Najnowsze wpisy, strona 45


milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: strach   marzenia  
04 czerwca 2015, 21:21

Nie miałam odwagi jechać nad jezioro....na które zawszę jeżdżę.... pewnie go tam nie było, ale jednak bałabym się zobaczyć go..... z nią.... te myśli są strasznę, wyobrażenia, że ON jest z nią.....a ona go ma tylko dla siebie, na wyłączność...wiem, że tak powinno być, że ona ma do tego całkowite prawo....w końcu są małżeństwem...a jednak....na samą myśl, ściska mnie w środku....czuje zazdrość....choć z drugiej strony...jeśli tak ma być, chcę by mu się udało....żeby był szczęśliwy..... zasługuję na to....mimo wszystko...nawet z nią....

 

Siedzę i marzę.....przecież tego nikt mi nie zabroni....to jest tylko moje....ON o tym się nie dowie.... i nie zabroni.... że kiedyś mimo moich postanowień, moich protestów.... przyjedzie do mnie....weźmie mnie w rammionach i ukoi moją skalaną duszę.....uśmierzy ból.....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: deszczowy kamień  
04 czerwca 2015, 09:52

Mamy tak piękna pogodę, słoneczko pięknie świeci, że nie sposób usmiechnąć się.....zastanawiam się co ON miał na myśli pisząc o jeziorze....czy chę przyjechać do mnie....znaczy się niedaleko mnie nad jezioro.... czy miałby na tyle tupet by przyjechać tutaj z dziećmi, z żoną.... pisał że może być moim wioślarzem, żeglarzem....cholera... po co ja tym zaprzatam sobie głowę.... jak mam wyrzucić go z myśli, jak przestać czuć..... czuję że ta cała sytuacja mnie dusi, brak mi tchu.... wraca stan początkowy..... czy to nie powinno być tak, że  z czasem człowiek lepiej znosi tą sytuację, że tęsknota nie jest aż tak odczuwalna, że godzimy się z losem....ze stratą....i że już nic nie będzie tak jak dawniej......

 

https://www.youtube.com/watch?v=Na5hDFwfnR4

 

Deszczowy kamień...... mimo słońca....tak teraz jest.....obrazuję moją sytuację.....z jego perspektywy...

 

Dlaczego mam wrażenie, przeczucie, że to nie koniec.....czy ja sobie to wmawiam....czy ja juz całkiem oszalałam....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: cisza   cierpie  
03 czerwca 2015, 21:54

Termin minął, a ja nic nie zrobiłam, nie odezwałam się.....milczę. Jeszcze miesiąc temu byłam pewna swojej decyzji ale teraz.... tęsknie za nim...nie ma takiego momentu by o nim nie myślała....wszystko mi się z nim kojarzy, a jak nie...to mam ochotę mu o tym powiedzieć.... dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe! Przecież to co nas połączyło nie było od tak....każdy jego gest, słowo.... cały ON.... chciałabym go zobaczyć, poczuć, usłyszeć.....choć przez chwilkę...nienawidzę siebie, swojego racjonalizmu....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: żal   tęsnkota. kocham  
02 czerwca 2015, 21:21

Zgodnie z jego wytycznymi mam czas do jutra..... by się do niego odezwać.... bo później jedzie nad jezioro ze swoją rodziną..... cały dzień analizowałam to wszystko co napisał, to co było.... i w głowie mi się nie mieści, że świadomie na to pozwalałam... być takim kołem zapasowym.... czasoumilaczem....inaczej nie mogę siebie nazwać! A tak uparcie chciałam wierzyć, że ON mnie kocha, że to wszystko co było między nami nigdy nie przeminie.... Może był moment kiedy mnie kochał..... sam przyznał się, że zakochał się we mnie od samego początku....9 lat wstecz.... nie zanjąc mnie, nie widząc..... kurczę, tęsknie za nim....znów mam słabość by sięgnąć po telefon i do niego zadzwonić....dzisiaj mija 3 tygodnie jak dla niego umarłam..... sama siebie pogrzebałam za  życia... przecież mogłam zgodzić się na to co chciał mi dać....ale każda szanująca siebie kobieta postąpiła by dokładnie jak ja....woli odejść, zachowując resztki godności..... ale co zrobić z sercem? Kiedy ono biję tylko dla niego....wystukując elegię tęsknoty....

Odczuwam złość, sama na siebie.....powinnam zawlaczyć, walczyć o siebie..... dzisiaj byłam w miejscu gdzie po niego jechałam.... jego była praca....wspomnienia od razu stanęły mi przed oczyma.... mój książe.... to były bardzo cudowne czasy.... byłam bardzo szczęśliwa..... brakuję mi tego... znów łzy....jedna za drugą.....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: poczta   e mail  
01 czerwca 2015, 21:54

Zaraz po przebudzeniu sprawdziwszy e-maila zobaczyłam, że do mnie napisał! Musiałam przetrzeć oczy żeby upewnić się, że dobrze widzę....po trzech tygodniach nie odzywania się, w końcu napisał....tam gdzie doskonale wiedział, że zaglądam..... ucieszyłam się bardzo.... dopóki nie odczytałam wiadomości.... niby nic tam nie było...właśnie nic tam nie było....pisał tak jakby nigdy nic....koleżanka...tak mnie nazwał, mój książe..... cały dzień analizowałam jego słowa...sposób jaki pisał....zawszę kiedy do mnie pisał to był wielki jeden chaos....a tym razem, wszędzie znaki interpunkcyjne, poprawna polszczyzna....brakowało tylko, żeby do mnie zwracał się z wielką literą....być może stwierdzicie, że to nic nie znaczy, że w końcu trzeba ogarnąć nasz ojczysty język, pisownie...ale nie...dobrze podejrzewacie.....moja pierwsza myśl.....kto go tak wyszkolił? Musiał dużo z kimś pisać i przy tym się starać.... tak....bardzo dobrze go znam.....piszę z innymi kobietami....były tam nowe zwroty, nowy sposób wyrażania myśli.....nie jego.... do tego świadomie lub nie poruszył początek mojego koszmaru..... ON chcę przez to coś powiedzieć....ale koniec końców wiem, że ON by powiedział nie patrzyłem na to w ten sposób.... nie myślałem....nie myśląc  czeka aż się do niego mam odezwać....baaaa dał mi teramin do środy....

Wspominałam, że już nie płaczę....wystarczyłą ta wiadomość i znów się posypałam....

milczac
Autor: czaaarownica
31 maja 2015, 23:38

Imprezy rodzinne mają to do tego, że zajmują bardzo dużo czasu i przede wszystkim zajmują myśli.... dzisiaj tak było, mimo, że co chwilę musiałam odpowiadać na te same pytania ciotek, wujek czy też ludzi innego pokrewieństwa, o którym nie miałam nawet pojecia, że istnieją.....czas miło spędziłam. Nie musiałam się martwić i zastanawiać, dlaczego tak moje się życie ułożyło, dlaczego podjęłam taką a nie inną decyzję..... patrząć się na szcześliwe związki doszłam do wniosku, że tak dalej nie może być, że czas stania w miejscu powinnam mieć już z sobą, a mimo wszystko stoję..... i nie wiem sama dlaczego....żadnych poważnych argumentów by trwać przy tym czego dawno nie było....ale lęk....czy nie jest to tak, że strach puka do drzwi, otwiera odwaga....a tam....a tam nikogo nie ma....

Mój książę nadal milczy....czas spędza z rodziną.... dlaczego ja nie mogę przestać o nim myśłeć, tęsknić...czy tak zawszę już będzie, że mimo, że już nie ma nas, ON wrył się w moje serce na zawszę? Że pomimo wszystko ON bedzie mi towarzyszył w moim życiu kiedy go nie ma przy mnie....to nie jest normalne, chore wręcz....pocieszam się, że już nie płaczę...nie ronię łez.....ale wciąż myślę, przed snem....kiedy się obudzę....ale nie płaczę....

 

Nowa znajomość.....chcę się we mnie zakochać....

milczac
Autor: czaaarownica
30 maja 2015, 21:24

Tak mi dzisiaj go brakowało. Teraz, kiedy znów poczułam się taka bezsilna.... zawszę kiedy miałam problem, kiedy tak się bałam....wiedziałam, że wystarczyło do niego zadzwonić....ON wiedział jak mnie pocieszyć, co powiedzieć by znów wróciła do mnie wiara w siebie.... żebym przestała się bać...

A tak musiałam twarzą w twarz stanąć ze swoimi lękami.... kiedy tak bardzo bałam się o swojego wojownika....nadal czuję strach, bezsilność....i proszę tylko by przeszłość nie przypomniała o sobie....

Nowa znajomość nabiera tempa....tzn on je nabiera...bo ja nie jestem gotowa.... nie zakończyłam tego co mam do tej pory, nie zapomniałam o nim.....czuję lęk przed nieznanym....mam postawić grubą krechę odzielając  przeszłość......rzucić się na nieznanę....znajomy postawił...na mnie....jestem damą pik....dla mojego księcia asem...... wiadać, że faceci mają prosty spoób porównania.... ta talia ma jeszcze wiele kart.... a ja z pokerową miną....nie zdradzam nic....milczę....

milczac
Autor: czaaarownica
Tagi: karma   przeklęta   zły los  
29 maja 2015, 14:28

Jestem przeklęta! Czy został rzucony na mnie urok....za każdym razem jeśli ktoś próbuję się do mnie zbliżyć... po spotkaniu ze mną albo dostaje mandat..... albo psuję się auto.... rozumiem, zbieg okoliczność, raz drugi....ale piąty? Czy możliwe jest, że to jego sprawa? Z miłości, nienawiści..... wszyscy rezygnują.... Nie wiem jak to na logikę wytłumaczyć.... wierzę w karmę.... może ona do mnie wróciła.... po przypomniały mi się jego słowa... kiedy za każdym razem jak dostał mandat czy też popsuło mu się auto.... mówił, żebym przestała mu źle życzyć....wiem, popadam w obłęd.... a co jeśli, ON nie chcę żeby ktoś ze mną był i za każdym razem tak będzie....albo jeszcze gorzej..... mimo wszystko tęsknie....mam ochotę do niego zadzwonić, od tak....usłyszeć go.....

Pisałam, że już nie płaczę, dzisiaj również jest tak...spokonie, dziwnie spokojnie....tylko czuję ucisk w piersi, kłujący raz po raz sprawiając ból......jest piątek....ON kończy pracę i wraca do domku....do swojej żony i dzieci..... nawet nie wiecie, jak jej zazdroszczę..... ma go, dla siebie, jest jej....a mi pozostało tylko wspomnienie....