Najnowsze wpisy, strona 29


milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: krzyk   strach   przeszłość   sypiając z wrogiem   lufka   nieporozumienie  
07 października 2015, 21:00

Ciąg dalszy ciężkiej atmosfery pomiędzy mną a Romeo. Mimo, że próbowałam dzisiaj trzymać emocje na wodzy nadal czuję niesmak tego jak wczoraj na mnie nakrzyczał. Fakt, przeprosił mnie za to, ale to takie było od niechcenia między przejściem z jednej kondynacji a drugą - fakt był w pracy, w sumie on zwszę w niej jest..... no ale to byłam w stanie zaakceptować.... drążył wczoraj temat tak dla mnie bardzo bolesny, a prosiłam by nie grzebać w przeszłości bo to nic nie da, a może tylko spowodować, obudzić te uczucie strachu, o którym tak pragne zapomnieć....ale on upierał się, nie wytrzymałam- powiedziałam by obejrzał film "Sypiając z wrogiem" to może po części nakreśli sytuację do której nie chcę wracać.....i mam nadzieję, że już nigdy nie wróci do tego tematu.... a zaczęło się to wszystko od lufki, od tego, że dostał od "znajomego" prezent z Holandii na spróbowanie.... nie spodobało mu się, że tak zreagowałam, że otwarcie powiedziałąm, że mi się to nie podoba.... bo w przeszłości dzięki temu miałąm jazdy.... uhmmm..... no nic, w końcu nic mi do tego, jak on sam to twierdzi, tylko szkoda, że on jakoś przestał patrzeć na mnie i na siebie w kategorii MY, a tak przecież mu na tym zależało. W ogóle nie rozumiem jego zachowania.... od niedzieli jest bardzo nieznośny. I nie wydaję mi się, że wina jest moja, no chyba, że jak on to twierdzi "zagłaskanie" jest powodem, tylko powodem do czego? A może po prostu znudziło mu się "życie we dwoje", może zapragnął wolności?? Któż zrozumie facetów.....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: okrutna zła i podła  
06 października 2015, 11:09

Wczorajsza rozmowa z Romeo nie należała do przyjemnych. Człowiek stara się być wyrozumiały, cierpliwy, nie przeszkadzać..... a w konsekwencji i tak dostaje po łapach. Zostało mi zarzucone to, że próbuję go zagłaskać! Wow.... tylko ja się pytam w jaki sposób?! Nie robię nic na siłę.... on sam piszę do mnie na dzień dobry sms-a, dzwoni kiedy ma czas - bo z racji jego pracy ja w ciągu dnia nie wykonuje tego gestu, no chyba, że oddzwaniam, no ale to raczej zrozumiałe, prawda? Nie nękam go sms-ami wydawało mi się, że nawet jest mnie mało, mało w senie mojej inicjatywy, a tu proszę - zagłaskuję go.... zarzucił mi również to, że w weekend kiedy byłam u niego to ani razu nie zasugerowałam mu żeby zadzwonił do swojej córki, choć rozmawiali, widzieli się.... odparłam tylko, że kiedy zasugerowałam mu żeby zadzwonił o swojego przyjaciela skoro tak żalił się że nie ma dla niego czasu to warknął na mnie, że nie będę mu czasem dysponować i mówić kiedy do kogo ma dzwonić! No tak.... moja wina, jak mogłam wpaść na taki pomysł żeby cokolwiek mu sugerować! Wychodzi na to że cokolwiek nie zrobię czy też zrobie będzie źle i niedobrze.... odbieram telefon, odpisuję to go zagłaskuję.... natomiast tak jak dzisiaj stwierdziłam, że bedzie mnie mniej w jego życiu to zostało mi zarzucone, że jakiś cichy bunt robię. Masakra.... ja rozumiem, że człowiekowi nigdy się nie dogodzi, no ale żeby aż tak? Już sama nie wiem co ja mam począć, co zrobić żeby było dobrze jeśli w ogóle to jest mozliwe....

milczac
Autor: czaaarownica
05 października 2015, 21:25

Przyjechał....zachowywał sie jakby nigdy nic.... zaczynam sie zastanawiać czy przez ten wypadek nie uderzył się w głowe, dość poważnie bo przecież co ON wyprawia?? Został na noc.... rano śniadanie jakby nigdy nic.... ja zajęłam się swoim sprawami, pracą... był, nie przeszkadzało mu to..... obserwowałam go i zastanawiałam się po co do mnie przyjeżdża tyle kilometrów..... jeszcze pół roku temu mogłabym powiedzieć, że dla seksu, ale tego ON już nie ma..... tak by tylko ze mną posiedzieć? To jest niedorzeczne!! Prosiłabym żeby dał szanse żonie, żeby na niej skupił całą swoją energię, ale ON uparcie, że nie potrafi, że nie umie, że nie chcę... że ze mną się dobrze czuję.... powiedziałam mu, że przez swoje zachowanie psuję moje relację z Romeo... że on ma na niego awersję a ja nie chcę budować tej relacji na kłamstwie.... niby stwierdził, że rozumie, że mam przekazać Romeo, że jest szczęściarzem.....by docenił mnie..... i tym samym mi powiedział, że mam na niego uwarzać, że coś mu tu nie pasuję.... że nie chcę bym cierpiała, a pewne jest, że tak będzie... nosz kur..... niezła perspektywa... Maciej wróżbita się znalazł!!! Powiedziałąm, że jak spadnę to sobie poleżę, poprawię koronę i odpocznę.... bo w końcu jak nie podejmę ryzyka nie przekonam się..... no i ksiązę odpaliwszy swojego rumaka odjechał.....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: goście   czarny koń  
04 października 2015, 21:17

Po upiciu się lampką wina nie było mowy o kacu, no chyba, że moralnym.... ale tu można by było spekulować.... kolejny dzień pt: kuchareczka w kuchni, z racji tego, że zaprosiliśmy jego przyjaciela na obiad.... no i co jak co, krytyk z niego niezły, choć to tylko opinia Romea bo mi dane było go tylko raz zobaczyć.... mało co sie tam przejmowałam, wszak przeziębiona i zawszę można wine zwalić na niesprawne kubki smakowe... no ale wszystko było wyśmienitę, zachwalali mnie, że piękna, inteligentna i do tego jeszcze gotuję.... mmm... można by wnieść się nad Ziemię po tylu komplementach i to od dwóch facetów na raz... ale za daleko unosić się nie mogłam, przecież ja jestem złym materiałem na żonę - od tak, moja rekomendacja własna dla Romeo...... niedziela udana, choć końcówka dość mało przyjemna, pewnie można by rzecz standardowa bo zawszę tak jest jak mam wracać do siebie.... wróciwszy.... do domku, wziąwszy głęboki oddech.... telefon.... książę na swym czarnym rumaku do mnie jedzie.....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: wino   płynność finansowa   kac morderca  
03 października 2015, 21:13

Romeo zapewnił mi takie atrakcję u siebie, że poczułam sie jak u siebie w domku.... praktycznie miałam wrażenie, że jak nie jestem na szmacie to stoję przy garach..... istnie romantyczny weekend.... no cóż, w końcu chciałam swoją upragnioną "normalność". Wieczorem padałam na twarz.... lampka wina wystarczyła bym odpłynęła.... fakt, zapomniałam, że jestem bardzo ekonomiczna.... tym bardziej po wyznaniu Romea, że ma dość spore długi finansowe.... hmmm.... milion... poopłynął facet no nie ma co.....

milczac
Autor: czaaarownica
02 października 2015, 20:48

Sms bym wystawiła ziemniaki był co najmniej dziwny....tak napisał książę...nim doszło do mnie znaczenie tego sms-a ON stał pod moimi drzwiami z obiadem....ja nie miałam obiadu i do tego nieźle przeziębiona jestem....więc zjedliśmy go w ciszy.... Później kawa...ON prosił o skorzystanie z laptopa....więc gdy ON sprawdzał pocztę ja szykowałam się do wyjazdu do Romea...widziałam jego ukradkowe spojrzenia, jego wyraz twarzy po którym można było wyczytać -"nie rób tego kobieto" nie wiem dlaczego się tak zachowałam ale zapytałam się czy dobrze wyglądam. Wiedziałam że to potęguje jego złość, rozpacz....ale ON miał swój czas a ja bez żadnych skrupułów wykorzystałam fakt, że ON już nie ma nade mną władzy....a teraz siedzę sama u Romeo....czekam jak wróci z pracy....i ten fakt niezapowiedzianego gościa chyba przemilcze....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: dylemat   przeszłość   pożegnanie   maly książę i róża  
02 października 2015, 12:14

Gdy zasypiałam ON spał na podłodzę. Obudził mnie jego oddech, otworzyłam oczy a ON mi się przyglądał. W blasku księżyca wyglądał bardzo dobrze. Zapytałam się dlaczego, dlaczego po raz kolejny przyjechał... niech w końcu powie prawdę.... odparł, że musiał, że mnie potrzebuję, że mnie kochał, kocha i zawszę będzie kochał.... że nic na to nie poradzi....nie rozumiałam tych jego słów.... tak bardzo chciałam je usłyszeć ale pół roku temu, a nie teraz, nie kiedy układam sobie życie. Zapytałam więc dlaczego sie tak zachowywał, dlaczego mnie nie powstrzymał, dlaczego pozwolił bym cierpiała.... odparł, że sądził, że to będzie tylko kilka dni, że zapomnę.... tak, jasne...zapomnę.... nie wytrzymałam, łzy leciały mi ciurkiem a ja nie mogłam ich w żaden sposób powstrzymać.... mysli wirowały.... dlaczego teraz, po co ON mi to mówi.... co ON ode mnie chcę...... przytulił mnie i z wyczerpania zasnęłam.... obudził mnie o świcie z kubkiem kawy, conajmniej zdziwiona byłam bo sądziłam, że pójdzie, że mnie porzuci jak to zawszę miał w zwyczaju.... choć bardzo się nie pomyliłam, po kawie i sniadaniu.... poprosiłam by dał mi chwilkę bo muszę zająć się pracą.... tak dał mi chwilkę... wykorzystując fakt, że jestem zajęta wyszedł po cichu z domku.... nim sie zorientowałam, że go nie ma, ON był w miejscu gdzie się pierwszy raz spotkaliśmy..... przepraszał mnie, że tak się zachował, uargumentował swoje zachowanie tym, że czuł się jak intruz, że nie chcę mi mieszać w głowie, w zyciu...... szybkie spostrzeżenia.... powiedział, że zostanie tu, że prześpi się w aucie.... a ja... wiedząc gdzie jest mogłabym wsiąść w auto i jechać tam, w to miejsce, które stało sie początkiem a zarazem moim końcem..... jego wizyta sprawiła, że drzwi, które bardzo dobrze zamknęłam zaczęły łomotać, ale rygla nie da się przesunąć, wisi na nim mosiężna kłódka, a klucz wyrzucony w otchłań.... nie moge pozwolić by zakłócił mi mój własny "świat", który może nie jest w porywach ale jest mój, mój bez niego.... choć wiem, że to nie jest koniec naszej historii, nie teraz..... ON będzie, bedzie się przypominał....

milczac
Autor: czaaarownica
01 października 2015, 23:19

Znów ten dziwny stan. Wewnętrzna walka między tym co jest co czuję a tym co powinnam zrobić. To naturalne, że człowiek się boi. Strach nieodzownie nam towarzyszy w każdym aspekcie życia. Leżę w łóżku i patrzę się na śpiącego księcia. Tak, jest u mnie. Po tym wypadku przyjechał do mnie choć nie wiem dlaczego... Potrzebuję wsparcia? Pomocy? Sama nie wiem. Nie pytałam się po co przyjechał. Jest, śpi....porozmawiam z nim rano jeśli zostanie...tak wiem że nie powinno go tu być. Ale kiedy widzę go takiego rozbitego żal mi go....mimo wszystko....choć zdaje sobie sprawę z tego że Romeo sie rozlosci w sumie wcale mu się nie dziwię. Ja też nie chce z tego tytułu mieć problemów. Ale czuję że książę potrzebuję oparcia przyjaciela tylko czy ja nim jestem?