Najnowsze wpisy, strona 13


milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: koniec   rozstanie   obojętność  
23 lutego 2016, 22:27

Teraz wyjdzie, że zacznę wylewać swoje żale. Tak jak na początku. To co? Powtórka z rozrywki? Ale nie powiem, że historia lubi sie powtarzać bo w tym przypadku jest inaczej, choć koniec ten sam. Znowu zostałam sama z sobą, ten sam znany mi ból, żal - do samej siebie. Miłość powinna dodawać skrzydeł a w tym przypadku je podcięła. Zabrał królewnęz wieży  i zostawił w lesie, a ona czeka tam w lesie i czeka co noc przyniesie..... ja naprawdę uwierzyłam mu, że nie chcę burzyć a budować....egoista, 100% egoista myślący tylko o sobie, a ja totalna naiwna idiotka, po raz kolejny upadłam, znowu mnie oszukał! Powiedzcie mi jak ja mam mu ufać, wierzyć jak za każdym razem jest tak samo, ostatnio codziennie..... powiedziałam, że nie chcę wiązać się z człowiekiem, któremu nie mogę ufać,  wierzyć - bo nie wierzę mu w żadne słowo które do mnie kieruję. Ta nasza prosta stała się pochyłą tylko, że ja lecę w dół, mam wrażenie, że jest on wampirem energetycznym i wyssysa ze mnie całą energię, nie mam sił - fizycznej i psychicznej. Obojętność, tak....on mnie nią karmi a ja nią przesiąkłam....tylko pytanie co ja tu jeszcze robię? Co ja jeszcze z nim robię?

 

A chciałam być dla niego najważniejsza....

milczac
Autor: czaaarownica
22 lutego 2016, 21:38

Stan przygnębienie nadal mi towarzyszy. Mało tego że daję z siebie 120% to jeszcze dostaję lo łapach. Tak cholernie jest mi ciężko....tym bardziej że mi zależy, zależy na nim....od tak mimo i pomimo wszystko.....

milczac
Autor: czaaarownica
21 lutego 2016, 19:45

Tylko albo aż do południa wytrwałam w postanowieniu żeby nie odezwać się do Romeo. Kurczę ten człowiek odzywa i traktuję mnie jak hmm..... strasznie. Czuję się traktowana przedmiotowo.... nie rozumiem dlaczego skoro twierdzi, że mnie kocha.... powiedział mi dzisiaj przez telefon, że boi się, że ja tak za bardzo jego chcę...hmm...ciekawe, bardzo ciekawe bo gdyby nie jego inicjatywa w ogóle nie mielibyśmy kontaktu, albo sporadyczny...nie ogarniam jego a jeszcze bardziej nie ogarniam siebie samej....jak on może jak ja mogę pozwalać na nieszanowanie siebie bo inaczej nie potrafię tego nazwać.Dzwonił książę, rozmawiałam z nim, co prawda kilka minut ale rozmawiałam i wiecie co? Nie mam z tym problemu.

milczac
Autor: czaaarownica
20 lutego 2016, 22:37

Ciągle płacze. Ja już nie wiem jak to jest by było inaczej. Kocham owszem ale co z tego? Kiedy więcej szkód niż pożytku z tej miłości. Może jestem w błędzie. Ale czy tak nie powinno być, że w imię miłości jesteśmy w stanie swoje potrzeby przesunąć na drugi plan? Albo ja po prostu mam zaściankowe myślenie. I przekładam swoje potrzeby na rzecz ukochanej osoby. Ale tekst "że nawet dla Ciebie nie będę jeździł po nocach" znowu mnie znokautował. Mam wrażenie wręcz jestem pewna że jestem z człowiekiem, który jest egoistą myślący tylko o sobie...a przy tym krzywdzącym mnie... . Boże daj mi siłę, siłę by nie pozwolić mu na to....

milczac
Autor: czaaarownica
19 lutego 2016, 20:11

Mam mętlik w głowie. Mam wrażenie, że robię coś wbrew sobie. To takie niepojęte. Złoszcze się sama na siebie za to że nie potrafię się złości. Wiem że brzmi absurdalnie i niedorzecznie. Ale tak jest. Cholerna bezsilność przeplatana z naiwnością. Zadaję sobie pytanie co jeszcze musi się wydarzyć bym przejrzała na oczy. Romeo wczoraj znowu poległ. Sprawa banalna. Bo poszło o papierosy. A on nie pali. Powiedział że jak zapali a raczej to ja powiedziałam będziemy wiedzieć ile jest warta jego miłość. Hmmm i nie muszę wam mówić że byłam święcie przekonana że tego nie uczyni. No w końcu nie ma z tym problemu. Jednak okazało się inaczej. Mało tego z premedytacją zapalił dwa....no ale przecież mnie tam nie było i nie wiem jakie okoliczności temu towarzyszyły. Ja pierdole! Pewnie że nie wiem tak samo jak nie wiem jakie okoliczności towarzyszyły kiedy strzelił sobie fotkę z tymi kobietami....ta sama wymówka....tak zawsze będzie, prawda? On czuje się jak pan i władca.....a ja niczym służąca mam mu się podporządkować

milczac
Autor: czaaarownica
18 lutego 2016, 20:10

Dzisiejszy dzień zaczął się od tego, że Romeo na mnie nakrzyczał. Powód? Że zadaję pytania kiedy on taki nieogarnięty jest. Bo przecież ma tyle ludzi pod sobą!!! Skwitowałam że skoro nie ogarnia tego to niech zmieni sobie pracę! A nie będzie się na mnie wyżywał. I to właśnie jego zachowanie sprawiło że zrobiłam krok do tyłu. Kiedy dzwonił jakby nigdy nic odpowiadałam półsłówkami. Bez parcia. Nawet nie miałam ochoty do niego oddzwaniać. Był moment kiedy czułam wręcz pragnęłam by był obok mnie, choćby dobrym słowem, samą obecnością ale stwierdziłam że nie będę ryzykować by znów nie dostać po łapach. Zdaję sobie sprawę by móc z nim jako tako normalnie funkcjonować powinnam nabrać dystansu do tego co mówi, jak się zachowuję...ale ja chyba nie potrafię. Za bardzo krzywdzi on...a i we mnie co raz mniej ochoty by to znosić czy też walczyć...

 

 

Książe próbuje dzwonić tj już tylko raz dziennie a ja w zaparte - milcząca...choć wiem że on by wysłuchał moich rozterek...

milczac
Autor: czaaarownica
17 lutego 2016, 21:55

Toczę ze sobą heroiczną walkę. Jak mam ufać skoro nie mam zaufania? Tak bardzo chcę wierzyć, że to wszystko ma sens. Że nie okaże się to iluzją. Chcę wierzyć, że Romeo nie da mi powodu...powodu by odejść. Aczkolwiek tych powodów jest zgromadzonych dużo, dużo więcej niż bym chciała...ale coś mnie przy nim trzyma. Zaczarowana jestem w tym kręgu. Kręgu miłości. Z mojej strony na pewno.

Romeo wczoraj mnie przeprosił z kwiatem w ręku. Choć i to nie było do końca szczere bo później tylko zrzedzil...bo chory...zmęczony...a ja taka niezrozumiała....sam jest niepojęty!!! Wczoraj coś we mnie pękło po raz kolejny....zmęczona już jestem tym....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: smutek   żal   łza   obojętność  
16 lutego 2016, 13:54

Dzisiaj usłyszałam tekst życia. Mianowicie, cytuję: " Nie mam ochoty do Ciebie dzwonić" Właśnie tym tekstem zostałam znokautowana, siarczysty policzek czuję do tej pory. Chyba żadna z nas nie chciałaby usłyszeć takiego tekstu od ukochanej osoby. Nie, z pewnością nie. Ba, wręcz przeciwnie, ukochana osoba nie odczuwa tego stanu jeśli kocha. Ciężki żywot czeka mnie z tym człowiekiem. Rozumiem, że mamy cięzki dzień, coś nam nie idzie na rękę ale to nas nie usprawiedliwia żeby wyładować swoje niepowodzenia czy też nie radzenie sobie z samym sobą na bliskich nam osobach. Nie dość, że ciężko mi, bo Romeo wyjeżdża w delegację, w to samo miejsce gdzie kłamał, ćpał i cholera wie co jeszcze to do tego jeszcze to! Za dużo jak dla mnie.  A wiecie co poprzedzało ten tekst....spokojnym głosem mu powiedziałam, że nie jestem winna temu co się dzieję w jego pracy, wręcz przeciwnie tłumaczyłam mu, że powinniśmy się wspierać.....że mówił mi co innego a robi co innego. Usprawiedliwił się, że nie pamięta - standard, wiem! Po czym dodał, że nie ma ochoty..... szlag mnie trafił, oczywiście łzy napłynęły mi do oczu co uniemożliwiło kontratak a bynajmniej powiedzenia, że zbolało. Jedynie co potrafiłam wydukać to to, że skoro tak, to niech zadzwoni kiedy będzie miał na to ochotę po czym się rozłączył. Nie muszę wspominać, że milczy bo to cały on, ale ja nie ugnę się. Dość tego. On nie ma ochoty do mnie dzwonić a ja nie mam najmniejszej ochoty tego wysłuchiwać. W odpowiezi na mojego sms-a napisał tylko przepraszm, że to nie tak miało zabrzmieć! A jak do cholery??? Mam czytać pomiedzy wierszami? O nie!!!! Dość!!! Jeśli on myśli, że może mnie traktować jak mu się podoba to jest w błędzie. Nawet jakbyśmuuy już mieli się nigdy nie zobaczyć. No chyba, że o to mu chodzi. W końcu wyjeżdża, powtóka z rozrywki? Zawszę będzie miał usprawiedliwienie swojego zachowania!!!!