Zastanawialiście się kiedyś nad tym jakim trzeba być złym człowiekiem by pastwić się nad ukochaną osobą? Nie mówię tu o znęcaniu się psychicznym a z premedytacją wymierzanie razu za razem....jak można podnieść ręka na osobe, którą się kocha? Jak można wyzywać ją od najgorszych istot? Czym się kieruję taki bydlak? Słyszy się bo zupa za słona...ale jak widać i pajęczyna gdzieś tam w kącie tez jest dobrym pretekstem....każdy pretekst jeat dobry byleby upodlic, skrzywdzić drugą osobe....później przepraszać jakby tego w ogóle nie było....chory psychicznie? Nieee dla mnie nie ma określenia....gdzie mają szukać pomocy ofiary przemocy kiedy strach, wstyd skutecznie je paraliżuje? Zadzwoniłam do księcia -chciałam to wszystko wyrzucić z siebie ale łzy spływały po policzkach....i tylko milczałam.....