04 grudnia 2015, 23:32
Jestem wykończona. Rozmowy z Romeo są straszne! Wiecznie się kłócimy praktycznie o głupoty. Cokolwiek bym nie powiedziała czy też powiedziała jest źle i dobrze.....czuję że beakuje mi sił bo mam wrażenie że walczę z wiatrakami...a ja tak naprawdę nie chcę walczyć....chcę czuć swoją upragnioną stabilizację....spokój i być szczęśliwa bez zbędnego dokładania drwa do tego paleniska....by uniknąć pożaru...
A książę...nadal obecny. Na telefonie ale obecny....a ja jak ta sierotka Marysia -beznadziejna jestem, nie że ona lecz ja....ech....