Archiwum 27 czerwca 2015


milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: naiwność   smutek   tęsknota  
27 czerwca 2015, 21:22

Drugi głuchy telefon upewnił mnie w moim przekonaniu, że to właśnie ON dzwoni. Naprawdę chciałam wierzyć-  wierzyłam, że ON do mnie przyjedzie. Widać naiwność ludzka nie zna granic.... cały dzień chodziłam z okna do okna czekając.... i jak się okazało nie doczekałam się. Ale czego ja mogłam się spodziewać. Zakończyłam definitywnie tą znajomość, więc tym bardziej nie powinnam od niego niczego oczekiwać.... ale cała ja.... mam nadzieję, że może kiedyś, może coś.... może my.... może będzie nam dane choć przez chwilę....na chwilę.....obłęd.... odeszłam bez słowa a jeszcze oczekuję by czytał w moich myślach, domyślał się, że wcale nie jest tak jak ja się zachowuję... że jednak cały czas we mnie jest ten ogień, który we mnie rozpalił...... jestem bezczelna.....bezczelna wariatka.... do tego naiwna.... i tak spragniona jego.... jego obecności, głosu, oddechu..... ratuję się jak mogę choć nie zagłuszy ciszy wina smak, nie zagłuszy żalu pusta butelka..... tak pragnę do niego zadzwonić.... jechać pod jego dom i choć przez chwilę zobaczyć go z daleka.... ale czy mogę złamać obietnicę, którą sama sobie dałam, że mi nie wolno jechać do jego miasta....

Przynajmniej jest jakiś plus tej mojej naiwności..... ogarnęłam się.....wizualnie

 

Mój książe czy Ty o mnie choć przez chwilkę pomyślisz?

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: nadzieja  
27 czerwca 2015, 09:40

Kolejny dzień.  Na dworze jest szaro, ponuro pogoda adekwatna do mojego samopoczucia. Piję kolejną kawę i karcę się w myślach żebym wzięła się za jakąkolwiek robotę ale nadzwyczajnie w świecie nie chcę mi się, nie mam sił? Czy to przejaw mojego lenistwa? Zauważyłam, że zaczęłam więcej palić.... przez noc paczka od tak.... co się ze mną dzieję.... nie tak dawno nie paliłam w ogóle, a teraz żadna używka nie jest mi obca. Ktoś dzwonił dzisiaj na telefon stacjonarny, głuchy..... kiedy powiedziałam "słucham" ktoś się rozłączył.... a ja o kim pomyślałam? Tak, właśnie o nim.... nieustanie o nim myślę..... ale wiecie co jest najgorszę.... mimo tego wszystkiego.... ja nadal czekam.... wiem, żałosna jestem.... pomyślałam sobie, że może dzisiaj ON do mnie przyjedzie.... czy ta nadzieja cały czas we mnie będzie? Mam wrażenie, ze ja usilnię ją pielęgnuję.... by płomyczek nie zgasł....jakby to było ostatnią rzeczą jaką mam w sobie, coś dobrego....tak barkuję mi tego żeby się do niego przytulić, zamknąć oczy i zapomnieć, zapomnieć o tym wszystkim....