Droga AM.
Zmuszasz mnie do zatrzymania się, zastanowienia się nad moim własnym życiem. I wiesz co? Masz rację! Kiedy źle się dzieję w moim zyciu kiedy moja wrażliwość jest na wierzchu robię kilka kroków w tył. Odtrącam wtedy wszystkich i wszytsko by nikt nie zobaczył, nie zobaczył, że i ja mam uczucia, że potrafię płakać, że mogę mieć gorszy dzień.... wiesz cholernie trudno pokazać słabość w świecie, gdzie jestem odbierana jako osoba pozytywnie nastawiona do życia, wiecznie uśmiechnięta i przede wszystkim radząca sobie ze wszystkim. Stworzyłam z siebie takiego robocika, który ze wszystkim sobie poradzi, który nikogo nie potrzebuję, który nie poprosi o pomoc bo to oznaczało by pokazanie słabości. przecież mi nie wolno! Muszę wszystko wiedzieć, muszę dobrze wyglądać, muszę być doskonała, bo tego ode mnie oczekują... na pozór silna a w środku jakże delikatna... moja nadwrażliwość... próbuję czerpać z tego siłę by nie zwariować. Wmawiam sobie, że nikogo nie potrzebuję. Ale im bardziej odpycham innych od siebie to tak bardzo wtedy chcę by oni byli! Nie potrafię im tego powiedzieć bo boję się odrzucenia, z góry zakładam, że i tak oni wszyscy mają to gdzieś, ze tylko zadają mi cios, który raz za razem staje się moim nokautem. Wiem, że to jest chore, ale całe życie musiałam być dla kogoś, ta silna... piękna, mądra... idealna.... ale przez to wszystko czuje się cholernie samotna.... tak bardzo chciałabym żeby ktoś dojrzał moje wewnętrze piękno, a nie tylko ładną lalę... boję się, że każda potencjalna osoba chcę mnie tylko skrzywdzić i dlatego staram się być gruboskórna, odporna, odporna z wierzchu...uciekam do swojego azylu, gdzie tu mogę zrzucić ten cały syf, który kreuję moją osobę... tyle razy sie zawiodłam...
Choć co do mojej intuicji, mam ją i nie podpisałabym ją mianem fantazja....
Bardzo Ci dziękuję, że jesteś i proszę zmuszaj mnie dalej tak jak do tej pory to robisz!