Tagi: rozmowa zrozumienie zniechęcenie
17 września 2015, 20:17
Podstawą jakichkolwiek relacji jest rozmowa. Wow a to nowość napisałam, przecież każdy z nas o tym wie, ale kto już z nas potrafi z tego umięjętnie korzystać? Nie mowa teraz o pół słówkach wypowiadanych pod nosem, na odczepnego czy też by uciąć rozmowę. Posiadamy wszelaką wiedzę na różne tematy, mamy własne poglądy, teologię.... ale co z tego jak tak naprawdę w pełni z tego nie korzystamy, hmmm.... zaraz ktoś powie he... przecież ja jestem bezpośrednią osobą, która nie lęka się powiedzieć na głos co myśli, co tego akurat nie neguję, ale pójdźmy dalej.... owszem mówimy, ale jest przecież ten pułap rozmowy kiedy w pewnym momencie zadajemy sobie pytanie...hallo, a co jeśli rozmówca źle nas zrozumie, ufmmm.... no tak idąc za ciosem mozna oprzeć - co nas to obchodzi, mamy w końcu wolność słowa, ale jesli chodzi o emocję ( w końcu ten blog o tym ma być - jest) to juz nikt z nas nie jest taki chojrak, wyszczekus...uhm, ostatnio polubiłam to określenie, ale wracając do tematu..... kiedy one w nas są to już nie jest takie proste jakby to wcześniej się wydawało, prawda? Im bardziej nam zależy tym bardziej ważymy słowa wypowiadane do naszego rozmówcy, tu ów naszej drugiej połówki.....i tu bym polemizowała, kurczę, przecież tak nie powinno być! Jesteśmy w końcu z drugą osobą nie tylko po to by obcować ze sobą, czy też mijać się między kuchnią a salonem, ale również po to by móc swobodnie ze sobą rozmawiać, o wszystkim i niczym..... jeśli próba naszej konwersacji kończy się atakiem w naszą stonę, to już można leżeć i kwiczeć, bo przecież mówimy jasno, wyraźnie wręcz przejrzyście, a to co? Zonk.... by chciało sie powiedzieć, ze ja o chlebie a ktoś tam o niebie.... i właśnie w ten sposób zaczynamy w pewnym momencie zamykać się w sobie, przestajemy rozmawiać by uniknąć wcześniejszej sytuacji, a tym samym zadawania sobie bólu, który niesie za sobą braz zrozumienia....