24 lipca 2016, 21:36
.....zaraz po rozstaniu z Romeo dobijał się do mnie książę... tak jakby wiedział, że coś jest nie tak... tak jakby wyczuł, że po raz któryś zawalił mi się świat....a ja z tej bezsilności odebrałam, ale nie potrafiłam nic powiedzieć - tylko płakałam, wtedy pozwoliłam by fala mojego rozczarowania i niespełnionych nadziei uleciała ze mnie...a ON...ON był gdzieś tam po drugiej stronie i pozwolił mi na akt słabości.... pytał się kto doprowadził mnie do takiego stanu, ale mu odpowiadały tylko moje łzy, w sumie słowa były zbędnę... ON wiedział..... był przy mnie, jak wtedy uważałam - mój anioł, który zawszę w takich momentach był, który jak się okazało - oszukał mnie....