29 grudnia 2015, 16:42
Pół roku! Pół roku dzisiaj mija jak po raz pierwszy zatraciłam się w spojrzeniu Romeo. A mogło by być tak pięknie. Jak widać sielanka nie była nam dana, mi nie była dana..... Mimo wszystko mam ambiwalentne uczucie..... Z jednej strony cholernie za nim tęsknię bo dobrze było mi z nim. Był dla mnie bardzo ważny....pokochałam go za jego wady- dziwne? Ale jakie prawdziwe! Brakuje mi jego nietozgarniecia i zrzedzenia....ale z drugiej strony nie mogę wybaczyć mu kłamstwa. Bo jak można być z kimś takim? Ufamy a tu klops....w jednej chwili wszystko sie sypie...jak domek z kart...Romeo nadal milczy więc jest jak przypuszczałam, zauważył brak woreczka z anielskim pyłem i jest zły. Zły na mnie. Bynajmniej teraz wiem ile jest warta jego miłość do mnie - gram ścierstwa heh boli nie ukrywam tego ale co ja mogę? Znowu ulokowałam uczucia nie tam gdzie trzeba! Cierpie bardzo. A tak niedawno powiedziałam Romeo, że w związku powinniśmy kierować się sercem. Tym co ono nam podpowiada. Ja tak robiłam by odsunąć od siebie moją dumę...ale teraz nie potrafię jej na bok odsunąć. Bo przecież nie ja nawaliłam. Nie tym razem! Przez to nawet nie wiem jak ma się mój pupil - jest u niego pod opieką. On wie, że prędzej czy później zgłoszę się po kotka....więc może mieć wyjebane by cokolwiek zrobić w tym kierunku....i nie walczy....widocznie uważa że nie jestem jego warta.... Chcę znów mi się wyć!!!! Ale nie mogę. Już nie chcę płakać. Za bardzo bolą łzy....