest tak jak ja się zachowuję... że jednak cały czas we mnie jest ten ogień, który we mnie rozpalił...... jestem bezczelna.....bezczelna wariatka.... do tego naiwna.... i tak spragniona jego.... jego obecności, głosu, oddechu..... ratuję się jak mogę choć nie zagłuszy ciszy wina smak, nie zagłuszy żalu pusta butelka..... tak pragnę do niego zadzwonić.... jechać pod jego dom i choć przez chwilę zobaczyć go z daleka.... ale czy mogę złamać obietnicę, którą sama sobie dałam, że mi nie wolno jechać do jego miasta....

Przynajmniej jest jakiś plus tej mojej naiwności..... ogarnęłam się.....wizualnie

 

Mój książe czy Ty o mnie choć przez chwilkę pomyślisz?

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: nadzieja  
27 czerwca 2015, 09:40

Kolejny dzień.  Na dworze jest szaro, ponuro pogoda adekwatna do mojego samopoczucia. Piję kolejną kawę i karcę się w myślach żebym wzięła się za jakąkolwiek robotę ale nadzwyczajnie w świecie nie chcę mi się, nie mam sił? Czy to przejaw mojego lenistwa? Zauważyłam, że zaczęłam więcej palić.... przez noc paczka od tak.... co się ze mną dzieję.... nie tak dawno nie paliłam w ogóle, a teraz żadna używka nie jest mi obca. Ktoś dzwonił dzisiaj na telefon stacjonarny, głuchy..... kiedy powiedziałam "słucham" ktoś się rozłączył.... a ja o kim pomyślałam? Tak, właśnie o nim.... nieustanie o nim myślę..... ale wiecie co jest najgorszę.... mimo tego wszystkiego.... ja nadal czekam.... wiem, żałosna jestem.... pomyślałam sobie, że może dzisiaj ON do mnie przyjedzie.... czy ta nadzieja cały czas we mnie będzie? Mam wrażenie, ze ja usilnię ją pielęgnuję.... by płomyczek nie zgasł....jakby to było ostatnią rzeczą jaką mam w sobie, coś dobrego....tak barkuję mi tego żeby się do niego przytulić, zamknąć oczy i zapomnieć, zapomnieć o tym wszystkim....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: sen   wyrachowany  
26 czerwca 2015, 12:44

Dzisiejszej nocy śnił sie mój książę.... sen całkowicie odbiegający od standardu..... byliśmy gdzieś... nie wiem... miejsce zupełnie obce ale jakże znajome, czułam się tam swobodnie.... ja przesiąknięta bólem i tęsknotą za nim, ukrywałam radość, że go widzę.....a ON niby taki sam a jednak inny.... wysportowany, nabrał masę ( zaczął chodzić na siłownie bo uważał że taki właśnie typ faceta mi się podoba- bzdura) w jego oczach widziałam wyrachowanie.... zresztą nie tylko w oczach... jego zachowanie było tak dalce od mojego księcia.... nie był zagubionym misiem, a pewnym siebie facetem.... któremu zależało żeby tylko mnie uwieść i wykorzystać seksualnie.... nie uległam mu w śnie.... wiedziałam co ON chcę, opierając mu się przyglądałam się jego reakcji, zachowywał się jakby nic dla niego nie znaczył cały ten ból.... mój stan.... patrzyłam na niego.... i odeszłam.... zrozumiałam, że ON nic nie rozumie, że nigdy nic nie zrozumie.....

Obudziwszy się oczywiście pierwsza myśl była taka, że skoro śnił mi się, to musiał o mnie myśleć.... cholera cały czas dokładam sobie drewienek by ta nadzieja nie zgasła.... tylko ja juz sama nie jestem pewna na co ja czekam.....


Wiem tylko jedno, otwieram moją przesyłkę i zaczynam od następnej próby pt: "Moje życie bez niego" nie poddam się.

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: bezsilność   obojętność   pada deszcz  
25 czerwca 2015, 11:54

Cały czas pada. Padało wczoraj, pada dziś, padało rok temu, będzie padać jutro, będzie padać pojutrze, za rok, za dwa.... pada... deszcz słów, deszcz smutków, deszcz rozczarowań, deszcz bólu, deszcz kłamstw, deszcz prawd.... ciągle pada.... a ja próbuję nauczyć się tańczyć pomiędzy kroplami.... codzienna walka o samą siebie.... wiem, że tak nie powinno być, mam świadomość że ten stan do niczego nie prowadzi ale tak cholernie ciężką wykonać najdrobniejszy gest w kierunku ocalenia.... ostatnią osobę, która była jako tako blisko mnie odsunęłam od siebie.... nie radzę sobie z moim bólem i swoją frustrację przelewam na innych, krzywdząc ich.... wiem, że nikt nie ponosi odpowiedziałności za mój stan, to jest tylko i wyłącznie moja wina, moje irracjonalne zachowanie nie powinno nikogo dotykać więc wybrałam drogę na skróty - chcę być całkowicie sama... może wtedy docenię jak to jest mieć kogokolwiek przy sobie lub zaprzyjaźnię się z samotnością.... w każdym bądź razie dzisiaj mi jest wszystko jedno....

milczac
Autor: czaaarownica
24 czerwca 2015, 18:31

Dzisiaj dostałam mój długo wyczekiwany sprzęt bym mogła spełnić swoje marzenie. I co z tego, nawet mnie to nie ucieszyło. Rozpakowałam, popatrzyłam i schowałam. Nie tylko to mnie utwierdziło, że straciłam radość życia, nie odczuwam radości z czegokolwiek.... jest to jest, nie ma to nie ma... bez różnicy.... obsesyjnie myślę o nim..... i w głowie wiruję tylko jedno pytanie....dlaczego?

Paranoja. Myśleć o kimś bez przerwy i mieć świadomość, że ta osoba o nas w ogóle nie pomyśli. Och te serdeuszko, takie małe głupiutkie... kiedy tylko się odzywa potrafi wywrócić nam świat do góry nogami. Kusząca jest perspektywa wyzbycia się wszelakich uczuć, życie byłoby prostrze i przede wszystkim bezbolesne. Pełen spokój, pełna harmonia..... ale czy wtedy człowiek kiedy jest spokojny, nie jest niewolnikiem uczuć jest szczęśliwy? Co to jest szczęście? Kiedyś wystarczyły mi promyki słońca kiedy co rano budziły mnie muskając delikatnie moją twarz... pamiętam jak zawszę podbiegałam do okna i uśmiechałam się - sama do siebie... łyk porannej kawy.... i wiedziałam, że ten dzień będzie cudowny.... zabrał mi wszystko ale nie ma co się dziwić skoro sama mu to oddałam.... prostę równanie...dają - bierzesz.... uhm..... tęsknota mnie przytłacza.... jak długo jeszcze będę odczuwać ten wyniszczający stan....