Najnowsze wpisy, strona 11


milczac
Autor: czaaarownica
13 marca 2016, 20:40

Pierścionek ładnie lśni. Jest skromny ale przy tym piękny. Romeo mi się oświadczył, a raczej przed-oświadczył...tak wiem że nie ma nic takiego ale ja wolę żeby to było przed...przed oswiadczynami, które mają być jak pożegnam się z przeszłością -definitywnie....nie wiem kiedy to nastąpi mam nadzieję że szybkim niebawem żebyśmy mogli spokojnie być razem. By nam nic i nikt nie przeszkadzał..... Teraz pałam się tą chwilą, tym momentem...nami...

milczac
Autor: czaaarownica
12 marca 2016, 23:22

No i co....wracamy do stanu huśtawki emocjonalnej....mam wrażenie że muszę grać, że Romeo właśnie tego oczekuję. Chcę takiej kobiety uległej, pod niego....która będzie podporządkowana jego jestectwu...a ja pomimo że cholernie mi zależny tak naprawdę nie dam rady. Czuję wewnętrzny bunt. Tak bardzo chcę być jego, tak bardzo chcę żeby on był mój...ale na równej płaszczyźnie. Czyż nie na tym polega związek? Nie tylko na braniu ale również na dawaniu? Jak ja mam z tym sobie poradzić jak mam wrażenie że jestem z tym sama...tym bardziej że jestem przed nim taka obnażona, wręcz przezroczysta i nie potrafię przywołać tej stanowczej, nieugietej kobiety....którą Romeo nazywał ta zła....

 

Książe pisał na maila...czuję że tak jakoś że pomimo że bardzo nasze drogi się rozeszły staję się właśnie przez to bliższy....czy to zalążek przyjaźni czy raczej początek mojego piekła....??

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: przeszłość   zemsta  
11 marca 2016, 22:14

W całym tym zawirowaniu i swoistego lęku miałam dobry dzień. Miałam wrażenie, że wróciła ta dawna ja.... kobieta pewna siebie, beztroska, wiedząca czego chcę i przede wszystkim kobieta, która dostaję to czego chcę, kobieta uśmiechnięta - tryskająca pozytywną energią!!! Nie wiem czym to było spowodowane, może to zabrzmi banalnie ale przez myśl przeszło mi, że to może być spowodowane faktem, że nie widziałam się z Romeo 3 dni....znaczy się dzisiaj mija trzy dni. Wiem, że to mija się z celem bycia ze sobą razem....ale wykluczyć tego nie mogę, będę się temu przyglądać jak i jemu.... brak zaufania zżera mnie, boję się że zafunduję mi powtórkę z rozrywki a wtedy wiem, że znienawidzę go. Mało tego oznajmił mi, że jeśli go zdradzę to zemści się na mnie!!! Mianowicie odwiedzi żonę księcia i jej o wszystkim powie. Tak bynajmniej się domyślam, że taki będzie cel bo inaczej niby po co miałby do niej jechać? Cholera, żałosne to było, jest..... W każdym bądź razie powiedział, że teraz ma pewność, że nie pozwoli mi odejść....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: zaufanie   zaręczyny   pierścionek  
10 marca 2016, 21:58

Z każdą sekundą kręciłam się co raz bardziej. Tak bardzo chciałam zagłuszyć myśli. Niczym chwasta wypędzić z siebie pytania typu dlaczego....ale na nic się to zdało...cały czas wręcz obsesyjnie myślę jak Romeo mógł mnie okłamać, oszukać....toralnie mu nie ufam....a on tak bardzo chcę pokazać mi że żałuję, że będzie o nas walczył....nawet oznajmił mi, że wybierzemy się do jubilera po pierścionek..hmmm.....nie cieszyło mnie to...bo czy nie powinno yo być w formie niespodzianki?  Mało to romantyczne...no i pytanie czy to tylko nie są słowa na zasadzie by nie uśpić mojej czujności, odwrócić uwagę....zobaczymy co dalej z tym zrobi. Ja do tematu nie powrócę....bo jeżeli będzie naprawdę chciał pojawi się z pierścionkiem, takim od serca!!!

 

Widziałam się dzisiaj z księciem i nie byłam dla niego miła.....ON chce stanu pierwotnego z przed roku ale ja na to nigdy nie pozwolę- nie po tym wszystkim....

milczac
Autor: czaaarownica
09 marca 2016, 04:48

Intuicja dobrze mi podpowiadała. Romeo mnie okłamał! Patrząc mi w oczy zaprzeczył. Czuję się znowu oszukana. Miał odbudować moje zaufanie a on tylko to pieprzy. Po drodze okazało się, że były inne sms-y, które naturalnie skasował. Dlaczego? Powiedział że nie wie...bał się że opacznie to zrozumiem....cholera a twraz jak mam to rozumieć? Skąd mam mieć pewność że od zawsze tak nie było, nie jest...nie będzie...nie dość że po akcji z tym zdjęciem, dragami, alkoholem....było mi niesamowicie ciężko to jeszcze to. Mam wrażenie, że z tym człowiekiem tak właśnie będzie wyglądało życie...na kłamstwie, zarzucaniu mi czegoś czego nie ma...właśnie zadzwoniłam do niego by wyjaśnić pewne niejasności...a on zamiast okazać skruche naskoczył na mnie....najlepszą obroną jest atak! Czyż nieprawda? On w ten sposób się broni choć podstaw nie ma iż mój spokój względem niego nie jedną osobę by wyprowadził z równowagi....i żeby było ciekawiej kazał mi przemyśleć moje zachowanie i żebym później zadzwoniła bo przecież on się spieszy a ja go spowalniam....i jeśli później też będę tak myślała na zasadzie dlaczego tak skrupulatnie sprząta w telefonie to mi coś powie. Zabrzmiało to niczym jak groźba z jakiegoś kiepskiego filmu....a ja nie mam ochoty do niego dzwonić....on nie zdaję sobie sprawy że traci coś wspaniałego , kobietę która jest uczciwa.....znów płacze...sranowczo za dużo tych łez....czas to zmienić....jeszcze nie wiem jak ale muszę, muszę zawalczyć o siebie...

milczac
Autor: czaaarownica
08 marca 2016, 05:18

Nie spałam całą noc. Wiedziałam, że tak będzie jak to co mi dzisiaj przyniesie dzień. Pieprzona intuicja. Tak nieomylna choć tak bardzo pragnę by w tym przypadku było inaczej. Tak bardzo chciałabym się mylić...ale nie...nie ma bata...niczym czarownica jestem tylko dlaczego nie mogę tego wykorzystać w pozytywnym aspekcie. Dar a zarazem przekleństwo.... Pijąc z Romeo kawę po głowie chodziło mi tylko jedno....on mówi- twierdzi że kocha...ale okłamał mnie! Niedocenił mnie, zapomniał że za bardzo spostrzegawcza jestem...zadałam konkretne pytanie a on patrząc mi prosto w oczy zaprzeczył. Niczym Judasz, który wyparł się swojego pana....a czym się kierował? Czy takie sytuację miały miejsce częściej? Nie chcę gdybać choć po tym konkretnym zachowaniu lub jego braku z jego strony mogę wnioskować że tak. W końcu mam tą pewność, widziałam na własne oczy....a on wyparł się...a co najgorsze to oboje wiedzieliśmy o czym mowa...on wiedział...a mimo tego zachował się jak zachował....po kolejnych próbach wyjaśnienia mu, nakreslenia sytuacji skitowałam jednym zdaniem....by poszedł za głosem serca...a czy ono go do mnie doprowadzi dzisiejszy dzień pokaże....cholernie się boję choć wolę najgorszą rzeczywistość niż życie w iluzji.....

 

Trzymając mnie za rękę złożył mi życzenia z okazji mojego święta...uhm...przekaz był taki, że poczułam się jak jedna z wielu jego znajomych.....wolałabym nie słyszeć tego wszystkiego najlepszego.....

 

 

 

I ja korzystając z okazji- tak od serca życzę wam wszystkim kobietą wytrwałości w tych ciężkich chwilach zwątpienia i przede wszystkim odwagi by walczyć o samą siebie....buziaki

milczac
Autor: czaaarownica
07 marca 2016, 20:31

Nie ma innej opcji. Nie zależy mu na mnie. Romeo jest tak obojętny że aż boli. Ten stan, jego spojrzenie....dał mi taką dawkę że nie pozostaję mi nic innego jak odejść....moja intuicja....podpowiadała mi że tak będzie...że dzisiaj będzie początek końca...i uwierzcie mi że ja już nie mam sił....sił na cokolwiek....dziwny stan...może jutro spojrze na tą sytuację inaczej choć nie sądzę....ale dzisiaj jestem obojętna... Na wszystko...te oskarżenia....widzi we mnie tylko wroga...a ja tak bardzo chciałam mu pomóc, być kiddy mu świat się wali...kiedy jest szczęśliwy....ale nie....on tego nie chcę...on nikogo nie potrzebuję...zatracił się w swoim własnym świecie, w którym dla mnie nie ma miejsca- niestety....moja rola w jego życiu dobiegła końca....tak właśnie on tego chciała...cichy morderca...

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: pomyłka   rozstanie   rozczarowanie   kłótnia  
05 marca 2016, 18:00

I co? Cały dzień się do Romeo nie odezwałam. Skoro tak mu źle kiedy jest ze mną to niech zobaczy jak jest beze mnie. Naturalnie dzwonił, prosił bym tego nie robiła tj żebym nie jechała do sieie do domu, pisałam że mnie kocha.... a ja uparcie milczę choć nigdzie nie pojechałam, a wiem, że powinnam! Ale do jasnej cholery, zależy mi na nim, tak bardzo....choć jego poranne słowa....że jest na mnie zły....zły, ale dlaczego? za to, że zwracam mu uwagę zgodnie z jego wolą? Jak można komuś coś ofiarować a póżniej od tak to zabrać, nie podając powodu a na dokładnie sprawić, że biorca czuję się winny...przecież ja go o nic nie prosiłam, sam wyszedł z inicjatywą a teraz dostaję mi się połapach....zresztą jak ze wszystkim! Wcale się nie zdziwię jak wróci z pracy i będzie jazda...pt: dlaczego nie raczyłam odebrać telefonu. Nie tak ma to wyglądać! Jestem w totalnej rozsypce emocjonalnej. Siedzę na prochach uspakajających bo przecież z nim inaczej się nie da..... wiecie co mnie dobiło? Że zarzucił mi, że jestem jak jego była! Tylko, że ja nią nigdy nie byłam i nie będę. Może on podświadomie tego oczekuję....sama nie wiem. Wydaję mi się, że on sam tak naprawdę nie wie czego chcę. Mam wrażenie, że szuka byle pretekstu, żeby wyładować na mnie swoją frustrację....niezadowolenie....i niepowodzenie....ale przecież tak nie może być....więc dlaczego w tym tkwię? Wrócił syn marnotrawny..... po minie wnioskuję, że będzie ogień....no ale to dobrze, bo jak raz a porządnie sparzę sobie tyłek to dostanę nauczkę i się opamiętam, raz na zawszę!!!!