Tagi: smutek milczenie żal rozstanie
23 maja 2016, 20:22
Kiedy odjeżdżałam od niego czułam, że coś zostawiam, że.... że z każdym kilometrem zaczynam tęsknić.... tęsknić za Romeo!
Dzień zleciał pt: nie znamy się..... nie odezwał się do mnie, ja do niego również. Czy to dobrze? Nie mam pojęcia, choć nie ukrywam, że co chwilkę zaglądałam w telefon czy czasami czegoś nie napisał.... pomimo, że dla zasady zostawiłam tylko wibrację, telefon odłożyłam poza zasięgiem mojego wzroku ale to i tak na nic bo co chwilkę latałam jak poparzona, a nóż widelec przypomniał sobie o mnie. Tak wiem, naiwniara!
Cały dzień analizowałam, a raczej zastanawiał mnie fakt dlaczego dzisiaj przed wyjściem do pracy nie przyszedł do mnie....nie przytulił....nawet nie wiem jaką miał minę bo ja głupia nie chciałam na niego spojrzeć. Domyślam się, że przy rozstaniach tak jest, że ludzie się nie przytulają, nie żegnają.... nie po spędzonej ze sobą wspólnej nocy - ale o tym innym razem. Całe pół godziny kiedy był w domu czekałam w łóżku na cokolwiek.... ale usłyszałam tylko jak odjechał autem... i tyle go widziałam. No i kubek - banalna sprawa, ale to był mój kubek. Znaczy się jego, ale mój... piłam w nim pierwszą kawę a dzisiaj on sobie go zabrał do pracy. Zrobił mi to na złość, prawda? Bo doskonale wiedział, że tylko w nim piję kawę. Tak samo jak wie, że u siebie mam swój własny kubek....że w innym kawa juz tak nie smakuję..... dał mi kolejny powód by mi dokuczyć.....a ja? A ja w zamian zostawiłam ten cały syf w kuchni, który on zostawił z poprzedniego dnia...zdeklarował się, że posprząta - dzisiaj będzie musiał...
A ja tym czasem juz naszykowana do spania... cały dzień tyrałam, tyrałam by nie płakać, choć i tu poległam....