21 listopada 2015, 20:20
No i nadszedł ten czas kiedy Romeo jest u mnie, ze mną......Patrzę się na niego i widzę, widzę szczęście! Tak naprawdę człowiekowi nie jest tak dużo potrzebne pod warunkiem, że zatrzyma się, rozejrzy się dookoła i doceni to co ma. Bo mamy przecież tak wielę i nie mam tu na myśli dobrobytu materialnego bo to są przecież tylko rzeczy, tak właśnie tylko....dzisiaj są jutro niekoniecznie, a mieć przy sobie bliską osobą na której możemy polegać- bezcenne. Czytając to pewnie można by zacząć kręcić nosem, że niby jak to? Fakt, jest powiedzenie, że jak bieda wchodzi drzwiami to miłość ucieka oknem....ale tu główny czynnik jest taki, że nie potrafimy ze sobą rozmawiać, doceniać osoby bliskiej tylko w patowej sytuacji wręcz ją oskarżać za niepowodzeia życiowe..... smutne realia życiowe bo w większości przypadków niestety tak jest. No ale nie ma co sie dziwić - najłatwiejsza forma, zgonić winnę na inną osobę.
Dzisiaj czeka mnie poważna rozmowa, wiem, że nie mogę jej preciągać w nieskończoność..... mam obawy, że kiedy Romeo pozna mroczną stronę mojej przeszłości to zmieni spojrzenie na moją osobę. Zdaję sobie sprawę, że jeśli tak to nastąpi to lepiej żeby to było teraz niż później, kiedy nasze emocję sięgną zenitu - jeśli bardziej jest jeszcze możliwe.... no cóż muszę się zebrać i otworzyć usta i nie ze zdumienia ale żeby slowa płynęły. być może będą raniły go ale ja wiem, czuję to, że to będzie balsam na moją zranioną duszę..... mam nadzieję, że kwestię imienia mi wybaczy..... przeinaczył je.... a ja nie wyprowadziłam go z błędu.... mam nadzieję, że to nie rzuci cień na nas, na naszą przyszłość.... wiem, podła jestem i przy tym nieuczciwa....