Najnowsze wpisy, strona 17


milczac
Autor: czaaarownica
23 stycznia 2016, 09:03

Leniwy poranek z moim kubkiem ulubionej kawy. Wstałam dzisiaj z entuzjazmem...mam ochotę na ciasto! Może marna ze mnie kuchareczka ale coś upiekę. Nie! Nie coś a karpatke...oj na samą myśl kremu aż się oblizuje heh w ogóle mam ochotę jechać na imprezę....sama bez Romeo. A co! On imprezował jak wyjechałam więc dlaczego nie! 

 Romeo śpi. Lubię na niego patrzeć. Jest wtedy taki spokojny taki mój...choć wizualnie nie zachęca mnie do siebie. Wiem, wiem wygląd nie jest najważniejszy tak jak w jego mniemaniu seks heh no ale dzisiaj mnie zaskoczył...już nie pamiętam czasów kiedy się przytulaliśmy...zważywszy że wczoraj jak do mnie przyjechał proponował już w pracy że obejrzymy film.....aczkolwiek jak był już to co? Spać mu się zachciało! Myślę sobie ok....niech się zdrzemnie z godzinkę.....wykąpana, pachnąca wtulam się w niego a on z wielkimi pretensjami....że jaka ja nie wyrozumiała...bo zapytałam się czy oglądamy film...ale nie...on musi spać....po burzliwej dyskusji i próbie wyjasnienia mu że go nie atakuje a wręcz przeciwnie próbuje mu nakreślić, że nie może oczekiwać od ludzi pewnych kryteriów a ich samych nie spełniać...ech....mam wrażenie że momentami mam do czynienia z 5 latkiem....ale dzisiaj chcę się zabawić....niekoniecznie z nim....przecież to nie grzech? Nie w tej sytuacji....

milczac
Autor: czaaarownica
21 stycznia 2016, 20:04

Co ja z nim robię? Z Romeo? Powiem wam, że sama zadaję sobie to pytanie. Mój rozsądek cały czas mówi, że mam odpuścić....że mam już w ten związek już nic nie wkładać....skoro nie docenia tego co ma- miał...ale jest jakaś część mnie co mimo wszystko podpowiada mi żebym tego nie skreślała....żebym jeszcze poczekała...Nadzieja?  tak...tylko ja nie wiem na co czekam....czego mam się po nim spodziewać....łudze się, karmię i trwam w tym....choć z dnia na dzień jest coraz mniej mnie w tym.... Nie rozumiem siebie! Rozmawiałam wczoraj z księciem...potrzebowałam rozmowy od tak....chciałam zapomnieć choć na chwilę o Romeo....tylko że księcia boli to, on jego boli nazywa go moim kochasiem.....że jest niczym muzułmanin względem mnie....i co ciekawe powiedział, że mimo wszystko Romeo możemy być wdzięczni...że uwolnił on nas od siebie....że już nie mam władzy nad księciem....a mogłam z nim robić co chciałam- owinęłam go wokół palca - tak twierdzi....ale to już przeszłość....a mimo to dzwonił dzisiaj....był niedaleko mojego domu...chciał się spotkać....jednak ja zdecydowałam, że będę milczeć....

milczac
Autor: czaaarownica
21 stycznia 2016, 06:03

Postanowiłam, że dziaiaj wracam do siebie. Oznajmiłam Romeo, że jeśli ma ochotę to może przyjechać...no ale on z góry założył że musi popracować i takie bla bla bla - męczące...no i oczywiście powiedział, że powinnam zaproponować mu żeby się wyspał....przecież ja mu nie nakazałam przyjeżdżać. Jeśli ma ochotę to proszę jeśli nie to trudno....nie zmusze go do niczego zresztą to nie o to chodzi....nasz stosunek do drugiej osoby powinien wychodzić z naszego wnetrza z potrzeby bycia..... Więc dlatego pozwolę heh jak to brzmi....niech się wyśpi...idę się spakować....a Romeo jak wróci z pracy niech robi co chcę!

milczac
Autor: czaaarownica
20 stycznia 2016, 05:13

Pewnie was nie dziwi fakt, że z nim nie rozmawiałam. Dlaczego? Zmęczony do tego stopnia, że nawet jakbym strzeliła mu striptiz z tańcem brzucha trzymając pochodnie w ustach to by nie drgnął. Cały on. Mam wrażenie, że jego życie opiera się na pracy, nieroztargnieniu, zrzedzeniu i zmęczeniu....nie to ja zrzędze....aczkolwiek po tekście zaraz po przebudzeniu- jego tekście, że obiecuję sobie i mi, że dzisiaj idzie wcześnie spać...uffff....mam niezłego kozaka - ale czy właśnie tego chcę? Kłaść się do łóżka z kimś kto mnie niby kocha ale totalnie nie czuć tego? Jestem młoda a czuję się jakbym miała dużo, dużo więcej...totalnie zaniedbana przez niego. I proszę nie mówcie mi, że seks nie jest najważniejszy. Bo dla mnie jest cholernie ważny! A teraz to w ogóle masakra.....

milczac
Autor: czaaarownica
19 stycznia 2016, 20:54

Gdzie jest granica pomiędzy byciem dobrym a byciem wykorzystywanym? Nurtuje mnie to pytanie....a stąd one gdyż odkąd pamiętam tj cały związek z Romeo mam wrażenie, że jest moim utrzymankiem! Tak, właśnie tak. Nie no ja chyba zwariowałam. Początkowo chciałam mu pomóc na zasadzie iż wiedziałam o jego trudnej sytuacji finansowej mianowicie robiłam zakupy bo oczywiście u niego tylko wiało pustką...ale z czasem zauważyłam, że on nic w tym kierunku nie robił by było dobrze, a wręcz przeciwnie....bez żadnego skrępowania zabierał mnie na zakupy - naturalnie na moje konto. No bo przecież on nie ma pieniędzy! Rozumiem, że skoro jest moim gościem to dla mnie jak najbardziej naturalne że nakarmie go i napoje ale żeby przyjeżdżać do niego z wlasnym ekwipunkiem to już przesada! Oczywiście powiem mu żeby mi za te zakupy oddał bo cholernie źle się z tym czuję....tym bardziej jak on jakby nigdy nic...heh....nawet się nie zapytał że oddac czy też czy mogłabym mu pożyczyć. Powiem, że mogłabym pomyśleć że nieźle się ustawił! Nie...on się dobrze ustawił....bo przecież taki biedny, pokrzywdzony przez los....po raz kolejny coś we mnie pęka....nie chcę takiego układu....bo to z związku przerodziło się w chory układ....gdzie tylko on czerpie z tego korzyści bo już o przyjemnościach nie wspomnę - skoro wiecznie zmęczony....jak wczoraj...do tego stopnia że zarzucił mi, że po czym ja mogę być zmęczona....no tak nie mogę zapomnieć, że nic nie robienie jest cholernie męczące....tak! Pralka pierze a ja leżę!!!

milczac
Autor: czaaarownica
18 stycznia 2016, 20:31

Mimo i pomimo wszystko mam bardzo dobry nastrój. Uwielbiam siebie w tym stanie chociaż co niektórzy patrzą się na mnie zastanawiając czy aby wszystko w najlepszym porządku. Heh no cóż...czasem bywa i tak. 

Sprawy w moim związku bez związku mają się póki co poprawnie...wiem, że zastanawiacie się dlaczego jeszcze nie pogoniłam Romeo...sama nie wiem do końca jakie kierują mną pobudki. Miłość? Tak....ale w tym wszystkim nie ma zaufania...nie chciałabym od tak skreślić tego - mimo wszystko....chcę zobaczyć czy on w ogóle potrafi zmienić siebie, swoje zwyczaje, przyzwyczajenia...dosłownie wszystko...jeśli nie to nie będzie nic. Coś we mnie pękło...po raz kolejny....i nie wiem dokąd nas to dolrowadzi, gdzie mnie to doprowadzi....ale wiem jedno, że już nic nie będzie jak do tej pory....pytanie tylko czy będzie lepiej czy gorzej?

 

A książę...wydzwania...rozmawiałam z nim....głupia? Skoro Romeo może zachowywać się tak a nie inaczej...nie mam zamiaru się mścić - bynajmniej nie w ten sposób....

milczac
Autor: czaaarownica
17 stycznia 2016, 08:40

Tak jak wspomniałam to nie był koniec. Romeo irytował się z byle powodu. Stwierdziłam, że jest nienormalny! Bo przecież nikt normlany się tak nie zachowuję! A on....jak się nie zerwał, zaczął ubierać...niezła szopka.....zapytał się po co jestem z nienormalnym człowiekiem? Nieee....on usłyszał, że powiedziałam, że jest czubkiem z żółtymi papierami...heh w tamtym momencie nawet tak pomyślałam...ale ugryzłam się w język....bo niby ja mam swoją wrażliwość ale on na swój sposób jest bardziej wrażliwy. 

Oznajmił, że zablokował się przed moim wyjazdem kiedy wyszły na jaw jego kłamstwa....coś w nim pękło bo stwierdziłam, że ta jego miłość nie jest nic warta....noooo ale czyż mie tak jest? Kiedy się kogoś kocha to się nie okłamuje!!!! I nie ma na to usprawiedliwienia - żadnego.....

Naturalnie mój szaleniec nigdzie nie pojechał....śpi...a ja bije się z myślami co dalej....choć mam świadomość, że z tej mąki chleba nie będzie....

milczac
Autor: czaaarownica
16 stycznia 2016, 22:11

Patrzyłam się na Romeo i nie rozumiałam skąd w nim tyle złości, irytacji....do tego stopnia, że rzucał skibką chleba...serem....jego zachowanie poprzedzał telefon- niby przyjaciel...ale winę zgonił na mnie...bo źle się spojrzałam!!! Zadawał pytania, a w głosie pełno było pretensji cholera wie o co! Mało tego zachowywał się głupkowaro jakby za wszelką cenę chciał mi pokazać, że to on jest tym biednym poszkodowanym..... Na pytanie dlaczego się rak zachowuję on odparł po chwili namysłu, że odczuwa presję na samą myśl o seksie ze mną...że nie spełni moich oczekiwań....bo czuję, że będzie przeziębiony!!!! Heh no powód niezły...no ale jak on to twierdzi- seks nie jest najważniejszy!!!! Bałam się go przez moment...kazałam przemyśleć swoje zachowanie bo właśnie taki sam schemat jest przez telefon, kiedy się kłócimy....przemyślał..teraz twierdzi że nie ma pojęcia dlaczego...czuję, że to nie koniec na dzisiaj rozważań dlaczego tak a nie inaczej....