05 stycznia 2016, 23:48
Przez awarię pieca i cholera wie co jeszcze wylądowałam na noc u siostry. Niby fajnie ale tak chciałam spędzić ten czas po powrocie w domku...w sumie nic nie dzieję się bez przyczyny. Tak jak to, że jutro chciałam jechać do Romeo po kotka....no ale on jedzie do jaszych wschodnich sąsiadów...więc lipa. W sumie i dobrze że tak mają się sprawy. I tak nie miałabym co zrobić z pupilem.
Romeo obwinia o wszystko mnie! Twierdzi, że przez to że go wrzuciłam z domku myślał że to koniec i robił co chciał! Hmmm....a gdzie walka? Skoro tak kocha to dlaczegi pozwolił na to wszystko? A dragi, które były u mnie to nie były jego...banalne- prawda? W ogóle to wszystko popieprzone....utwierdzam się w tym, że Romeo kocha ale samego siebie. Innej opcji nie ma. Wyszło na to, że on mnie w ogóle nigdy nie słuchał. Słyszał tylko to co chciał usłyszeć no i naturalnie obwiniać mnie za to. Kocham go ale to nie wystarczy. Wiecie dlaczego? Bo on nie chcę by ktoś go kochał! Rozmawiał ze mną z taką złością w głosie i momentami odzywał się w stosunku co do mbie obcesowo....jak nie mój Romeo....nie tego czlowieka pokochałam....nie za takim człowiekiem tęskniłam....