29 lipca 2015, 21:36
3 miesiące!!! 3 miesiące minęły jak pierwsze słowa wystukałam...moja cicha forma psychoterapii.... Która wbrew pozorą dała mi bardzo dużo.....mówią, żeby dzień święty świecić...rocznica? Taaaaa.....dlaczego nie.....więc by to uczcić odezwalam się do niego....właśnie tak.....po co? Sama nie wiem....może dlatego, że świadomość że ON nadal coś do mnie czuję, że jestem dla niego ważna.....że nadal jest w tym zawieszeniu.....pałałam się tym? Tak. Świadomość, że nie jestem mu obojętna nie sprawiła, że mi jest z tym źle....wręcz przeciwnie.... Chciałam żeby poczuł co miał a stracił- bezpowrotnie....i udało się....sam w końcu powiedział....że człowiek doceni jak straci, jak jest już za późno....na cokolwiek.....odczuł stratę.....widziałam się z nim na skype....jego ciało drgnęło....a ja....uśmiech na mojej twarzy.....jestem górą.....