Archiwum wrzesień 2015, strona 2


milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: anioł   upadek   porażka   zniechęcenie   odmienność  
11 września 2015, 20:51

Upadamy by się podnieść, podnosimy się by upaść... chore? Nie..... na tym polega życie. Jesteśmy tak skonstruowani, że jesteśmy w stanie dużo, dużo znieść, nawet wtedy kiedy wydaję nam się, że najgorszy koszmar właśnie się spełnia, nawet wtedy kiedy uważmy, że dotkneliśmy dna, kiedy czujemy, że z każdym wydechem  tracimy resztę życia, które pozostało w nas.... ale o to następuję progres... kiedy stąpamy po swojej właśnej mieliźnie, która jak nam się wydaję wciąga nas w co raz to większę bagno i kiedy strach nas skutecznie paraliżuję następuję przełom....niewiadomo skąd wchodzi w nas siła, czyżby mały bonus od życia? Czujemy, że możemy wszystko - małymi kroczkami idziemy do przodu, często ku nieznanemu. Adrenalina, która jest wywołana strachem daję nam powera i można uznać, że popadamy z skrajności w skrajność, czyżby obłęd? Nie....nic z tych rzeczy, ironia losu jak najbardziej. Ból, który czujemy w danym momencie jest naszym in plusem - sprzeczność? Owszem! Każdy przecież z nas ma swojego cichego anioła stróża, który mimo wszytsko i pomimo wszystko nas chroni, wystarczy tylko w to uwierzyć! Anioły przecież są wśród nas, wystarczy się tylko dobrze rozejrzeć...

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: ojciec   córka   nowy związek   relacje z dzieckiem   odzyskanie i utrata dziecka  
10 września 2015, 22:51

Każdy ma jakąś w sobie gramice bezwzględna, której nie jest w stanie przeskoczyć- nawet jeśli bardzo by tego pragnął. W moim przypadku są to dzieci -jego dziecko....wiem jak dla niego córka jest ważna a odnoszę wrażenie że nie tyle co jej jak jej matce nie podoba się fakt, że Romeo układa sobie życie. Gra dzieckiem? Jakże to podłe ale niestety prawdziwe! Czuję jakby moje najgorsze wizję wplatały się w życie...tj jak ja jestem u niego córka się nie kontaktuje ale jak mnie nie ma to dzwoni... Nawet jej matka dzwoniąc do Romeo zmieniła stanowisko- była miła.... Co podobno do niej jest to nie podobne.... No cóż, liczę się z faktem, że mają ze sobą dziecko, że są ze sobą " związani" ale nie chciałabym być tą osobą co stanie na drodze by poroznic ojca z córką...może to tylko taki dziwny początek, rywalizacja o względyj jego....bo pamiętam jak byłam u niego ona chciała pokazać że ona rządzi- urocze, urocze mi się to wydawało...choć teraz jak ona sama powiedziała że pjciec ją widzi jak mnie nie ma...nie jest fajna ta świadomość....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: szczęście   zakochanie   zazdrość  
08 września 2015, 19:50

Głowa delikatnie ćmi... mam wrażenie, że odpływam jakym była czymś odurzona. Hmmmm.... uczucie euforii przeplata się z czymś czego nie potrafię określić. Z Romeo sprawy układają się dobrze, może nie ma w tym wszystkim jakiś uniesień ale jest normalność, moja upragniona normalność. Nawe złapałam się, że jestem o niego zazdrosna! Tak właśnie, ja jestem zazdrosna, może nie tyle o niego bo nie wiem dlaczego ale mu ufam, jestem spokojna, wierzę, że mnie kocha.... ale hmm... powiem tak, będąc u niego w niedzielę dużo rozmawialiśmy i wyjaśnialiśmy sobie pewne ważnę dla nas kwestię i w pewnym momencie on powiedział, że jest o mnie zazdrosny...ja odparłam, że nie... i wczoraj rano jak dzwonił podczas rozmowy oznajmił, że pił kawę z panią kierownik, która podobno na niego leci. super - ma facet powodzenie i jest mój! Czego chcieć więcej....ale on ciągnął dalej ten temat i powiedział, że się mną "pochwalił" pokazując moje zdjęci, swojej córeczki i mojego portretu - jej córki.... WOW... jest dobrze myślę sobie, jest dumny, że jest ze mną... zapytałam się jak wrażenia pani kierownik.... uszczypliwie dodała, że jestem młodziutka bo ona również jak się okazało.... zadałam pytanie czy powinnam się martwić....odpowiedź zabrzmiała, że nie...choć jak Romeo to skrupulatnie powiedział, że jakby był sam to by jej z łóżka nie wywalił, ale nie związałby się z nią. Hmmm..... no tak na zwwiąek nie, ale do łóżka już tak! Szczerze mówiąc tego to ja nie chciałam usłyszeć, no ale jest na tyle uczciwy i dzieli się ze mną ze wszystkim.... zakończyłam temat bo po co dalej go ciągnąć....aż dzisiaj ja zadzwoniłam a on z panią kierownik do hurtowni jedzie, pierwsze co powiedziałam, że nie chcę przeszkadzać - w końcu chłopina w pracy ale z drugiej.... chciałam żeby nie kończył, co też uczynił.... po rozmowie dziwne uczucie, uczucie zazdrośći, ale nie o tą kobietę, ale o czas jaki ona ma z nim.... tak, jestem zazdrosna o czas, bo tak mało my mamy go dla siebie.... kilka rozmów w ciągu dnia i jak dobrze pójdzie jeden dzień w tygodniu....nasze małe widzenia.....

 

 

A "mój" książę oznajmil, że zwróciłam mu to co zabrałam bo.... znowu zaczyna mieć ochotę na swoją żonę, że zaczyna go kręcić. Chcę odbudować relację z nią, dobrze późno jak wcale!

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: strach   szczęście   radość   rodzina  
07 września 2015, 20:57

Po wczorajszej sielankowej niedzieli z Romeo czuję się cudownie. Wahałam się jak do niego jechałam, ale  tęsknota za nim okazała się silniejsza....on tez tęsknił. Moje zachowanie, to jak świruję kiedy go zbyt długo nie ma obok mnie jest spowodowane tym, że dopada mnie moja szara codzienność, mój analizator się włańcza.... myśli krążą, że skoro tak długo byłam sama....czy powinnam to zmieniać, że jest dobrze jak jest, tzn nie narażam się na zranienie i  przede wszystkim pytanie czy ja nadaję się na bycie w związku....ale jak tylko sobie przypomnę ile mi Romeo daję chcę, pragnę walczyć o niego, o nas i przede wszystkim o siebie.... jakby tylko to było możliwe z miejsca spakowałabym siebie i pojechała do niego i już nigdy nie wypuściła z swoich ramion- wiem, objaw szaleństwa, ale tak właśnie jest, oszalałam na punkcie tego faceta.... i wiem, że i on oszalał na moim punkcie, kocha mnie, tak...za to, że jestem! I to jest cudowne, nie wymaga niczego poza tym bym była, bym go kochała..... a ja chcę, chcę być jego...

 

A książę...dzwonił wczoraj jak byłam u Romeo, dobijał się bardzo intesywnie, aż w pewnym momencie Romeo chciał odebrać...hmmm.... nie pozwoliłam

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: strach   zwątpienie   porażka   dystansowanie się  
06 września 2015, 07:44

Weekend w domku, u siebie w domku. Moja poranna kawa w moim kubku, moje krzesło, moja codzienność. I jak się czuję? Chyba dobrze, chyba dlatego, że tęsknię....odczuwam tęsknotę, tęsknotę za tak dobrze znanym mi spojrzeniem, uśmiechem, za jego osobą.... Romeo taki mój a jednocześnie nie mój. Im bardziej chcę tym większy we mnie strach. Czy to jest normalne? Bo przecież jeśli coś daję nam radość, sprawia że się uśmiechamy to powinno się do tego lgnać. Martwię się, że przez swoje fobie spieprze to. Zawsze byłam bardzo wrażliwą osobą- wbrew pozorą i przez to by nie cierpieć dystansowałam się.  Uznałam że to dobry patent by się móc chronić. Ale tak naprawdę przed czym? Świadomie odbierałam/ odbieram sobie możliwość na szczęście a tym samym skazuje siebie na samotność swoją codzienność - samotny poranek przy kawie..... Świetna ochrona!

 

 

Wczoraj dzwonił książę...przy żonie! Oznajmiajac że jednak nie będzie mógł przyjechać! Tylko kto go o to prosił?

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: początek   obsesja   paranoja   rozstanie   koniec związku  
04 września 2015, 21:52

Zastanawiałam się dlaczego zawszę, ale to zawszę kiedy mi bardzo zależy robię dwa kroki do tyłu. Czy ze mną jest coś nie tak? Niszczę wszystko co spotkam na swojej drodzę. Za bardzo chyba biore sobie nie które sprawy do siebie.... i o to mam dziwnie uczucie, które sprawia, że jestem stłamszona, a przecież jeszcze nie tak dawno bo tydzień temu tryskałam energią! Rozumiem, że jestem teraz na etapie poznawania drugiej osoby, jakim jest człowiekiem w każdej sytuacji życiowej...ale są sytuację, momenty z którymi się nie zgadzam i o to cała ja.... muszę to z siebie wyrzucić, bo inaczej mój analizator by mnie zeżarł choć zdaję sobie sprawę, że są momenty, że powinnam nie wnikać pozwolić nie którym rzeczą  po prostu się dziać...czekać, hmmm... kto z nas to lubi, choć przyznam, że z perspektywy czasu i opierając się na relacji z księciem jestem osobą cierpliwą....Jeśli chodzi o niego to dzwonił....a ja głupia odebrałam telefon.... i wiecie co powiedział, wpadł na cudowny pomysł by powiedzieć żonie "o nas"!!! Tzn. powiedzieć jej tylko, że jestem jego koleżanką i chciałby w niedzielę na pełnym legalu do mnie przyjechać.... masakra co temu człowiekowi chodzi po głowie, biedna ta jego żona.... mimo wszystko jest mi jej żal bo nie wyobrażam sobie być na jej miejscu.... powiedziałam, żeby tego nie robił, że ma walczyć o nią, o swoje małżeństwo....skoro taka jego decyzja, ale ON mimo wszystko chcę żebyśmy byli przyjaciółmi.,.... nie rozumiem, nie pojęte jest to dla mnie.... pytanie tylko co ten człowiek jeszcze wymyśli!

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: strach   kobieta   szczęście   związek   mężczyzna  
03 września 2015, 22:32

Bycie w związku to bardzo trudna praca. Codziennie stoimy przed nowym wyzwaniem! Sądząc, że możemy usiąć na laurach jakże jest mylne, trzeba dbać o to co codziennie budujemy..... i nie można myśleć, że wystarczy wydedukować regułkę z podrzędnego romansidła, trzeba pamiętać o małych gestach, które sprawiają, że jesteśmy ważni, ważni dla tej osoby, z którą dzielimy codzienność, z którą chcemy dzielić, przeżyć swoje życie...nie na zasadzie razem a jednak osobno...mamy się uzpełniać....być przede wszystkim w tych złych momentach, których niestety nie da się uniknąć, choć z drugiej strony właśnie one sprawiają, pokazują jak bardzo nam zależy, jak bardzo kochamy i jesteśmy kochani. Nie jesteśmy biorcami a dawcami i świadomość ta sprawia, że odczuwamy euforię.... uśmiech ukochanej osoby, najlepsze wyznagrodzenie. Zdaję sobie sprawę, że codzienność nie sprzyja temu by rozpalać ogień na nowo, że po całym dniu jesteśmy tak wykończeni, że włącza się nam egoizm niczym parcie na szkło i przez to jesteśmy arogancy, nie świadomie krzywdzimy..... być może to zalezy od naszej wrażliwośći, jak my na to się zaopatrujemy ale niesądzę żeby ktokolwiek był pozbawiony empatii. Ja sama nigdy tak naprawdę nie byłam w żadnym związku, były coprawda jakieś tam epizody, ale to wszystko kwitowało się do jednego zdania, że to był związek bez związku, razem a jednak osobno.... i przez to właśnie tak bardzo chcę być, mieć kogoś kto będzie razem ze mną- obok mnie szedł przez życie, ale również dzięki temu, że nigdy tego nie miałam boję się. cierpieć... strach paraliżuję...doszłam do wniosku, że nie powinnam skupiać się na tym cierpieniu, który jest spekulacją... bo tego nie wiem, a skupić się na tym co mam... na szczęściu - czerpać z tego siłę i odwzajemniać....wszak co ma być to będzię!

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: smutek   strach   żal   przeszłość   zagubienie   nieporozumienie   zaniepokojenie  
02 września 2015, 21:58

Co za kiepski dzień. Demon z przeszłości znów zaatakował w sam środek - wie doskonale gdzie uderzyć by zabolało..... aż miałam ochotę...hmmm....dziwna myśl...a sio, a sio.....  po tym wszytskim sama zadzwoniłam do księcia.... ale tylko po to by wyrzucić to z siebie.....bo ON jest jedyną osobą, która o wszystkim wie, zna mnie....zna moją historię.....moją przeszłość.... kiedy sie uspokoiłam, podziękowałam.... i o to jestem.... tu, z wami....z własnymi myślami....które robią mi niezłe tornado w główce.... i ten znajomy strach - paraliżuję....

 

A Romeo.... hmmm.....  mój wyszczekus, który okazuje się zrzędą, masakra.... wiecznie zmęczony, wiecznie niewyspany, wiecznie zarobiony..... wspomniałam by zwolnił bo wykończy siebie a przy okazji mnie... ja rozumiem, że wstaję wcześnie, że pracuję....ale ton jego wypowiedzi kiedy oznajmia, żebym się nie  obrażała że mało dzwoni (choć się nie czepiam) no ale cóź.....może w jego oczach jestem mało wyrozumiała....i do tego teraz.....nasza rozmowa.... ja spokojnie z zapytaniem skąd to milczenie.... a on że nie ma sił i ochoty.....uuuuu.......grubo bo dorzucił do tego, że nie ma parcia bo się mną tak nasyca, że ma mnie dosyć kiedy mnie nie ma..... hmmmm.....zapytałam jak to...ale on ni stąd wyskoczył, że zrozumiał że ja mówię o onanizowaniu się....hmmmm..... taaaa....jakby mnie to najbardziej interesowało.... w każdym bądż razie tak jakoś dziwnie się czuję.... pożegnałąm się chłodnym dobranoc.... niech śpi i się w końcu wyśpi.... napisał, że kocha...nie ucieszyło mnie to....uwieńczenie dzisiejszego dnia.....