Najnowsze wpisy, strona 18


milczac
Autor: czaaarownica
15 stycznia 2016, 23:39

Nic nie dzieję się bez przyczyny! Zgadzam się z tym w zupełności. Ale niekoniecznie kiedy opieramy się na tym stwierdzeniu i na zasadzie co ma być to będzie nie robimy nic. Nie walczymy, jesteśmy bierni....obojętni...bo w końcu co ma być to będzie. Tylko żeby ten mechanizm zaczął działać musimy dać z siebie coś, coś więcej niż tylko przeglądanie się - oczywiście jeśli nam zależy bo w innym przypadku nie ma nawet o czym mówić....

Spotkanie z Romeo...niby się stara niby nie....taki narcyz...egoistyczny....żyje w swoim jestectwie i oczekuję żebym niczym małpa latała nad nim i jeśli okaże odrobinę dobrej woli mam klaskać niczym foczka...tylko...tylko, że ja nie lubie cyrku....jakiegokolwiek.....teraz chwila wytchnienia...on śpi....a ja sam na sam z samą sobą zastanawiam się nad dzisiejszym dniem gdzie był książę....martwił się i przyjechał....przynajmniej mi węgiel do podajnika zapodał....

 

Mam mętlik w swojej małej głowie....

milczac
Autor: czaaarownica
15 stycznia 2016, 07:23

Wczoraj nie pisałam bo doslownie padłam na pysk. Do tego stopnia wycieńczyłam organizm, że co chwila krew znosa leciała. Nie ukrywam, że mało co śpie i jem praktycznie nic...a co najgorsze nie odczuwam głodu. 

Po całym dniu- ciężkim dniu niczym jal na deser dostałam kłótnie z Romeo. Powód? Ten sam! Czyli Romeo mówi, mówi i tylko mówi przy tym nie otrzymując słowa....jednoznacznie mu powiedziałam ( kolejny raz) że chcę czynów a nie słów...więc czyni ale w drugim kierunku...traktuje mnie jak ostatnią szmatę - nie ja tak się czuję. Oczywiście zaprzecza ale nie zmieni to moich uczuć.... Tak jest i koniec bo nie dość że względem mnie nie dotrzymuje słowa to jeszcze mnie lekceważy i mówi takie słowa....no ale trzeba mu wybaczyć, dać czas - tego on ode mnie oczekuję....a ja czuję że oddalam się od niego...przestaje mi zależeć....

milczac
Autor: czaaarownica
13 stycznia 2016, 21:44

Ludzie się nie zmieniają prawda? Mogą się starać być lepszym - naprawić ewentualne błędy....ale nie swoją naturę, przyzwyczajenia.... Możemy się łudzić, cieszyć z chwilowej poprawy.... Będziemy się uśmiechać, tryskać energią....być szczęśliwym....by za moment poczuć gorzki smak rozczarowania.... Naiwność! Oj tak....ona nami kieruję...życiowy kalejdoskop szczęścia... Wczoraj byłam na górze a dziś na dole - i nie kojarzyć mi tu z pozycjami seksualnymi - od tak mały żart sytuacyjny....po prostu okazuje się - o zgrozo że na tym polega życie...by mogło być dobrze i nie dobrze....bo jak jest tylko dobrze to jest nie dobrze....tylko jak jest notorycznie to samo? To albo mamy do czynienia z psycholem albo sami przejawiamy głupotę...choć jedno nie wyklucza drugiego....uhm....wczoraj był Romeo u mnie. Tęsknił i przyjechał choć ja osobiście uważam że dużym czynnikiem był fakt że zarzuciłam mu, że znów myśli o sobie ( na 15 min przecież nie będę przyjeżdżał - jego słowa) no ale był...było miło....no ale wszystko posypało się kiedy wyrzygał że znowu nie wyspany, że daleko do pracy, że się spóźnił.....ech....zadaję sobie pytanie co ja tu robię - z nim....skoro nie spełnia moich podstawowych oczekiwań a wręcz przeciwnie narzuca mi swoją wolę niczym tresura...oj tak...myśli że wychowa...swoją własną suczkę..... Nie, nie, nie.....chcę żebym tylko go kochała - na jedno wyjdzie....

 

Rozmawiałam dzisiaj z księciem (wiem po łapach mi za to) chciał wczoraj przyjechać do mnie - z żoną! Przecież jesteśmy przyjaciółmi ups tudzież znajomymi dla żony...jego żony...

milczac
Autor: czaaarownica
12 stycznia 2016, 21:21

Im bardziej się staramy, w ogóle kiedy sie staramy jest to totalnie niedoceniane. Człowiek robi coś w dobrej mierze i co? I nic! Aż chciałoby sie ordynarnie powiedzieć wielkie gów*****no.... no ale z obserwacji wnioskuję, że to normalne. Heh.... ładna normalność, można by popaść w skrajność bo odwdzięczanie się pięknym za nadobne to też nie jest rozwiązanie. I jak tu nie zwariować? No nie da się. Albo człowiek musi mieć totalnie wyje*****bane albo musi mieć cholernie twardy tyłek, bo od szaleństwa jest dosłownie jeden krok... cóź złotego środka tu nie ma. Można upierać się przy swoim i niczym hazardzista stawiać wszystko na jedną kartę albo pozwolić się sponiewierać.... ja dzisiaj postawiłam.... i moje zostało na wierzchu.... bo bycie z kimś nie polega, że jest się tylko dawcą.... trzeba załączyć wewnętrzny egoizm - zdrowy egoizm i czekać....a noż widelec wygramy....od tak, taka mała loteria.

milczac
Autor: czaaarownica
11 stycznia 2016, 23:50

Jestem już u siebie! W swoim łóżku wtulona w swojego jaśka! Jakie cudowne uczucie. Heh człowiek naprawdę nie docenia tego co ma....no ale jak ja to twierdzę nic nie dzieję się bez przyczyny....cała ta awaria nie tylko miała na celu szarpnąć moją kieszeń ale również sprawdzić na kim można tak naprawdę polegać. Jak zwykle szybka eliminacja, małe potwierdzenie i jest jak jest...czyli jak? Słuchawki w uszach...w tle Bajor....uwielbiam go....głowa ćmi...ale jutro obudze się jak " młody Bóg"....mam kilka spraw do załatwienia no i ogarnąć dom bo chlew niezły się zrobił.... 

 

Z Romeo sprawy mają się jak się mają..jak już zaznaczyłam zależy mi na tym facecie ale nie zrobię nic żeby nam pomóc tak jak tego on by chciał. Starałam się ale nie doceniał więc ma na co sam sobie zapracował. Jak już było wspomniane cholernie ciężki żywot mnie z nim czeka... W ogóle chodzi mi po głowie co mi się śniło- obudziłam się z krzykiem i cała byłam roztrzesiona... Mam nadzieję że zanim popłyne w objęcia Morfeusza wszystko mi się przypomni!

milczac
Autor: czaaarownica
10 stycznia 2016, 12:37

To była ciężka noc. Nad ranem z wycieńczenia padłam na pysk. Okazało się, że Romeo znowu okłamał. Tym razem wszystko na świeżo....w czwartek jak się spotkaliśmy...obiecywał że już mnie nie skrzywdzi...że już nigdy nie okłamie...że powiedział mi całą prawdę....ok. Tak pomyślałam. Zalałam mu po tej rozmowie pytanie - odpowiedział a ja się niedoszukiwałam....aż wczoraj tj dzisiaj w nocy nie wiem dlaczego ale powtórzyłam pytanie....a odpowiedź była inna. Nie wytrzymałam. Tu obiecuje że naprawi to co spieprzył by z pełną świadomością mnie okłamać! Argumentował się tym, że się bał. Ale nie wie czego...heh...porządne fundamenty....powiedziałam że to koniec, że jak dla mnie to zbyt wiele....płakał prosił...on nie chcę tego...tylko czy on kiedykolwiek zastanowił się co ja czuję? Cały czas mi dokłada. Twierdzi że sam nie może zrozumieć swojego zachowania...że wie że bardzo mnie kocha i nie ma świadomość swojego zachowania. Czyżby to objaw jakiejś choroby? Zaburzenia psychiczne?

milczac
Autor: czaaarownica
10 stycznia 2016, 00:39

Jestem z Romeo tj spotkałam się z nim. Nie wiem dlaczego tak się dzieje...patrzę na niego i tylko czuję straszny ból w klatce piersiowej...pomimo tęsknoty za nim, tego uczucia jakim go darzę nie potrafię się przełamać. Przytulił mnie a ja cała sztywna się robiłam...serce pragnie się w niego wtulić i zatracić się bez pamięci ale ciało zdecydowanie odmawia. Mówi że nic złego nie zrobił- dla niego yo nic złego bo mnie ból rozrywa....moje ciało krzyczy zgłaszając serce....czy to teraz tak będzie wyglądać?

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: ból   zdrada   wybaczenie   kobiety w łóżku  
09 stycznia 2016, 11:10

Staram odgonić od siebie widok tego zdjęcia gdzie Romeo jest taki uśmiechnięty -szczęśliwy? Bynajmniej zadowolony. Zresztą który facet by nie był...w łóżku z dwiema kobietami. Mam wrażenie że on nie zdaje sobie sprawy jak mnie skrzywdził. Mało tego wydaję mi się że on nie rozumie mojego bólu....przecież jak dla mnie chodzenie na pół nago w bieliźnie przed obcymi tudzież kobietami i facetami jest niestosowne....dla mnie jest to intymne-bardzo. Może mam spaczone spojrzenie na tą kwestię....bo jak Romeo powiedział....to normalne....to tak jakby się położy na plaży oboj kobiety. Ja pierdole plaża a łóżko no nieeee niczym się nie różni!!!! Może sama powinnam zafundować mu taką normalność?! 

Nie jestem w stanie mu tego wybaczyć, nie teraz...nie wiem czy kiedykolwiek będę w stanie....