05 października 2015, 21:25
Przyjechał....zachowywał sie jakby nigdy nic.... zaczynam sie zastanawiać czy przez ten wypadek nie uderzył się w głowe, dość poważnie bo przecież co ON wyprawia?? Został na noc.... rano śniadanie jakby nigdy nic.... ja zajęłam się swoim sprawami, pracą... był, nie przeszkadzało mu to..... obserwowałam go i zastanawiałam się po co do mnie przyjeżdża tyle kilometrów..... jeszcze pół roku temu mogłabym powiedzieć, że dla seksu, ale tego ON już nie ma..... tak by tylko ze mną posiedzieć? To jest niedorzeczne!! Prosiłabym żeby dał szanse żonie, żeby na niej skupił całą swoją energię, ale ON uparcie, że nie potrafi, że nie umie, że nie chcę... że ze mną się dobrze czuję.... powiedziałam mu, że przez swoje zachowanie psuję moje relację z Romeo... że on ma na niego awersję a ja nie chcę budować tej relacji na kłamstwie.... niby stwierdził, że rozumie, że mam przekazać Romeo, że jest szczęściarzem.....by docenił mnie..... i tym samym mi powiedział, że mam na niego uwarzać, że coś mu tu nie pasuję.... że nie chcę bym cierpiała, a pewne jest, że tak będzie... nosz kur..... niezła perspektywa... Maciej wróżbita się znalazł!!! Powiedziałąm, że jak spadnę to sobie poleżę, poprawię koronę i odpocznę.... bo w końcu jak nie podejmę ryzyka nie przekonam się..... no i ksiązę odpaliwszy swojego rumaka odjechał.....