Archiwum maj 2015, strona 2


milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: samotność  
17 maja 2015, 04:33

Kolejną noc nieprzespana.... jak wariatka płakałam...to już tyle dni go nie słyszałam, decyzja podjęta o rozstaniu rok temu, więc dlaczego jest tak ciężko.... czy nie powinno być łatwiej??

Łudziłam się, że może przyjedzie, że.... że....że nie wiem, że cokolwiek zrobi.....a tu cisza, straszna cisza.... odczuwam samotność....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: milczenie  
16 maja 2015, 21:58

Weekend....czas kiedy ON mnie nie zna, kiedy jest w domu z rodziną.....odgrywa rolę męża i kochającego ojca.... a ja.... gdzie w tym wszystkim jestem ja.... telefon milczał cały dzień...nie miał czasu by zadzwonić? Zawszę powtarzał, że jak ma chwilkę wolnego czasu dzwoni.... trudno się mówi... i pomyśleć, że kiedyś nie wyobrażał sobie żeby nie mógł mnie zobaczyć, usłyszeć...kiedyś....dwa lata temu...nawet kiedy jego córka szła do komuni świętej....dzwonił do mnie na skypie by móc zobaczyć,....pamiętam to....siedział na podlodzę wsórd zastawionych stołów...opowiadając jak minął dzień, co zrobił a czego nie zdążył.... i jego żona gdzieś w tle...jak namawiała go na seks...świece, szpilki.....a ON  jednak został ze mną.... nie zręczna sytuacja wtedy, dla mnie....

Gdzie się podział mój książę, który wtedy był.... czy fakt, kiedy wiedział, że jest dla mnie wszystkim sprawił, że mógł robić ze mną co tylko by chciał?? Czyt to na tym polega?? Im więcej dajemy drugiej osobie tym tej osobie jeste mało...w sumie nawet jest takie powiedzenie....daj palec, a wezmą całą rękę.... ale to nic...dałam mu wszystko, wszystko co we mnie najlepsze....a teraz nie mam nic....tylko opakowanie, puste w środku.....

milczac
Autor: czaaarownica
15 maja 2015, 21:30

Kiedy wydaję mi się, że już jestem gotowa by stawić czoła temu cierpieniu ON do mnie dzwoni, tak jakby wiedział co zamierzam zrobić, by w ten sposób chciał mnie powstrzymać.... ale te jego telefony juz nie są tak częstę....czyżby godził się z tym? Czego ja chcę.....wmawiam sobie że tak musi być a jednak boli mnie to, że łatwo by mu przyszło zapomnienie, że już nie byłoby nic.... czuję że popadam w obłęd.... nie dzwoni to błagam by wykonał gest, a jak dzwoni....to mówię po co to?? To nie jest normalne, nie potrafię ogarnąć tego rozumem.

Jechałam dzisiaj autem, miałam wrażenie, że jadę do niego, to samo uczucie co mi wtedy towarzyszyło, to podniecenie....czułam że sie uśmiecham.... jakbym miała jakieś deja wu.... ta pogoda, słońce, muzyka.... i ja w sukience wystrojona... nie da się tego ukryć, tęsknie za nim, za tym co było, co nas łączyło..... ale rozum dominuję na pozycji nr 1.....słucham się  jego....kiedy tak naprawę tego nie chcę....

milczac
Autor: czaaarownica
14 maja 2015, 20:46

Zastanawiałam się jak to by było gdybyśmy byli ze sobą razem... ja i mój książę....gdybym trwała przy nim, mimo wszystko.... być tą drugą...jak przyjaciel? udając, że nic więcej pomiędzy nami nie ma... oszukując i przy tym krzywdzić.... przyjaźń między kobietą, a męźczyzną....istnieję....dopóki tego się nie popieprzy...

Dzisiaj kolejny dzień jak go nie słyszałam, mimo, że dzwonił....raz.... sms....a ja bez echa.... tyle mnie to kosztuję.....podałam się....codziennie rano patrzę na siebie i widzę kobietę przegraną, niechcianą....kobietę, która cierpi, a mimo wszystko ma nadzieję, że kiedyś przyjdzie taki dzień, że zapuka do moich drzwi, weźmię w ramiona i już nigdy mnie nie zostawi....czy ja aż tak wielę wymagam? Rozumiem, że nie zawszę jest tak jakbyśmy tego chcieli, ale każdy z nas ma prawo do szczęścia, do walki o nie....a ja co? Nie mogę zrozumieć, że i jemu tak łatwo przyszło pogodzenie się z moją utratą...czy to miłość?? Pragnienie czyjegość szczęścia, wbrew własnemu...ja chcę jego szczęścia, ON podobno mojego....ale dlaczego nie razem? skoro się uszczęśliwiamy.... uszczęśliwiamy się nie będą razem, absurd.... wiem, że ON zawszę będzie we mnie, częścią mnie.... miłość czy przekleństwo?

milczac
Autor: czaaarownica
13 maja 2015, 20:36

Czuję jak złoty płyn pulsuję w żyłach, jak rozgrzewa mnie od środka..... a ja zastanawiam się dlaczego udałam, że nie słyszę telefonu od mojego księcia..... przecież jak nic na świecie pragnę go usłyszeć, zobaczyć....a dzisiaj rano trzymając telefon w dłoni ocierałam łzy i na głos mówiłam "bądż silna"....dlaczego nie mogę o niego  zawalczyć? z góry założyłam, że nam się nie uda....nie, nie, nie.....to ON tak twierdzi...nawet nie próbował....jest tchórzem.... ale czy ja nie  jestem większym?

Próbowałam jakoś siebie sklepić do kupy by móc jako tako funcjonować, ale nic z tego....cały czas płakałam.... dzisiaj mi było bez różnicy, że makijaż spłynął a ja musiałam funkcjonować wśród ludzi.... Oddałabym wszystko za chwilę z nim, za jego uśmiech, tak piękny, spojrzenie.... dotyk....tylko chwila bym mogła poczuć to co on mi daję, dawał....

Wszystko mi go przypomina....więc jak mam zapomnieć, jak nauczyć się żyć bez niego, jak ON jest wszędzie.....czuję, że codziennie wstaję rano z łóżka by w ciągu dnia przechodzić strasznę męki by w nocy umrzeć i o świcie narodzić się na nowo....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: żal  
12 maja 2015, 21:26

Dzisiaj zdzwonił tylko raz.... niby od tak, niby na odczepnego.....resztę dnia telefon milczł ja też.... Zadawałam sobie pytanie czy ja naprawdę tego chcę, czy chcę żeby był to koniec....w zapartę do tego dąże niczym ślepiec, który nie widzi nic co go otacza po bokach, idąc prosto do celu, gdzie nic tam na niego nie czeka, tylko nicość...

Nigdy nie brałam do świadomości jego argumentów baaaa nawet nie chciałam tego słuchać, od momentu kiedy powiedział, że nigdy nie będziemy razem, że nie możemy..... wtedy wiedziałam, że jeśli nie mogę być z nim to nie będzie nic, czy ja chciałam go ukarać?? Nie....ukarałam samą siebie...nadal karzę.....tęsknota jest straszna....ból....ale chyba tego chciałam..... jego słowa wirują mi po głowie, "to nie tak jak myślisz"...."Ty wszystko wiesz"..... zaznałam czegoś i sama pozwoliłam odejść....uchyliłam tylko okno, by wpuścić troszkę powietrza....a w efekcie zrobił się przeciąg....a ja zamiast zamknąć okno, nie zrobiłam nic, prócz tego, że odwróciłam głowę....

Czy ja zdołam kiedykolwiek przestać o nim myśleć, tęsknić.....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: wspomnienia  
11 maja 2015, 20:36

Ostry ból, znów ten stan...wiem, że czas nie leczy ran....

Dzisiaj przez nieuwagę wbiłam sobie drzazgę... lecz nie poczułam bólu, jak w jakimś wehikule czasu przeniosłam się do dnia kiedy ON był u mnie..... kiedy biedak wbił sobie wielki kolec w piętę....a ja niczym jego anioł wyciągałam mu ją znieczulając pocałunkami, tak słodkimi, namiętnymi....w tej chwili czuję ich smak..... był tak bezbronny, blady....niewinny....pomimo bólu był dzielny, mój książę.... naturalnie nie sprawdziłam się jako pielęgniarka ( w takich sytuacjach przyłożyć plaster cebuli na noc, samo wyjdzie) ale to nic..... nie zapomnę jego tekstu...."jak to nie masz igły, masz tylko tą jedną krzywą?"..... może to banał ale dla mnie to niczym bardzo śmieszny żart, który za każdym razem sprawia, że się uśmiecham... zamykam oczy....jest mój książę....

Dzisiaj dzwonił..... a ja co....byłam zajęta udając zajętą..... nie chcę by po wczorajszej wizycie, to wszystko co budowalam sie rozsypało, nie na zewnątrz....bo w środku są tylko zgliszcza.... powiedziałam że oddzwonie i co....siedzę tutaj, myśląc, tęskniąc za nim....i nie robię nic....żadnego gestu....milczę....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: książe  
10 maja 2015, 22:08

Mój książe...widziałm go, był piękny, tak blisko..... jak to cudownie było móc go zobaczyć, czuć jego zapach, smak..... mimo wszystko, że był tylko chwilkę,  mi to wystarczyło, by poczuć się szczęśliwa... nie liczyło sie nic....tylko on.....chwila trwała a ja wiedziałam, że im częściej i intensywniej dzwonił jego telefon rzeczywistość wracała, kiedy ja jej tak nie chciałam....


Teraz siedzę z delikatnym uśmiechem na twarzy i wspominam te kilka godzin.....mimo wszystko było warto...to jest szczęście, moje szczęście..... a jutro szarość dnia codziennego sprowadzi mnie na Ziemię i zacznę odwieczną walkę samą sobą....ale nie dzisiaj.....