10 sierpnia 2015, 18:39
Sądziłam, że po wczorajszym naszym spotkaniu ON do mnie nie zadzwoni tzn, że nie zadzwoni zbyt szybko...ale nie.... obudził mnie jego telefon....niby rozmowa swobodna, jak nigdy nic....ale jak ON to stwierdził, powiedział, że jest z siebie dumny, że nic pomiędzy nami się wczoraj nie wydarzyło...baaaa.... mało tego powiedział, że nawet jak ja bym chciała, to by mi nie uległ.... hmmm.... interesujące....szkoda tylko, że wcześniej jakoś nie miał w sobie tyle determinacji.... no ale cóż.....z drugiej strony co ma powiedzieć.... przyznać się, że nie dostał tego po co przyjechał? W sumie mu to powiedziałam, że pewnie zawiedziony, że nie dostał dobrego seksu.... i wiecie co..... powiedział, że go cholernie tymi słowami ranie...nie chciał za bardzo ze mną rozmawiać, bo zrobiło mu się przykro i łzy mu popłynęły... ale ja tego nie widziałam.... urok rozmowy przez telefon..... jak tylko urwało nam rozmowe nie oddzwoniłam do niego....w sumie nie będę dzwonić....zobaczymy jak bardzo mu zależy na tej "przyjaźni" bo ja otwarcie mu powiedziałam, że nie mam zamiaru być kochanką..... i z nim też nie chcę być..... oznajmił, że też nie chcę być moim kochankiem..... jego ciało, gesty przeczą temu co mówi.... ale cóż.... wszystko czas pokażę....choć nie ukrywam faktu, że tak strasznie się ucieszyłam jak go zobaczyłam....dziwne uczucie...radość połączona z czymś czego nie rozumiem..... to tak jakby moje sny się spełniły.....ON chcę ja nie.....