18 grudnia 2015, 22:27
Po wczorajszej burzliwej nocy rano oznajmiłam Romeo, że powinniśmy się rozstać. Że przez jego zachowanie czuję się nijak. Nie czuję się piękna, pożądaną baaaa nie czuję się kobietą. Po prostu czuję traktowanie przedmiotowe. Że jestem kiedy mu to odpowiada....teksty typu że jeśli spanie będzie mnie łamać lub że mam swoje zasady, które nie będzie łamać dla mnie....i wiele innych są jak dla mnie uwłaczające. Wiecie co....ja naprawdę się dla niego starałam. Ale czy też tak nie jest że staramy się ale kiedy to nie jest doceniane przestajemy? Bo przecież ile można znieść? Ja już nie mam na niego sił choć ciągle mi zależy ale związek nie polega na myśleniu tylko o sobie....i dlatego rano mu powiedziałam. Płakał. Prosił, żebym tego nie skreslala- nas. Tłumaczył że ma ciężki okres w życiu, że jeszcze kilka dni i to się unormuje....teraz jest w delegacji a ja mam czas wszystko przemyśleć. Mam nadzieję że on również, że zrozumie że nie może żyć w swoim jestectwie!!!
Dzwonił książę. Zła jestem na niego.....nie chciałam rozmawiać, milczalam, ignorowalam dźwięk swojego telefonu kiedy tak zacięcie do mnie dzwonił....pisał żebym go nie traktowała jak innych..... A ja się pytam czyli jak? Ech....