Najnowsze wpisy, strona 44


milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: strach   paraliż  
10 czerwca 2015, 12:37

Życie tak szybko sie toczy, wszyscy gdzies się spieszą.... wyglądają jak robociki, wykonując to co muszą z automatu. Czuję jakby to wszystko toczyło się obok mnie, moje zycie....widzę, czuję.... mam odruchy zachowawczę, ale mam wrażenie, że mnie w swoim cielę nie ma..... prowadząc auto uzmysłowiłam sobie, że jadę, prowadzę....autoamtycznie....straszne to jest....tacy właśnie ludzie są zagrożeniem na drodze...wróciłam do domu, zamkłam za sobą drzwi i sie rozpłakałam.... bezsilność mnie dopadła i trzyma kurczowo w swoich szponach....chcę to pokonać, ale za każdym razem upadam.... upadek już nie boli, bardziej od tego co jest we mnie już nic nie zaboli.... bobrze mi tu...w moim azylu....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: czekam   tęsknie  
09 czerwca 2015, 21:03

Koniec dnia! Przeżyłam. Dzisiaj znów refleksję na jego temat....w głowie cały czas pytanie dlaczego...dlaczego nie możemy być razem.... jeśli ludzie się kochają, chcą być ze sobą to chyba ewidentne, że zrobią wszystko żeby tak było..... pod warunkiem, że to prawdziwa miłość.... czy brak odwagi może skutecznie związać ręcę, strach paraliżować.... wiem, że sama jestem nie lepsza od niego, nie zrobiłam nic...wręcz na własne życzenie wpakowałam się w to...a teraz cierpię, płaczę, złoszczę się.... kto by pomyslał, że można tak cierpieć..... nigdy nawet nie marzyłam o takiej miłości, o moim księciu....dostałam to za nic, od tak.....to dlaczego musze płacić tak wysoką cenę.... zabrał wszystko.... ale jak tego nie chcę, to niech odda....jest jakieś lekarstwo? Odtrutka?.... i proszę, nie mówcie, że czas....czas nie jest moim sprzymierzeńcem....cały rok nastawiałam sie psychicznie, że to zakończę....ale kiedy przyszedł ten moment jestem w rozsypce.... ja...taka dzielna kobieta... zawsze potrafiłam radzić innym, jak mogliby postąpić, jak to wygląda z racjonalnego punktu widzenia....z boku....ale kiedy nas to dotyczy....nie potrafimy nic, tylko siedzimy, myślimy, analizujemy....żyjemy przeszłością.... i czekamy....mając nadzieję na coś, co może się w życiu nie wydarzyć....ja czekam....inaczej nie umiem....a może nawet nie chcę.....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: wiara   ból   cierpenie   tęskonta   zrezygnowanie  
08 czerwca 2015, 21:39

Kolejny dzień, koleja próba by zawalczyć o samą siebie. Zdaję sobie sprawę, że nie mogę trwać w tym maraźmie a to juz dużo, nieprawdaż? Pomimo, ze jest strasznie cięzko, że łzy cisną się do oczu, nie poddam się, nie mogę..... jestem silną kobietą i poradzę sobie, może nie dzisiaj, może nie jutro....ale kiedyś na pewno. Tym bardziej, że mój książe pewnie w ogóle o mnie nie myśli, czytałam milion razy jego maila, że znam go na pamięć.... ON się poddał, już nie zawalczy, o mnie, o nas....nie zawalczy o nic....czuję, że mu to wszystko na rękę.... rozkwitł przy mnie....z brzydkiego zakompleksionego kaczątka wyrósł łabędż, który jest bez skrupół.....ale trzeba pamiętać, ON musi pamiętać, że czasem i kamień płaczę.... ale wtedy jest za późno, na wszystko..... a ta nasza bajka zaczynała się od baśni tysiąca i jednej nocy...... rzeczywistość, sprowadza brutalnie na ziemie, przy tym niszczy doszczętnie wszystko.... tornado.....

 

Dzisiaj przejeżdzałam obok pewnego przystanku, na którym narysowana jest mrówka.... niby nic...ale pamiętam jak chiał mi zrobić niespodziankę.... nie powiedział mi o tym, że jedzie do mnie.....zdradziła go tylko ta mrówka.....a ja wiedziałam, uśmiechnęłam się wtedy sama do siebie....i wiedziałam, wiedziałam, że za niedługą chwilę będę w jego ramionach.... a dzisiaj, patrząc na nią...uśmiech pojawił się na mej twarzy, mimo wszystko....mam z nim cudowne wspomnienia..... On mi ich nie zaberzę, nikt mi tego nie zabierzę.....one są moje.....jak ja jego..... tęsknie w ukryciu....tak juz będzie....będę żyć...tęskniąć, cierpiąc...ale będę się uśmiechać..... zakładam maskę....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: bezsilność   samotność  
07 czerwca 2015, 20:39

...usłysz choć raz gdy Ciebie wołam, zabij uczucie nim mnie pokona......

 

Nie potrafię, po prostu nie mam juz sił......cały dzień przesiedziałam w domku, wtulona w koc, patrząc sie tępo przed siebie.... i myślałam, wspominałam, płakałam..... ja rozumiem, że każdy z nas potrzebuję swojego czasu na to by to przetrawić, pogodzić się  ze stratą, ale to co dzieję się ze mną.... jakby najgorszy koszmar się spełniał, tak jest..... najgorszemu wrogowi nie życzę tego co się ze mną dzieję.... kiedy myślałam, że już jest  progres w tej sytuacji....upadam.... próbuję sobie to wytłumaczyć i żyć z tą świadomością..... uciekłam w pracę, zajmowałam się wszystkim żeby tylko nie mieć czasu i sił żeby pomyśleć, czuć....baaa.....nawet próbowałam nowej znajomości....i co...i nic....ON jest we mnie, ja nim żyję...... co z tego, że nowy znajomy chcę czegoś więcej.....ale on nie jest moim księciem...a nie chcę, nie ma prawa wykorzystać go w ten sposób.....tym bardziej, że jest jeszcze moja przeszłość, w której panuję straszny bałagan..... wszysto przypomina mi puzzle, bardzo małe kawałki, które upornie próbuję poukładać, a one jak na złość do siebie nie pasują, nawet na siłe.....mam 31 lat a czuję się jak mała dziewczynka, zagubiona i osamotniona.....

milczac
Autor: czaaarownica
06 czerwca 2015, 21:21

Czy ON o mnie myśli, zastanawia się dlaczego nie odzywam się.....te myśli krążą mi po głowie.... fatalne uczucie gdy odpowiedź brzmi nie..... mam być silna.....staram się, dla otoczenia.... nawet nie mam z kim porozmawiać o tym, bo przecież nikt z moich znajmych, rodziny o nim nie wiedział....tak jakby w ogóle ON nie istniał.

Mój nastrój kiespki..... zapodaje linka... tak się czuję....

 

https://www.youtube.com/watch?v=BJsO2SvYKS8

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: kac morderca nie ma serca  
06 czerwca 2015, 07:26

Obudziłam się z bólem głowym,z niesmakiem w ustach i straszną suchością.....doprowadziłam  się wczoraj do tego, że mam kaca. Cóż, powinnam się z tym liczyć.... do tego ucisk w sercu.....teraz każdy racjonalnie myślący człowiek zadałby sobie pytanie....w imię czego?? Czy to wszystko jest warte......gdyby tylko cel uświęcił środki, ale nie...nie  w tym przypadku..... zapowiada się upalny dzień, a ja będę ponosić konsekwencję wczorajszego zachowania.....w sumie to mi nawet nie jest siebie żal...... bo, która kobieta świętuję rocznicę swojego ukochanego, który jest z inną, z swoją zoną, wybranką swojego życia.... Widać, że potrafię się katować! Ale żeby było zabawniej to i tak nic nie zmienia....założywszy nogi na grzejnik znów siedzę na swoim miejscu, na moim "tronie" patrzę przez okno i przychodzi refleksja.....chwila zadumy....uświadamiam sobie, że tęsknie....nie, nie nie! Przecież to jest we mnie.....chcę go zobaczyć! Ale nic nie zrobię....rozsądek wraca....muszę się z niego wyleczyć....jak ON to mówi...odczulić.....

milczac
Autor: czaaarownica
05 czerwca 2015, 22:54

Dzisiaj jest jego rocznica ślubu......dokładnie dwa lata temu spędziliśmy wspólnie naszą pierwszą noc.... pamiętam jak był  u mnie....taki cudowny....przytulał mnie, całował..... i w swoich  ramionach zasnęliśmy....nie, nie kochaliśmy się wtedy....po prostu byliśmy....ja On i nasza miłość...tacy nieśmiali, zawstydzeni, a jednak dla siebie..... jak ja bym chciała żeby ON teraz był ze mną, tak jak wtedy....
wiem, że ten sposób jest bardzo egoistyczny.....ale sama ze sobą taka mogę być....pragnę go jak nikogo na świecie, zrobiłabym wszystko dla niego....jeśli tylko dałby mi odrobine nadzieji, upewnił.....

Nie radzę sobie, odsuwam racjonalizm od siebie.....czuję, chcę, pragnę....mojego księcia....a ON pewnie, w tym momencie jest z nią, swoją zoną....tak jak powinno to być.... szczęśliwy?? Pewnie nie..... ale życzę mu tego....chcę by był szczęśliwy.....wznoszę za to toast....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: cierpienie  
05 czerwca 2015, 08:26

Obudziłam się o świcie....dzisiaj znów mi się śnił, ten sam sen.....a ja w bezruchu siedzę i daje ujście swojemu bólowi.....łzy pokrywają moją twarza.... nie reaguję...pozwalam by spływały.... dlaczego to tak bardzo boli....czuję jak całe moje ciało przeszywa straszny ból, centymetr po centymetrze..... a ja się nie mogę ruszyć.....to mnie paraliżuję.... mówią, że czas leczy rany....co za wierutna bzdura!! Jeśli tak to  ma wyglądać to ja już chcę przestać istnieć.... czuję, że umieram....rozsądek, który racjonalnie tłumaczył, że dobrze robię, żebym trwała w swoim postanowieniu opuścił mnie.... zostałam sama.....tylko ja i ten straszny stan.... upadłam i nie mam sił sie podnieść.....