Najnowsze wpisy, strona 27


milczac
Autor: czaaarownica
28 października 2015, 14:18

Zadzwoniłam do Romeo. To nic, że wykruszyłam się z mojego postanowienia zachowania milczenia...ale tak za nim tęsknię....Jego głos podziałał tak jak chciałam -kojąco...leczy moją zranioną duszę. Twierdzi, że też tęskni...że odczuwa brak mojej osoby... Powiadają, że im silniejsze uczucie tym tęsknota jest również silna. Pewnie coś w tym jest iż tęsknię, oboje tęsknimy....a książę....chodzi mi po głowie, w nocy o nim myślałam i wiem że słusznie postępuje choć czegoś mi brak....tyle lat z nim....nie jest łatwo zapomnieć choć wyjścia nie ma....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: samotność  
27 października 2015, 21:02

Samotność. Ten sran tak bardzo dobrze mi znany...dzisiaj zapukał do mych drzwi. Otworzyłam na ościerz i przy tym przewróciłam oczyma....pewnie powiecie że mam to co chciałam- pewnie tak.... Ale ten kij ma dwa końce....refleksja, dystans....wiem, że tęsknię za Romeo i wiem również to, że gdy mi tak źle zadzwoniłabym do księcia....i nie myjcie mi głowy....tak jest, tak dziś się czuję....fatalnie....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: tęsknota   złość  
26 października 2015, 20:02

Od soboty nie rozmawiam z Romeo, a od piątku z księciem.... i jak się czuję? Cholernie tęsknie za Romeo, a na księcia jestm zła. Bardzo zła!!! Złość umiejętnie chcę wykorzystać na to by już nic z tego nie było, wracam sie do początku pisania bloga i zapominam......wyrzucam księcia z mojego życia,  choć nie moge ukryć faktu przed samą sobą, że więcej w mych myślach jest Romeo....

milczac
Autor: czaaarownica
22 października 2015, 21:10

Znów pozwoliłam z siebie zadrwić. Okazuję się, że naiwność ludzka nie zna granic, moja naiwność. Łudziłam się, że to co mogłabym stworzyć z księciem nie ma racji bytu, że moglibyśmy być przyjaciółmi. Ale cóż.... ON tylko do mnie przyjeżdżał tak naprawdę bo nie miał gdzie się podziać, te jego teksty, że kocha....ale jak zaczyna układać mu się z żoną to ja juz poszłam w odstawkę. Jakie to typowe! Jestem zła, zła sama na siebie, że okazałam się naiwną mało kumata blondyneczką.... zagrał mi na nosie. Nie dotknęło mnie to jak w tamtym roku, jak pół roku temu....ale świadomość, że ON cały czas pozwala sobie ze mną grać nie jest fajna. Piszę teraz, że przeprasza, żebym nie była zła, że to nie jest tak jak ja myślę, zawszę nie było tak jak ja o tym myślę, wiecznie to ja przesadzałam, wyolbrzymiałam.... robię dwa tygodnie totalnego wyłączenia się od życia, od księcia i od Romeo, choć tu sprawy mają się bardzo dobrze....ale wszystkim z nas przyda się taki mały detokst, zobaczymy co się po tym i w tym czasie wydarzy....

milczac
Autor: czaaarownica
21 października 2015, 22:29

Zastanawiałam sie dlaczego tak się dzieję skoro ludzie nas krzywdzą, a my mimo to nie potrafimy odciąć "pępowiny". Mimo, że zdajemy sobie sprawę, że sytuacja jest patowa ciąglę w to brniemy, świadomie lub nie. Obiecujemy sobie, że nigdy więcej już nie pozwolimy na powielania się scenariusza jednak jak przychodzi co do czego ulegamy.... Choćby sytuacja z księciem.... obiecałam sobie, że już nigdy nie pozwolę by się do mnie zbliżył, że już nigdy nie będzie tak jak kiedyś było....ale mimo tych moich obietnic kiedy dzwoni ja odbieram. Czym ja się do cholery  kieruję? Nie pojmuje sama siebie, tak, tak...wiem - głupia jestem, ale... no właśnie, to nieszczęśne ale.....ale w sytuacji, kiedy tak mi jest bardzo źle ON jest pierwszą osobą o której pomyślę, kiedy coś się dzieję w moim zyciu chciałabym go o tym fakcie od razu poinformować. Dzisiaj budziły się we mnie jakieś dziwne uczucia względem niego, dziwne dlatego, że dla nich już nie ma miejsca, czas minął, a mimo tego to wraca..... jestem szczęśliwa z Romeo, tego nie mogę podważyć, ale mimo wszystko książę jest.... jest....jest..... tracę rozum!

milczac
Autor: czaaarownica
20 października 2015, 20:07

Dzisiaj odgoniłam od siebie myśli z dziwnymi snami, zwidami które wydarzyły się w weekend i zajęłam sie swoją pracą.... myslami uciekałam do Romeo, do jego zachowania i zadawałam sobie pytanie czy bedzie mi to odpowiadać by z czasem nas to poróżniło.... mianowicie zaobserwowałam to, że mój drogi strasznie popłynął w swoim "jestectwie" cały czas ja to, ja tamto....musisz mnie zrozumieć, musisz wiedzieć jak mnie podejść..... musisz to czy tamto.....a tak naprawdę to ja muszę tylko jak mnie A2 przyciśnie.... nic więcej.... dlaczego on nie może pojąć to, że ja chcę.... chcę być z nim pomimo jego zrzędzenia, pomimo jego dzinych odchyłów.... sam zauważył, że nie docenia mnie tak jak powinien, że widzi że się staram, że jestem idealną osobą dla niego..... i przez to, że nie potrafi tego docenić nie chciałby mnie stracić...hmmm.... nie straci jeśli tylko da mi świadomość, że mimo wszystko i pomimo wszystko będzie ze mną....

milczac
Autor: czaaarownica
19 października 2015, 20:02

Cały dzień chodził mi po głowie ten sen.... zastanawiam się dlaczego osoba, której nigdy nie widziałam na oczy odwiedziłą mnie we śnie i do tego ta osoba nie żyje już 9 lat..... nie wiem dlaczego ale mwierzę w sny, a takie mnie conajmniej przerażają.... do tego przypomniał mi sie mój sen..... jakaś dziwna postać bez twarzy w kapturzę mnie goni, czuje przy tym straszny strach bo mam świadomość jak mnie ona złapie to stanie mi sie krzywda.... podobna taki duch jest u Romeo w sypialni - pod łóżkiem..... kilka dni po tym jak miałam ten sen, dziecko widziało ducha.... na drugi dzień na parapecie w oknie siedział czarny gołąb.... świruję? Dziwne, bardzo dziwne....

 

Po wczorajszych próbach niedodzwonienia się do mnie książę milczy.... kurczę  zaobserbowałam, że Romeo jest moim antidotum na księcia.... ale czy tak powinno być? Czy to nie jest jakaś forma wykorzystywania?

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: lęk   dziwny sen   zmarła osoba we śnie   przestroga  
18 października 2015, 19:42

Obudził mnie dziwny sen, nie straszny ale dziwny.... od razu poleciałam do Romeo....mówiąc, że coś dziwnego mi się śniło..... szybko odpędziłam od siebie te myśli i zaczeliśmy rozmawiać mianowicie powiedziałam krótko, że cokolwiek by się działo to chciałabym żebyśmy spali razem, że łóżko dla mnie ma łączyć a nie dzielić - przeprosił i szybko zaczęliśmy sie cieszyć sobą. W momencie kiedy przygotowywałam obiad dostaliśmy zaproszenie od jego siostry na kawę, naturalnie odparłam, że nie mam nic przeciwko....i w tym momencie przypomniał mi się mój sen...ale i to szybko odsunęłam od siebie.... w momencie kiedy jedliśmy obiad Romeo spojrzał się na mnie  i poleciały mu łzy.... zmieszana zapytałam sie co się dzieję, a on tłumaczy mi, że zobaczył przez chwilę ze mnie swoją mamę, jakby nasze twarze się na siebie nałożyły.... poczuł się jakby ona chciała mu coś przez to powiedzieć.... wtedy nie ukrywam poczułam sie dziwnie, poczułam dziwny lęk..... jadąc do jego siostry odważyłam się poruszyć swój sen....mianowicie w moim śnie była jego siostra ze swoim mężem... będąc tam zobaczyłam zdjęcie, zwróciło to moja uwagę bo kobieta, która tam była była tą samą kobietą z mojego snu.... zapytałam się kto to, a oni jednogłośnie mi odparli, że to ich mama, mama która nie zyje 9 lat. Zbladłam. Chciałam jak najszybciej z tamtąd wyjść.... kiedy byłam z Romeo sama opowiedziałam mu swój sen....

 

"......staliśmy na ulicy, podeszła do mnie kobieta miała bardzo łagodny wyraz twarzy, emanowało od niej ciepło, miała włosy do ramion - blond...zapytałam się czy pójdzie z nami....odparła, że bardzo chętnie by poszła, ale nie może.... nie może przebywać z tato Romeo pod jednym dachem.... nie wnikałam po prostu odeszłam. Byłam w domu Romeo, było gwarno jakby była jakaś impreza, był tam jego tato ale z nim nie rozmawiałam....przy drzwiach siedziała jego siostra wraz z mężem.... ni stąd ona zaczęła do mnie mówić, że Romeo jest dobrym chłopakiem....ale czy nie zauważyłam, że coś ostatnio coś się z nim dzieję...patrzyłam się na nią uważnie a ona jakby mnie nie dostrzegała - mówiła dalej.... we wtorek wypił dwa drinki, w środe kilka piw... w ogóle codziennie zaczął pić..... zaraz wtrącił się jego szwagier i powiedział, że mam sobie jego odpuścić bo to facet nie dla mnie...."

 

Pojechaliśmy na cmentarz, na grób jego mamy.....zapaliłam znicz, pomodliłam się i wróciliśmy do domu.... jak to w niedzielę powinnam wrócić do siebie do domku, ale wiedząć, że nie będizemy się widzieć 3 tygodnie postanowiłam zostać na noc, choć cholernie sie bałam, bałam sie tam spać.....