Archiwum luty 2016, strona 2


milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: zaborczość  
09 lutego 2016, 22:07

No i okazało się, że jestem zaborcza. Dzisiaj Romeo mi to zrzucił. Hmmm..... więc definicja zaborczości mówi nam, że jest to osoba, która usiłuję uzyskać dla siebie jak najwięcej lub chcąca podporządkować sobie kogoś.... więc jak to ze mną jest? Tak, chcę uzyskać dla siebie jego, jego czas dla mnie, bo tak mało jest go...nawet kiedy jest ze mną to tak jakby go nie było, siedzi obok, patrzy się na mnie, mówi do mnie......ale totalnie go nie czuję..... tak samo jak jest u siebie.....dzwoni by zsypiać przy telefonie..... zapytałam się go gdzie w tym wszystkim jesteśmy my? I co usłyszałam w odpowiedzi? Szereg zarzutów ale nie adekwatne do pytania. Ja nawet do niego nie dzwonie,czekam cierpliwie jak on znajdzie dla mnie czas i jeszcze ma pretensję. Kurczę co ja źle robię???

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: absurd   spekulacja  
08 lutego 2016, 21:42

Obudziłam się z strasznym bólem głowy. Z ledwością zwlokłam się z łózka i zrobiłam kawę i sniadanie Romeo. Pomimo niesmaku wczorajszego wieczoru postanowiłam, że będę ponad to. Być może wyda wam się to absurdalne, ale do samego końca chciałabym zachować klasę. Mimo, że osoba dla której się staramy być może na to nie zasługuję ale to nie oznacza, że my sami musimy zniżać się do tego poziomu. To się nazywa bycie ponad tym wszystkim, syfem, który chcąc nie chcą wkrada się w nas i zaśmieca naszą osobowość. Cholernnie ciężko jest zachować jasność umyslu. Tym bardziej kiedy kochamy osobę, która totalnie tego nie docenia. Albo docenia na swój własny sposób? Spekulować można różnie.... ile ludzi tyle rozważań.... ale ja się skupię na Romeo, na tym, że sam mi przyznał, że ma świadomość tego, że nie ma w sobie stopu.... im więcej dostaję tym jest mu mało..... standard, prawda? Doceniamy kiedy stracimy, Romeo ma świadomość, że jest na najlepszej drodzę żeby mnie stracić, rozpieprzyć nasz związek....Większa większość z nas jest taka -wyścig szczurów, ale czy trzeba praktykować to w miłości? Tego nie powinno się praktykować, bo inaczej nic nie ma sensu, wszystko traci na wartości i ta otoczka, która towarzyszy uczuciu staję się nijaka, bo tak trzeba? A gdzie w tym wszystkim kierowanie sie sercem? Miłość rządzi się własnymi prawami - dlatego jest taka piękna!!!

milczac
Autor: czaaarownica
07 lutego 2016, 21:00

Impreza u rodziny Romeo była jak najbardziej pozytywna. Starałam się by wypaść jak najlepiej....nawet z jego córką rozmawiałam mimo że ona ma do mnie dystans. Choć to jestem jak najbardziej zrozumieć. Ale nie rozumiem Romeo. Wyglądałam jak milion dolarów a on co? Nic! Ten człowiek nie reaguję na mnie. Czuję się przy nim jak kopciuszek. Szlag mnie trafia jak zwracam uwagę innych facetów ale nie jego. Powiedziałam mu o tym. A on że czego mam się spodziewać skoro już mieszkamy razem. Czy mieszkanie z kimś zwalnia nas od pożądania drugiej osoby? Prawieniu komplementów? Nie oczekuję by popadł w samozachwyt....nie czuję jego a przy nim nie czuję się kobieco. Nie tak to powinno to wyglądać. Powiedziałam że go nienawidzę i żeby się wynosił z mojego życia. Został...

milczac
Autor: czaaarownica
07 lutego 2016, 08:00

Nie wiem czy to napięcie przedmiesiączkowe i wszystko mnie irytuje czy Romeo jest taki ogarnięty. Zarzuciłam mu że mam wrażenie że mnie unika. Zero jakiekolwiek rozmowy. Albo jak nie siedzi na laptopie to ogląda tv. Kiedy rozmawiamy to zazwyczaj zasypia....kurczę nie tak to miało wyglądać. Powiedział że tak wygląda życie razem. Prawda? Tak to wygląda? Chciałam napisać wczoraj ale Romeo wyniósł mi telefony do kuchni. No bo przecież jak to powiedział budzika nie jest nam potrzebny...ech...

Dzisiaj jedziemy na urodziny do jego chrześniaczki. Poznam resztę rodziny....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: książę  
05 lutego 2016, 21:52

Książę!!! Postanowiłam osobną notatkę mu poświęcić, jemu i jego żonie. Wspomniałam, że rozmawiałam z nią przez telefon. Zadzwoniłam do księcia, bo zdeklarował mi się, że załatwi mi materiały, które potrzebne są mi do egzaminu.... no ale dni leciały a ON milczał, więc chwyciłam za telefon..... po drugiej stronie usłyszłam ją...... ie wiedziałam ja zreagować, więc uznałam, że będę rozmawiać jakby nigdy nic i grzecznie poproszę jej męża do telefonu. Rozmowa była krótka.... ale nie na tyle krótka bo następnego dnia dostałam od niej sms-a, że ona mi te materiały prześlę, ze względu na to i żebym nie dzowniła do jej męża, bo ON nie ma o tym zielonego pojęcia.....długo zastanawiałam się co zrobić, co jej odpisać i czy w ogóle odpisać.... jednak stwierdziłąm, że zachowam zimną krew i napisałam bardzo neutralnie a zarazem chłodno, utwierdziłam ją w tym, że nie zadzwonie do księcia. Odpisała, że mnie przeprasza, że jest zła bo do niego dzwoni więcej kobiet!!! Masakra. A mówił mi, że jestem jedyna!!!! Nie odpisałam nic więcej....książę naturalnie dzwonił żeby wypytać się czy piszę z jego żoną...nie dostał żadnych istotnych informacji..... jednak facet to świnia!!!

I wiecie co? Mi naprawdę jest szkoda tej kobiety. Mimo wszystko, że źle o mnie kiedyś mówiła, a zaznaczm, że ona nie wie kim ja jestem.... podobno książę ją naprowadził na inną kobietę..... Biedna ta kobieta..... chcę pomóc mi, byłej kochance swojego męża......mam nadzieję, że nigdy się o tym nie dowie.... po po drodzę wyjdą inne kłamstwa.... zdrada boli, ale to co tu się wydarzyło zniszczyło by tą kobietę, a ja tego nie chcę.....

milczac
Autor: czaaarownica
05 lutego 2016, 21:47

Ciąg dalszy moich obserwacji..... wczoraj Romeo był u siebie więc miałam chwilkę dla siebie jeśli można to tak nazwać bo padłam około północy, choć i noc nie była za spokojna......wieczorem jak i dzisiaj rano zdążyliśmy się pokłócić.... powód oczywiście banalny.... wieczorem zpytałam się tylko czy wszystko zrobił chodzi o posprzątanie garażu by później mi nie zrzędził, że na nic nie ma czasu, a dzisiaj rano zapytałam się czy zaspał do pracy a on już z mordą jechał, ech..... Romeo wpadł na cudowny pomysł by w takich sytuacjach jak na mnie się złości i źle się do mnie odzywa, mam po prostu się rozłączyć.....uhm....po tym juz było dobrze.... zuważyłam, że my się sprzeczamy tylko o to, że któreś z nas w tym przypadku Romeo nie rozumie do końca przekazu wypowiedzi.... a, że mu dużo nie brakuję to masz babo placek.

Rozmawiał dzisiaj z córką, ona chyba mnie nie lubi... nie wiem jak mam ugryź ten temat, tak by było dobrze....

milczac
Autor: czaaarownica
04 lutego 2016, 04:20

Może byc być bardziej obiektywną powinnam pisać na bieżąco plusy i minusy. Jeżeli takowe są. Wiecie, na zasadzie kartki gdzie po jednej stronie wypisujemy za co kochamy a druga ta, która spędza nam sen z powiek. Aczkolwiek ta godzina nie jest oznaką bezsenności a tym, że jak zawsze standardowo wstałam by zrobić Romeo kawę, naszykować go do pracy. Kanapki robię wieczorem by zaoszczędzić czasu....wstaję i nie skarże sie- wręcz przeciwnie wstaję bo chcę. To nic że się wybudzam i mam problem zaśnięciem później. Robie to od serca. A mój kochany....dzisiaj kiedy po przebudzeniu chciałam przysłowiowe 3 minutki się poprzytualać on warknął żebym wstawiła wode na kawe bo nie zdąży do pracy. Kurczę łzy napłynęły mi do oczu...chciałam się tylko przytulić! Wstałam zrobiłam mu kawę, kanapki, jogurcik, batonik....no i z racji że tłusty czwartek pączki - naturalnie nie piekłam...a on że jeszcze cukiereczki by po drodze mógł possać bo zasypia za kierownicą....nie jestem kobietą chytrą więc proszę...przeprosił mnie za swoje zachowanie. Argumentując, że rano tak ma....cholera ja też nie jestem aniołem porannym ale żeby aż tak? Uhm....ja jestem przed okresem....więc mogę swoje zachowanie na to zgonić? Powiedziałam żeby nad tym popracował...popsracowała on tylko że tak z rana to trochę trudno....

 

Uhm....napisał, że w domu je płatki...więc czas przed pracą ma...wcześniej też tak było....szkoda tylko, że nie wygospodarował żeby się poprzytualać. Ach ta nasza kobieca natura....

milczac
Autor: czaaarownica
03 lutego 2016, 21:11

Postanowiłam, że będę obserwować zachowanie Romeo a przy tym trzymać emocje na wodzy. Niby nic trudnego ale nie dla osoby, która jest nadwrażliwa emocjonalnie. Kiedyś wspominałam o tym, że właśnie bycie z Romeo uświadomiło mi to. Brzmi groźnie? Ale uwierzcie mi, że można to wykorzystać na duży plus..... Nie wspomniałam, że Romei ułoży harmonogram naszych widzeń. Heh jak to brzmi...otóż zaplanował, że w tygodniu z racji tego, że daleko dojeżdża do pracy (tak jak do tej pory) będziemy widywali się we wtorek no i piątek na weekend....niby nie miałabym nic przeciwko gdyby nie fakt, że zostałam przed tym faktem dokonanym pistawiona. Żadnej wcześniejszej rozmowy i tu nie fajnie się zrobiło. Bo czyż nie na tym polega bycie z kimś- na podejmowaniu wspólnych decyzji? Nigdy nie narzuciłam mu swojej woli, wręcz przeciwnie pytałam się jak on uważa i dawałam mu inną alternatywę do wyboru....ale skoro on tak zagrał postanowiłam pokazać mu jak to jest nie liczyć się z innych zdaniem. Kazała, tak właśnie kazałam my dzisiaj przyjechać - przyjechał. Mam nadzieję że na przyszłość będziemy rozmawiać....

 

A wczoraj rozmawiałam z księcia żoną przez telefon....