Najnowsze wpisy, strona 14


milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: seks   walentynki   dzień singla  
15 lutego 2016, 11:17

Walentynki, walentynki....walentynki. Nie ukrywam,  że jak dla mnie jest to jeśli moge w ogóle określic to mianem święto - święto komerkcyjne. Ta cała szopka wokół tego. Ludzie latają cholera wie za czym robiąc z siebie błaznów. Bo przecież nie trzeba czekać cały rok by wyznac sobie uczucia. Kobiety starają się, siedzą w kuchni by zrobić pyszną kolację oczywiście musi być afrodyzjak bo bez tego walentynki się nie odbędą. Szykują się, nowa bielizna.....bo w końcu ma być idealnie. I czekając za ukochanym z kubkiem w ręku, ten z nadrukiem serduszka bo innaczej przeciez nie mogłoby być. I tu pojawia się samiec alfa, to nic że gdzieś ma tą całą maszkaradę bo przecież wie, że nie dość, że się nażrę to jeszcze sobie pobzyka.... jakie to cudowne, och yeah...... ale to nic, bo tulipanka zpoda.

 

Ale spokojnie. I ja wzięłam udziałam w tej szopce. Oczywiście kolacja, oczywiście pod siebie i bez afrodyzjaków, no i na tyle...... o nie....założyłam szpilki, jak mogłam zapomnieć, że z ledwością w nich później stałam nie mówiąc o przejściu kilku kroków, ach ta magia wina heh.... z kubka zrezygnowałam..... i wiecie co, oboje się najedliśmy, upiliśmy, bynajmniej ja, wybzykaliśmy bo kto nam broni...ale jestem zdecydowaną zwolenniczką pamietania o ukochanej osobie na codzień, o musnięciu ręką kiedy przechodzimy obok siebie....a walentynki, no cóż..... wracam do poprzedniego stanu, czyli co? Walentynki walę drinki, a dzisiaj dzień singla bo nie jedna para po wczorajszej reality show musi przepraszać swoją drugą połówkę....

milczac
Autor: czaaarownica
13 lutego 2016, 22:24

Rozmawiałam z Romeo. Kolejne próby wyjaśniania swoich zachowań. Powiedział mi że się mnie boi. Że chciałby więcej luzu....że chciałby być sam i mieć świadomość że gdzieś tam jestem...cholernie mi zależy na nim, rozumiem go mimo wszystko tylko rak strasznie się boje -ja również...czyżby strach oboje nas tak paraliżował że zamisat iść w dobrą stronę oboje siebie krzywdzimy? Chcę być ze mną ale chcę luzu....no tak ja zaborcza tylko tu kłania się pytanie...czy jeszcze więcej luzu można mieć? 

 

Przepraszam że nie odpowiadam na komentarze. Odpowiem na spokojnie jak poukladam w główce to co do mnie piszecie. Dziękuję!!!

milczac
Autor: czaaarownica
11 lutego 2016, 23:01

Straszny ból w klatce piersiowej nie pozwalał mi spać baaaa nie pozwalał na normalne funkcjonowanie. Bo wiem że wydarzy się coś niedobrego....zadzwoniłam do Romeo - tak ja pierwsza, chciałam usłyszeć go by jego głos poprawił mi humor ale nic mylnego, znowu się spinał bo spóźniony w pracy i coś tam nie hallo. Oczywiście odbiło się to na mnie.... W ogóle wpadł na cudowny pomysł żebyśmy w pracy ze sobą nie rozmawiali bo zauważył że swoją złość przenosi na mnie...hmmm....wcześniej zaproponował byśmy widywali się tylko w weekend....czyżby się wycofywał? Uważnie go wysłuchałam ale nic mu mądrego nie powiedziałam....bo uważam że to jest słabe- bardzo. Tak jak pomysł jego gdy rozmawiając z nim przez telefon kiedy on zacznie się spinać mam mu rzucizacznieć sluchawką....heh zachowanie z klasą!!!

milczac
Autor: czaaarownica
10 lutego 2016, 21:35

Obudziłam się strasznie tęskniąc za Romeo. I już wiedziałam, że to będzie dzień kiedy on będzie strasznie milczący. Zawsze tak jest. Żeby nie myśleć a tym bardziej nie być zaborczą rzuciłam się w wir pracy i nauki. Wiem, że Romeo mnie kocha na swój własny sposób ale strach nadal mi towarzyszy. Rozsądek podpowiada mi że w niektórych kwestiach nie powinnam dociekać ale ta moja nadwrażliwość. Ona sprawia że momentami wybucham, spokojnie wybucham ale wtedy Romeo się spina co doprowadza mnie do szewskiej pasji. Ale czyż na tym nie polega związek, na przemilczeniu pewnych kwestii? Masakra ja nie wiem co to znaczy związek, bycie w nim, obcowanie.... Teraz jest on ze mną. Jestem spokojna choć może nie do końca. Nurtuje mnie kilka pytań ale boję się zapytać. Boje się odpowiedzi, boję się że zacznie podnosić głos czego tak cholernie nie lubie....

 

Wczoraj zadzwoniła do mnie księcia żona...niby z zapytaniem czy poradziłam sobie z plikiem - nie mogłam go otworzyć...ale jakoś jej troska do mnie nie przemawia...bada grunt- zresztą wcale jej się nie dziwię....książę dzwonił...standardowo nie odebrałam...

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: zaborczość  
09 lutego 2016, 22:07

No i okazało się, że jestem zaborcza. Dzisiaj Romeo mi to zrzucił. Hmmm..... więc definicja zaborczości mówi nam, że jest to osoba, która usiłuję uzyskać dla siebie jak najwięcej lub chcąca podporządkować sobie kogoś.... więc jak to ze mną jest? Tak, chcę uzyskać dla siebie jego, jego czas dla mnie, bo tak mało jest go...nawet kiedy jest ze mną to tak jakby go nie było, siedzi obok, patrzy się na mnie, mówi do mnie......ale totalnie go nie czuję..... tak samo jak jest u siebie.....dzwoni by zsypiać przy telefonie..... zapytałam się go gdzie w tym wszystkim jesteśmy my? I co usłyszałam w odpowiedzi? Szereg zarzutów ale nie adekwatne do pytania. Ja nawet do niego nie dzwonie,czekam cierpliwie jak on znajdzie dla mnie czas i jeszcze ma pretensję. Kurczę co ja źle robię???

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: absurd   spekulacja  
08 lutego 2016, 21:42

Obudziłam się z strasznym bólem głowy. Z ledwością zwlokłam się z łózka i zrobiłam kawę i sniadanie Romeo. Pomimo niesmaku wczorajszego wieczoru postanowiłam, że będę ponad to. Być może wyda wam się to absurdalne, ale do samego końca chciałabym zachować klasę. Mimo, że osoba dla której się staramy być może na to nie zasługuję ale to nie oznacza, że my sami musimy zniżać się do tego poziomu. To się nazywa bycie ponad tym wszystkim, syfem, który chcąc nie chcą wkrada się w nas i zaśmieca naszą osobowość. Cholernnie ciężko jest zachować jasność umyslu. Tym bardziej kiedy kochamy osobę, która totalnie tego nie docenia. Albo docenia na swój własny sposób? Spekulować można różnie.... ile ludzi tyle rozważań.... ale ja się skupię na Romeo, na tym, że sam mi przyznał, że ma świadomość tego, że nie ma w sobie stopu.... im więcej dostaję tym jest mu mało..... standard, prawda? Doceniamy kiedy stracimy, Romeo ma świadomość, że jest na najlepszej drodzę żeby mnie stracić, rozpieprzyć nasz związek....Większa większość z nas jest taka -wyścig szczurów, ale czy trzeba praktykować to w miłości? Tego nie powinno się praktykować, bo inaczej nic nie ma sensu, wszystko traci na wartości i ta otoczka, która towarzyszy uczuciu staję się nijaka, bo tak trzeba? A gdzie w tym wszystkim kierowanie sie sercem? Miłość rządzi się własnymi prawami - dlatego jest taka piękna!!!

milczac
Autor: czaaarownica
07 lutego 2016, 21:00

Impreza u rodziny Romeo była jak najbardziej pozytywna. Starałam się by wypaść jak najlepiej....nawet z jego córką rozmawiałam mimo że ona ma do mnie dystans. Choć to jestem jak najbardziej zrozumieć. Ale nie rozumiem Romeo. Wyglądałam jak milion dolarów a on co? Nic! Ten człowiek nie reaguję na mnie. Czuję się przy nim jak kopciuszek. Szlag mnie trafia jak zwracam uwagę innych facetów ale nie jego. Powiedziałam mu o tym. A on że czego mam się spodziewać skoro już mieszkamy razem. Czy mieszkanie z kimś zwalnia nas od pożądania drugiej osoby? Prawieniu komplementów? Nie oczekuję by popadł w samozachwyt....nie czuję jego a przy nim nie czuję się kobieco. Nie tak to powinno to wyglądać. Powiedziałam że go nienawidzę i żeby się wynosił z mojego życia. Został...

milczac
Autor: czaaarownica
07 lutego 2016, 08:00

Nie wiem czy to napięcie przedmiesiączkowe i wszystko mnie irytuje czy Romeo jest taki ogarnięty. Zarzuciłam mu że mam wrażenie że mnie unika. Zero jakiekolwiek rozmowy. Albo jak nie siedzi na laptopie to ogląda tv. Kiedy rozmawiamy to zazwyczaj zasypia....kurczę nie tak to miało wyglądać. Powiedział że tak wygląda życie razem. Prawda? Tak to wygląda? Chciałam napisać wczoraj ale Romeo wyniósł mi telefony do kuchni. No bo przecież jak to powiedział budzika nie jest nam potrzebny...ech...

Dzisiaj jedziemy na urodziny do jego chrześniaczki. Poznam resztę rodziny....