Archiwum 08 sierpnia 2015


milczac
Autor: czaaarownica
08 sierpnia 2015, 08:10

No i nieźle! Dzień zaczęłam od kawy i słuchawek na uszach. Brakowało tylko papierosa i mogłabym rzec, że wróciłam do punktu wyjścia. Ale skoro już nie palę.... nie będę popełniać kolejnego głupstwa.... jakbym mało ich swoim życiu popełniła.... niby żadna tragedia się w moim życiu nie dzieję a jednak czuję jakiś niesmak....dziwne odczucie..... słońcę przyjemnie przygrzewa, dzisiejszy dzień "na lajcie"....wieczorem impreza pt: 18 siostrzenicy....a na mojej twarzy maluję się dziwny grymas.... przegryzam wargę i kręcę nosem....od tak...moje dziwne przyzwyczajenia..... uciekam myślami w przeszłość..... i wiem, że jak tylko po imprezie rodzinnej pojadę z "młodzieżą" na dyskotekę będę miała niezłe piekło w domu..... chorobliwa zazdrość.... choleryk....taki bonus kiedyś od życia dostałam.... ale wiem, że pomimo lęku i obaw  nie mogę się wycofać....słowo się rzekło......

Mój książę.... jest w domku...mam nadzieję, że próbuję odbudować swoję relację z żoną.... wspomniał, że podejrzewa, że kogoś ona ma.... no cóż.... nawet mnie to nie dziwi.... mimo wszystko skoro taki jego wybór - powinien walczyć!

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: strach   lęk   obawa  
08 sierpnia 2015, 00:00

Dzwonił Romeo z wakacji....by powiedzieć, że tęskni, kocha....że jestem tą jedną, jedyną.... że jest pewny, że chciałby spędzić ze mną swoję życie.... tylko jeden szczegół mu w tym przeszkadza.... mężczyzna z mojej przeszłości...chcę bym jak najszybciej zamknęła ten rozdział swojego życia..... dał mi swojego przyjaciela do telefonu..... prosił bym go nie skrzywdziła, że Romeo mnie kocha.... naprawdę....

Każda kobieta chciałaby poznać takiego faceta, który kocha za to, że się jest....oczekując tylko by go kochać.... niby nic, ale w mojej sytuacji tak wielę..... nie szukałam jego, nie szukałam za wszelką cenę....spotkałam go kiedy byłam w rozsypcę fizycznej jak i psychicznej....kiedy tak uporczywię walczyłam o każdy dzień, dzień by wygrać sama z sobą..... i on spojrzał w moje oczy...smutne spojrzenie....powiedział, że przez moment dostrzegł coś, coś co tak ukrywam przed całym światem.....popłynęły mu łzy i powiedział, że mnie uleczy..... że będzie pomimo i mimo wszystko..... bo czuję, że jestem tego warta..... a ja tak się boję, boje się, że go skrzywdzę.... za długo jestem sama.... szczerze mówiąc to ja całe życie jestem sama.... i sama nie wiem czy ja w ogóle potrafię stworzyć związek, który pragnę mieć..... chciałabym być szczęśliwa.... mieć mężczyznę obok siebbie, który będzie dla mnie wsparciem, oparciem....przyjacielem, kochankiem....wszystkim.... mój ideał....a ja będę tym samym dla niego..... czy to jest wierzenie w szklane domy?