05 czerwca 2015, 22:54
Dzisiaj jest jego rocznica ślubu......dokładnie dwa lata temu spędziliśmy wspólnie naszą pierwszą noc.... pamiętam jak był u mnie....taki cudowny....przytulał mnie, całował..... i w swoich ramionach zasnęliśmy....nie, nie kochaliśmy się wtedy....po prostu byliśmy....ja On i nasza miłość...tacy nieśmiali, zawstydzeni, a jednak dla siebie..... jak ja bym chciała żeby ON teraz był ze mną, tak jak wtedy....
wiem, że ten sposób jest bardzo egoistyczny.....ale sama ze sobą taka mogę być....pragnę go jak nikogo na świecie, zrobiłabym wszystko dla niego....jeśli tylko dałby mi odrobine nadzieji, upewnił.....
Nie radzę sobie, odsuwam racjonalizm od siebie.....czuję, chcę, pragnę....mojego księcia....a ON pewnie, w tym momencie jest z nią, swoją zoną....tak jak powinno to być.... szczęśliwy?? Pewnie nie..... ale życzę mu tego....chcę by był szczęśliwy.....wznoszę za to toast....