Tagi: zwątpienie czujność obawy
07 sierpnia 2015, 21:34
Znów czuję ten znajomy ból, który rozrywa mi klatkę piersiową.... powoli, delikatnie ale z takim impetem by brakowało mi tchu....znowu cierpię, łzy napływają mi do oczu....choć im nie wolno - mam być przecież twarda! Nie wolno przecież okazać swoich słabości, cholerna wrażliwość! Sytuacja wymyka się spod kontroli jeśli w ogóle mogę użyć tego słowa.... niby nic wielkiego, bo przeciez mój książę chcę - pragnie mieć kontakt ze mną, sam w końcu się jego domaga bo ja zauważyłam, że nie mam takiego parcia jak kiedyś....na zasadzie jest to dobrze nie ma - również.....w jego głosie czuję troskę, miłość i zazdrość.... nie tak dawno chciałam by zasmakował tego co ja czułam, by w końcu docenił co stracił...ale kiedy praktycznie osiągnęłam to nie jestem z siebie dumna.... mam wrażenie, że ON stara odzyskać się to co było między nami, chcę żebym znów była jego..... bo inaczej jak nazwać jego zwroty w kierunku mojej osoby...kochanie, skarbie, kwiatuszku..... ON nigdy się tak do mnie nie zwracał....nawet rządał wyjaśnień dlaczego się rozłączyłam i nie oddzwoniłam, wiedząc, że mamy ostanie 1,5h na rozmowe bo ON wraca do domku.... w końcu mamy weekend! A ja co? Zamiast oddzwonić umyłam okno...kosiłam trawę.... Ma przyjechać do mnie w niedzielę, a ja muszę być twarda, zimna, obojętna..... wiem, wiem.... nie powiniśmy się w ogóle spotykać....ale ja chcę wiedzieć, przekonać się, że jednak się z niego wyleczyłam....Pewnie się zastanawiacie dlaczego to cały czas ciągnę....po tych wszystkich łzach jakie wylałam, bólu który tak skrzętnie chowałam.... wydaję mi się, że ja go cały czas potrzebuję.... nie potrafię tego wytłumaczyć ale tak jest.... z pewnością nie chcę by było jak kiedyś, nie chcę być kochanką, jak również nie chcę się z nim związać...ale chcę by był....był obecny w moim życiu.... inaczej tęsknota za nim mnie zabiję....absurdalne....zdaję sobie z tego sprawę ale w tej chwili, na ten moment ja inaczej nie mogę....zresztą zobaczymy ja sie to wszystko potoczy...po tej niedzieli.... jeśli tylko przyjedzie....
Nowy znajomy....jest na wakacjach...a ja spokojnie obserwuje rozwój wydarzeń..... wyjaśniłam mu przed wyjazdem, by korzystał z życia, spotykał się z innymi kobietami bo ja nie mogę, nie mam prawa przykleić mu kartki z napisem rezerwacja.... dopóki nie zamknę rozdziału z przeszłości i nie wyjaśnie sytuacji z księciem.... nie mogę mu nic ofiarować.... a Romeo jedak chcę czekać.... hmmm....ciekawe ile da radę...miesiąc, rok, kilka lat..... twierdzi, że kocha.... a mi tak trudno w to uwierzyć.... nie potrafię chyba już uwierzyć, że ktoś chcę, pragnię związać się ze mną, stworzyć coś pięknego, prawdziwego...