Tagi: myśli książę zagubiona
21 czerwca 2015, 21:02
Zgodnie z radą wybrałam się dzisiaj na łono natury. Mimo, że pogoda nie rozpieszczała postanowiłam wsłuchać się w samą w siebie..... chodziłam długo po lesie obserwując otoczenie, jak wiatr kołysał bezwiewnie gałęziami, szum liści..... oparłam się o jedno z drzew....zamknęłam oczy..... i pierwsza myśl jaka była to wróciłam do dnia kiedy tak usilnie chciałam pokazać mojemu księciowi, że jestem silna, że wyrwałam się z jego szpon..... że jestem wolna.... choć tak naprawdę to była fikcja.... chciałam żeby przestał mnie już krzywdzić.... to było nasze pożegnanie.... z mojej strony, bo ON nie był niczego świadomy.... choć teraz myślę, że ON juz odłuższego czasu wiedział o tym, bo o nic więcej ja nie walczyłam.... pamiętam, że ja jechałam samochodem.... celowo do niego zadzwoniłam, żeby mi towarzyszły na telefonie iż jechałam na spotkanie.... ON nie wiedział jaki charakter ma to spotkanie, ale za wszelką cenę chciałam w nim wzbudzić zazdrość..... kazałam mu puścić piosenkę Verby - "Księżycowy kamień"....znacie? Jeśli nie, śmiało, odsłuchajcie...idealnie opisuję nas..... a On co.....skwitował, że w końcu za nią zatęsknił...tylko wtedy kiedy ona umarła.... doczekawszy się jego pożeganania, ale spokojnie, ja nie mam zamiaru umierać..... idąc za ciosem, że On mało wzruszony.... poleciłam mu piosenkę z bajki "Kraina lodu".... pewnie słyszeliście...jak nie....tytuł mam tę moc.... pfff.....stek bzdur, no ale cóż.....ON o tym nie wie.... miał wiedzieć, że jestem silna, że go nie potrzebuję..... finał tej rozmowy..... jak już dojechałam.... potraktowałam go jak ON mnie traktował do tej pory.....powiedziałam, że się odezwę i odłożyłam słuchawkę.....to nic, że spotkanie nie miało takiego formatu jak mu go szkicowałam.... chciałam żeby go to zabolało....ale nie.... mimo, że odebrałam telefon od niego następnego dnia ON nadal był niewzruszony..... jakby nigdy nic....chore.... a może ja żyłam w jakiejś utopi..... marzyłam, pragnęłam czegoś, kogoś, kogo w ogóle nie było.....