Archiwum 02 października 2015


milczac
Autor: czaaarownica
02 października 2015, 20:48

Sms bym wystawiła ziemniaki był co najmniej dziwny....tak napisał książę...nim doszło do mnie znaczenie tego sms-a ON stał pod moimi drzwiami z obiadem....ja nie miałam obiadu i do tego nieźle przeziębiona jestem....więc zjedliśmy go w ciszy.... Później kawa...ON prosił o skorzystanie z laptopa....więc gdy ON sprawdzał pocztę ja szykowałam się do wyjazdu do Romea...widziałam jego ukradkowe spojrzenia, jego wyraz twarzy po którym można było wyczytać -"nie rób tego kobieto" nie wiem dlaczego się tak zachowałam ale zapytałam się czy dobrze wyglądam. Wiedziałam że to potęguje jego złość, rozpacz....ale ON miał swój czas a ja bez żadnych skrupułów wykorzystałam fakt, że ON już nie ma nade mną władzy....a teraz siedzę sama u Romeo....czekam jak wróci z pracy....i ten fakt niezapowiedzianego gościa chyba przemilcze....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: dylemat   przeszłość   pożegnanie   maly książę i róża  
02 października 2015, 12:14

Gdy zasypiałam ON spał na podłodzę. Obudził mnie jego oddech, otworzyłam oczy a ON mi się przyglądał. W blasku księżyca wyglądał bardzo dobrze. Zapytałam się dlaczego, dlaczego po raz kolejny przyjechał... niech w końcu powie prawdę.... odparł, że musiał, że mnie potrzebuję, że mnie kochał, kocha i zawszę będzie kochał.... że nic na to nie poradzi....nie rozumiałam tych jego słów.... tak bardzo chciałam je usłyszeć ale pół roku temu, a nie teraz, nie kiedy układam sobie życie. Zapytałam więc dlaczego sie tak zachowywał, dlaczego mnie nie powstrzymał, dlaczego pozwolił bym cierpiała.... odparł, że sądził, że to będzie tylko kilka dni, że zapomnę.... tak, jasne...zapomnę.... nie wytrzymałam, łzy leciały mi ciurkiem a ja nie mogłam ich w żaden sposób powstrzymać.... mysli wirowały.... dlaczego teraz, po co ON mi to mówi.... co ON ode mnie chcę...... przytulił mnie i z wyczerpania zasnęłam.... obudził mnie o świcie z kubkiem kawy, conajmniej zdziwiona byłam bo sądziłam, że pójdzie, że mnie porzuci jak to zawszę miał w zwyczaju.... choć bardzo się nie pomyliłam, po kawie i sniadaniu.... poprosiłam by dał mi chwilkę bo muszę zająć się pracą.... tak dał mi chwilkę... wykorzystując fakt, że jestem zajęta wyszedł po cichu z domku.... nim sie zorientowałam, że go nie ma, ON był w miejscu gdzie się pierwszy raz spotkaliśmy..... przepraszał mnie, że tak się zachował, uargumentował swoje zachowanie tym, że czuł się jak intruz, że nie chcę mi mieszać w głowie, w zyciu...... szybkie spostrzeżenia.... powiedział, że zostanie tu, że prześpi się w aucie.... a ja... wiedząc gdzie jest mogłabym wsiąść w auto i jechać tam, w to miejsce, które stało sie początkiem a zarazem moim końcem..... jego wizyta sprawiła, że drzwi, które bardzo dobrze zamknęłam zaczęły łomotać, ale rygla nie da się przesunąć, wisi na nim mosiężna kłódka, a klucz wyrzucony w otchłań.... nie moge pozwolić by zakłócił mi mój własny "świat", który może nie jest w porywach ale jest mój, mój bez niego.... choć wiem, że to nie jest koniec naszej historii, nie teraz..... ON będzie, bedzie się przypominał....